HYDE PARK

Re: HYDE PARK

Postprzez M.C. Śr, 07.09.2011 21:16

Kangusiu...to moze jednak dobrze, ze ja bylam na "Weekendzie z R." Zadna chusteczka mi nie byla potrzebna.

Mam potrzebe zeby zamiescic na lamach HalYnki wierszenkolacje, czili wierszenko-relacje z wystawy "Steins Collect". Druhny oraz panstwo wybaczO. I skrolujO ile wlezie.

Study Nature

I do. (chcialabym wierzyc, ze Woody Allen, w swoim ostatnim filmie "Midnight in Paris", uchwycil sedno atmosfery jaka panowala wsrod bohemy paryskiej skupionej wokol Gertrude Stein i jej braci. Nie-kon-wen-cjo-nal-ne zycie wsrod ciezkich mieszczanskich mebli, rozmowy za kotara o awangardowej sztuce, wpadajacy na siebie w drzwiach artysci o ktorych swiat mial dopiero u-sly-szec.)
Obrazek
zrodlo

Victim. (czestym gosciem u Steinow byl Pablo Picasso. Gertrude Stein od poczatku ich spotkania do konca swojego zycia pozostala pod jego wplywem. Inspirowali sie nawzajem i wysoko cenili wymiane mysli o sztuce, takze o ich wlasnej tworczosci. Portret Gertrude Stein namalowany przez Picassa powstal po ok 70-ciu sesjach pozowania. Bylo to zupelnym ewenementem, bo normalnie artyscie wystarczal rzut oczodolu na obiekt ktory malowal.)
Obrazek
zrodlo

Sales

Met

Wipe

Her (Leo Stein powiedzial o Renoir, ze "jest to czlowiek o ograniczonym intelekcie, ale posiadajacy dar koloru jak nikt inny od czasow Rubensa". Leo znudzil w koncu Matisse i Picasso, ale nie Renoir. A moje dzieci zawstydzone wyczuwalna mlodoscia i nagoscia kobiety nizej...
Obrazek
zrodlo

Less.

Was a disappointment(wnuk Sary Stein, Daniel, pasjonowal sie konmi wyscigowymi i wyscigami tez. Wiele obrazow z kolekcji Sary i Michaela Steinow poszlo pod mlotek na aukcjach zeby splacac dlugi wnuka...A ze para ta spedzala ostatnie lata zycia w Kalifornii, konkretnie w Palo Alto, wiec okolicznym muzeom oraz kolekcjonerom trafila sie nie lada gratka gdy na sprzedaz poszly niektore obrazy Matissa.)

We say it. (Sarah i Daniel Stein z Paryza wyjechali przed druga wojna swiatowa i zamieszkali w dzielnicy Palo Alto zwanej "Profesorville", Kingsley 433. Byla u nich w odwiedzinach GS, byl tez Marc Chagall.)

Study nature.

Or (od obrazow Matissa w kolekcji Steinow mozna dostac zawrotu glowy! Ja dostalam w kazdym badz razie i troche przed nimi uciekalam. Az znalazlam maly bukiet kwiatow i odetchnelam z ulga...uffff...)
Obrazek
zrodlo

Who

Towering.

Mispronounced

Spelling.

She

Was

Astonishing (w kolekcji Steinow az sie roi od kapiacych sie postaci Cezanna. Oboje, Gertrude i Leo bardzo cenili jego obrazy, a dla Matissa byl prawdziwym guru. Niebo na obrazach Cezanna ma piekne i zmienne odcienie niebieskiego.)
Obrazek
zrodlo

To

No

One (obraz Cezanna "Five Apples", byl zakupiony przez przez GS i jej brata Leo do wspolnej kolekcji. Ulubiony przez obojga, choc w rozmiarach niepokazny, przy podziale kolekcji przypadl Leonowi. GS bardzo za tym obrazem tesknila.
Obrazek
zrodlo


For (Pablo P namalowal dla niej na pocieszenie jedno zielone jablko)

Fun (obrazy Picassa zgromadzone na wystawie byly dla mnie kompletnym zaskoczeniem. Widac, ze gromadzac je, Steinowie kierowali sie jakims osobistym kluczem. Nie ma tu chyba najwiekszych dziel Artysty, ale to co jest zaskakuje...Np "Stude
nt with a Pipe" ma doklejony beret zrobiony z pomietego papieru. "Fun", zdecydowanie "fun".
zrodlo
Obrazek

Study from nature. (taaaak, wlasnie ten Picasso do tej pory byl mi raczej obojetny. A teraz juz nie. Bo to co widzialam troche mnie zaskoczylo...Np faktura obrazow. Druhny muszO uwierzyc na slowo, bo tego sie wcale nie widzi w reprodukcjach, na takim "Guitar with a Pipe" wyraznie widac fragmenty drewna, czili stolu, chropowatosc tynku czili sciane w tle. Az sie czlowiek powstrzymuje zeby tego nie dotknac...Wybieram ponizsza kopie z internetu, choc moze nie jest ostra, ale ten obraz taki wlasnie jest rozowawy.)
Obrazek
zrodlo

I (i musze, MUSZE, wkleic dwa kolejne obrazy. Bo do nich wracalm kilka razy, az sie pewna pani zaczela przygladac..., ale nie na tyle zeby podazyc moim sladem, hihi...No niestety nic nie wkleje, bo ich jeszcze nie wprowadzono do internetu. Podaje tylko, tytul "Glasses and Fruit" 1908. Jeden obraz jest na stale w Museum Ludwig w Cologne, a drugi w Museo Thyssen-Bornemiasza, w Madrycie. Jakby Druhny kiedys byly to warto sprawdzic, oba sa malowane na drewnie w odcienieach brazowych i maja ladny polysk.)

Am

Pleased (i odkrylam kogos nowego, Juana Grisa, hiszpanskiego cubiste syntetycznego, hihi...ktory mieszkal we Francji. Gertude napisala o nim: /cytuje bez tlumaczenia, bo nie mam pojecia jak to przetlumaczyc.../ "Gris is the one who combines perfection with transubstantiation" Jego granatowy collage z kwiatami jest doskonaly, absolutnie transubstancjonalny, cokolwiek to znaczy...)
Obrazek
zrodlo

Thoroughly (to chyba tyle katalogowania wrazen...Z SF wystawa wedruje do Nju Jorku a pozniej do Paryza.)
I

Am

Thoroughly

Pleased.

By.

It.

It is very likely.

They said so.

Oh.

I want.

To do.

What

Is

Later

To

Be

Refined.

By

Turning.

Of turning around.

I will wait.

Gertrude Stein (Emcia i wklejki kopii obrazow z szanownego internetu)
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Re: HYDE PARK

Postprzez Małgosia Sz Śr, 07.09.2011 22:04

No dobra, dobra, przyznaję. Za TAKĄ wierszenką to jednak tęskniłam:)
Emciu, wszytko się zgadza, jest Picasso w Madrycie! Mam go w albumie. Rzeczywiście brązowy i nawet na reprodukcji ładnie sie błyszczy:) Jak już wrócę do roboty (bo choruję) i nie zapomnę to go zeskanuję i Ci wyślę to wkleisz. Bo ja chyba to wklejanie to sobie daruję.
Kubista Gris też jest w Madrycie, no ale... no nie wiem.
A jeżeli chodzi o rozmiary, o tym o czym pisałyście z Marysią, to rzeczywiście czasami człowiek jest zaskoczony, że to takie "niepozorne" dzieło (ja tak miałam z Piero della Francesca w Urbino - tym tutaj:
http://pl.wikipedia.org/w/index.php?tit ... 0610055710)
ale czasami człowiek sobie nie wyobrażał, że te obrazy są AŻ tak duże - patrz Mark Rothko.

W sprawie wspominania wspolnych letnich wyjść to ciągle nie odzyskałam mowy, więc Was tylko mocno ścisnę i pójdę sobie do łóżka chorować dalej.
No to pa.

Ps W Paryżu mówisz? a gdzie i kiedy dokładnie wiesz?
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Re: HYDE PARK

Postprzez MarysiaB Cz, 08.09.2011 04:12

Witajcie przy poludniowej kawce. Wrocilam z silowni. Chodze na takie cos, co sie nazywa ‘body pump’. Bardzo to lubie. Przed wyjazdem chcialam zrzucic z 5 kg, teraz, po powrocie ponad 8. Ale co tam, nie zaluje, wspomnienia wedlowskich deserow spac nie daja. Wyobrazcie sobie Kangurzyce podrzucajaca sztange, co tam! zonglujaca odwaznikami do takiej muzyczki:
http://www.youtube.com/watch?v=lDK9QqIzhwk&ob=av2e
Gdybym mogla, chodzilabym codziennie, ale nie zawsze godziny mi pasuja. Studiuje wlasnie program mojego osiedlowego Leisure Centre i przymierzam sie do ‘zumby’ we srody. The goal is simple: to work-out, to love working-out, to get hooked and have fun by dancing to Latin inspired music. Stary: “Idz, idz, ty lubisz tanczyc, nawet na trzezwo”. Bo on to akurat musi wypic cos na wzmocnienie, zeby zaczac wywijac na parkiecie. Ale w ogole to jakas wieksza tragedyja, jak on mnie widzi.

No nic, sprawy zalegle, str. 662.

Ita, dziekuje za mile uslyszenie i do zobaczenia. Ja tez. :)

Emcia, w sprawie przebojow na lotniskach. No to ja zawsze je mam. Jak bumcy-dydy nie pamietam, zebym najnormalniej w swiecie zdala bagaz, wypila kawke przed podroza i wsiadla do samolotu. Mniejsze lub wieksze, ale przeboje musza byc. W zasadzie bylabym juz lekko zawiedziona, gdyby bylo inaczej. Zaczne od tego, ze nie jestem w stanie sprostac bagazowym limitom. Jaki by nie byl, zawsze mam za duzo. Moze gdybym nie wiedziala, ile kg moge wziac w droge, to bym sie spakowala w sam raz, a nawet ponizej? A tak to zawsze jakies wyzwanie. I naprawde moze byc limit 20, 30, a pewnie i 40 kg, ja i tak upcham wiecej. Nie przesadzam, prosze bardzo. Z wojazy do Francji i Belgii wracalam do Warszawy samolotem. Aaa, bo ja z autobusowej wycieczki do Orleanu, zamkow i Paryza urwalam sie w ostatnim dniu. Ale uprzedzalam od poczatku, ze to zrobie. Ale pan Marcin powiedzial, ze zyjemy w wolnym kraju i jestesmy wolnymi ludzmi, wiec droga tez wolna. No wiec po kilkugodzinnym zwiedzaniu, okolo 16.00 wspolwycieczkowicze odspiewali nam 'na pozegnanie wszyscy razem hip, hip, hura, hip, hip, hura, hip, hip, hura!' (kuuurcze, za krotka byla ta wycieczka, jak wszystko, tam tez dopiero zaczynalam sie rozkrecac), przemily pan kierowca wystawil nasze klamoty na chodnik i autobus odjechal w kierunku Kraju-Raju. I tak zostalam sama z dzieckiem na paryskim bruku. Powiem szczerze – jeszcze w Kangurowie, pochlonieta logistyka, balam sie tego momentu. Czulam, ze moge poczuc sie opuszczona i zagubiona. Zmobilizowalo mnie dziecko, ktore caly czas, od wylotu, gdzie tam! od pojawienia sie pomyslu wyprawy we dwie do Kraju-Raju watpilo we mnie. Takie dziecko to naprawde moze dodac skrzydel. Ja ci pokaze! Dlatego tez szybko co sie dalo, pozarzucalam na ramiona i szyje sobie i dziecku, zlapalam za walize na kolkach i od razu popedzilam ja, znaczy Ole, do metra. Tam zaraz przyjechala ‘4’, wsiadlysmy w te strone co trzeba i w try miga bylysmy na Dworcu Polnocnym. I co dziecinko slodka? Matka w proszku? Ty lepiej patrz na matke i ucz sie. Cala akcja – pol godziny, zostalo nam 2 i pol do odjazdu, a moze odlotu pociagu (‘strzala Paryz-Bruksela’ pedzi 1 godz. 20 min., no prawie jak ‘strzala Polnocy’ Bialystok-Olsztyn :) ). OK, uczciwie przyznaje – zakladalam, ze jednak dluzej sie bede petac w poszukiwaniu wlasciwego dworca, pociagu i peronu. Zadzwonilam do pana Marcina, ktory prawdopodobnie zdazyl juz zapomniec o naszym istnieniu, ze ciagle zyjemy, a nawet dotarlysmy tam, gdzie trzeba. A potem byla Belgia, ale to moze kiedys, kiedys, innym razem, a teraz wracam do przebojow na lotnisku. (Kurcze, te dygresje mnie wykoncza.)
Musze isc pchac wagony, cdn.
Maszmun, nie choruj, U&U.
Dobrego dnia.
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Re: HYDE PARK

Postprzez M.C. Cz, 08.09.2011 16:52

Kangurzyco, gratulacje dla matki wproszku od drugiej zakamuflowanej matki w proszku. Hihi...ja wiem co to znaczy tak w jednym kawalku dotrzec do celu...W moim wypadku rozchodzi sie glownie o dalszy transport, pociagi, smoloty, metra...Pieszo to ja juz moge wszedzie!

Maszmuniu, kuruj sie, odpoczywaj, przed Toba weekend!
PS To chyba bedzie to...I wyglada z tego, ze jednak pierwsze Paryz...Hihi...no to czekam na pocztowke...
http://www.rmn.fr/english/les-musees-et ... -the-stein
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Re: HYDE PARK

Postprzez gocha Cz, 08.09.2011 16:54

Rozne rzeczy ciekawe sie dzieja, wystawy, podroze, orkiestry, a ja dzis w nocy (bo po polnocy juz) wrocilam z wczorajszego koncertu Adama Makowicza w Chopin Theatre. Rzadka okazja, bo od wielu lat nie koncertowal w Chicago. Wiedzialam, ze nie moge przepuscic, choc O. od razu powiedzial, ze on musi posiedziec w dluzej w robocie i nie da rady (ja tam mysle, ze perspektywa konceru zaczynajacego sie o 8:00 wieczorem i trwajacego nie wiadomo jak dlugo po prostu go przerazila, starzeje mi sie, czy co?). Pojechalam wiec sama, ale oczywiscie rozne znajome geby sie od razu pokazaly, no i Zygmunt (wlasciciel teatru) szepnal nam na ucho, ze najlepiej bedzie na pieterku, wiec siedzielismy sobie prawie nad samym fortepianem, z widokiem na rece. A bylo co ogladac, nie tylko czego sluchac i moja pianistyczna dusza chlonela jednoczesnie obraz i dzwiek (i zastanawiam sie, w jakiej kolejnosci). Wirtuozeria techniczna, lekkosc brylantowa i do tego Cole Porter, Gershwin, a potem nieco Chopina, a w drugiej czesci kilka wlasnych utworow i jeszcze wiecej przerobek tematow znanych bardziej i mniej, a mistrz Makowicz im dluzej gral tym bardziej sie rozkrecal i przerywal oklaski nastepnym kawalkiem, juz nawet bez zapowiedzi (na poczatku sam zapowiadal kazdy utwor). Kupilam przy okazji ostatnia plytke Paderewskiego z Makowiczem (najpierw Paderewski z Chopinem a potem Makowicz z przerobka) - jeszcze nie odsluchana. Niestety nie moglam zostac na dyskusji, bo rano do pracy... szkoda.

P.S. Kangusiu, Zumba to jest to!
Avatar użytkownika
gocha
 
Posty: 474
Dołączył(a): Pn, 18.07.2005 20:40
Lokalizacja: arlington hts, IL

Re: HYDE PARK

Postprzez MarysiaB Cz, 08.09.2011 17:22

No wiec jak wczesniej przez internet kupowalam bilety Bruksela-Warszawa, to zaplacilam tez za dodatkowy bagaz (sztuk 1, waga – 32 kg). W koncu troche siebie znam i wiedzialam, ze za Chiny Ludowe nie wyrobie sie w dwoch torbach po 10 kg, ktore moglysmy miec ze soba. Te 32 kg dodaly mi animuszu. Bylam pewna, ze jestem przez nie urzadzona, tak pewna, ze nawet nie zwazylam walizy. Przeciez jak trzy razy przeganiali mnie w Melbourne, to mialam w niej troche (naprawde sie czepiaja) ponad 20 kg, to gdzie bym tam jeszcze upchala 10. I co? Bylo 34 i trzeba bylo znowu wybebeszac walize na lotnisku. A wszystko przez te 5 butelek wina z francuskiej winnicy i 5 piw owocowych z Belgii (normalnie piwa nie pije, ale te pycha; dowiedzialam sie, ze Belgia nie tylko czekolada stoi). Inne przeboje w wielkim skrocie, prosze bardzo. Bangkok: w bagazu podrecznym Oli odkryli w szkolnym piorniku nozyczki. I jakie ona ma podstawy moralne, zeby watpic w matke? Przed wylotem pytala mnie o te nozyczki. „Zostaw w domu, po co ci nozyczki, wycinanki bedziesz robic, zreszta babcia ma”. Nie wyjela. „Zapomnialam”. Przy okazji: nie wierze w te kontrole na lotniskach, przeciez w Melbourne zadne im nozyczki nie wyszly w tych ich telewizorkach. Po nozyczkach zabrali paste do zebow (mozna miec 100g, my mialysmy opakowanie 103, ale do polowy zuzyte, bez znaczenia) i za tym samym zamachem pudelko ze szczoteczkami do zebow. W Zurychu bum! i wzieli Ole na kontrole osobista. Ale dlaczego?! Biore pod uwage, ze dostali cynk z Bangkoku o nozyczkach. Jak mi potem pani otworzyla paszport i zapytala, czy wiem co to za ptak (phi! kookaburra to byla; w paszporcie australijskim sa rysunki roznych zwierzat, roslin, ludzi, budynkow itp.), to w ogole nie pomyslalam, ze chce byc mila i pozartowac. Przy okazji: nie polecam linii Swiss, generalnie nie podobaly mi sie. Nie ma to jak azjatycka uprzejmosc i goscinnosc. Tak mi zapadla w pamiec stewardesa z linii Thai... Jak ona po posilkach biegala po samolocie z dwoma butelkami w rekach i dopytywala sie: „Biale? Czerwone? Biale? Czerwone?...” Droga powrotna: Warszawa – przeboje z tuba z wedkami. Hongkong. Siedze sobie spokojnie w poczekalni przy wejsciu do samolotu do Melbourne, jestem w trzecim tomie Millennium, za chwile sie dowiem, czy Zalachenko dowlecze sie do pokoju Lisbeth i zabije ja na amen, tak, ze juz na pewno nie odkopie sie z grobu. Niestety, nie dane mi to, bo rozprasza mnie kobieta w uniformie biegajaca miedzy rzedami i wymachujaca jakas kartke. Podnosze oczodoly i coz widze w przelocie? Z dziesiec nazwisk na kartce, w tym moje. No przeciez Zalachenko przy tym wysiada. Ostatecznie ujawniam sie, choc w pierwszej chwili kombinuje, zeby schowac sie pod krzeselko. Pani chce moj paszport (jak nic mieli cynk z Zurychu o kookaburze), ze go gdzies tam wezmie, cos sprawdzi, ale ze zaraz odda itd., itp. Akurat! Przepadnie razem z paszportem, ja do chinskiej kopalni na roboty, a dziecko poleci samo i wyladuje, nie wiadomo gdzie. Ide z paszportem za pania w uniformie. Udaje, ze cos sprawdza w kompie, cos tam stuka w klawiature, oglada kookaburre, dingo i kolczatke, w koncu bez slowa oddaje mi paszport. Kurcze, do dzisiaj nie wiem, o co chodzilo. Ale to mogli byc ci, co mnie sledza i czytaja w moich myslach. Tak, Grejsowa, smiej sie. W koncu laduje w Melbourne. Tu to dopiero przeboje! Przy okazji: przed podroza do Australii, zorientujcie sie, czego nie mozecie tu wwiezc, co by nie zachwiac miejscowego ekosystemu. A takich rzeczy jest mnostwo pod wspolnym tytulem Food, plants, animals and biological goods. Powiem tylko, ze zatrzymuja do mnie kartki swiateczne ozdobione zasuszona roslinnoscia. Bo poczte tez kontroluja. Godzina 6 rano, wszyscy troche niemrawi i spiacy, ale pan widzi w swoim telewizorku, ze mam w walizce ‘cos w ksztalcie jajek’. Otwieram. No tak, rzeczywiscie, drewniane pisanki z Cepelii. Jeszcze musze znalezc tube z wedkami. O, tez doleciala, nawet wyjezdza na oddzielnym wozku. W koncu wychodzimy i od razu wpadamy na stesknionego Starego z bukietem roz.

Emcia, dzieki, czuje, ze wiesz, o czym pisze.
Gocha, przekonalas mnie - w srode lece na zumbe.

Adieu, trzymajcie sie. :)
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Re: HYDE PARK

Postprzez Małgosia Sz Cz, 08.09.2011 17:53

Gocha, własnie miałam Ci o tym koncercie napisac, ale zapomniałam:). Grażynka A. polecała. a i wkrótce nowa płyta Grażynki. Beatles Nova. Czekam niecierpliwie, bo już dawno nic nowego nie było. Pewnie będą koncerty, więc będę trzymać rękę na pulsie.
U mnie w cd teraz Aleksandra Kurzak. Nasza genialna sopranistka nagrała płytę dla Deccki i słucham tego namiętnie. Ile w jej śpiewie jest emocji. Niezwykłe.
A we wrześniu w Operze teatr Piny Bausch (idę na dwa przedstawienia) i pokaz filmu Wima Wendersa, więc będzie się działo. Masz rację.
Emciu, trochę za wcześnie ten Paryż. Nie ma go w tym czasie w moim budżecie niestety. No chyba że w szalonej środzie lotu coś upoluję.
Marysiu, ja porzucilam silownię na rzecz tańca i nie żałuję. A zumba to prawie taniec, więc TAK! Matko, Ty wiozłaś wędki dla Starego? Oj nie dziwi ten bukiet róż na powitanie!
No to lecę. Paaa!
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Re: HYDE PARK

Postprzez Ściana Pt, 09.09.2011 00:51

Z okazji Międzynarodowego Dnia Emci przynoszę wierszenkę.
Druhny pamiętają może starą dobrą serialenkę o Pchle Szachrajce? No to mamy kolejny odcinek, voila.
W nawiasach -> teksty ze spektaklu „Zimy żal”, hi hi...żeby Panna Nikta nie marudziła, że w HalYnce nie ma nic na temat Szefowej oraz Jej Teatrów, auć!

Emciu – samych unikatowych chwil i wielu wspćlnych wierszenek, BUM!
No i bonusik - znalezione w Internecie dwa obrazy Picassa. Trafione-zatopione?



Obrazek

Obrazek


„Jak to Pchle Szachrajce Zimy Żal”

Pchła, podobnie jak kobiety,
Rzadko zajrzy do gazety, /Co dzień gorsza, Romeo, pogoda
I ja jestem codziennie mniej młoda/


Ale czasem od niechcenia
Czyta drobne ogłoszenia. /Ja sama wiem – te rzeczy się przeżywa,
Lecz swoich rzeczy nie przeżywaj tu/


Raz więc, nudząc się szalenie,
Przeczytała ogłoszenie, /Spójrz – jak ludzie z uczucia wyzuci
Niskiej chuci oddają się w ucisk/


Że niejaka panna Kika
Na ulicy Kopernika /Na pięćdziesiątym piętrze zła
Czekała na mnie luba ma/


Pragnie uczyć się języka
Angielskiego. /Dostosować sposób gry do nowych reguł,
W efektownym fałszu ukryć się/


Pchła szczęśliwa
Już coś knuje, już się zrywa /Po to wiążą słowo z dźwiękiem
Kompozytor i ten drugi/


I po chwili w kapeluszu,
W żakieciku z lila pluszu, /Kalosze włóż/

W modrych butach atłasowych,
W rękawiczkach purpurowych /o Julietto różyczko w purpurze,
Otwórz, otwórz twe okno na tę moją samotność/


Jedzie wprost na Kopernika,
Tam, gdzie mieszka panna Kika. /Po wieczerzy już zmyte naczynka.
We śnie leży spowita dziecinka/


Cóż, angielski rzecz niewielka!
A wyglądam jak Angielka, /Za jakie grzechy płci mojej cechy
Zmysłowym dręczą oparem/


Jest mi nudno! Mam ochotę
Pannie Kice zrobić psotę! /Szuja! Obrzydliwa larwa i szczeżuja/

Przyjechała, do drzwi dzwoni,
Ogłoszenie trzyma w dłoni. /Do ciebie szłam- przez puste ulice,
Do ciebie szłam- znaczona księżycem.
Do ciebie szłam- światełka nadziei.
Do ciebie szłam- by więcej już nie iść.../


Panna Kika? Właśnie do niej... /Przychodzisz dziś z tym śmiesznym nastawieniem/

Z ogłoszenia... Chęć mam wielką
Zostać jej nauczycielką. /Lecz gdy ofiarę mą trawię żarem/

Panna Kika była miła,
Szybko sprawę załatwiła /Piosenka to sposób z refrenkiem
Na inną nieładną piosenkę –
Na ładną niewinną panienkę/


Mówiąc: Cieszę się ogromnie,
Że dziś pani przyszła do mnie. /Jeżeli kochać – to nie indywidualnie!
Jak się zakochać – to tylko we dwóch!/


W Ameryce mam krewnego
I dlatego angielskiego /Szuja! Kawał matrymonialnego zbója/

Chcę się uczyć na wypadek,
Gdy dostanę po nim spadek. /Ja pana z sobą zabiorę w nieznana podróż daleką/

Mam tu zeszyt i ołówek
Do pisania obcych słówek. /I – wespół w zespół,
By żądz moc móc zmóc!/


Dziś jest piątek... Od soboty
Mogę wziąć się do roboty. /Katuj! Tratuj!
Ja przebaczę wszystko ci jak bratu.
Męcz mnie! Dręcz mnie! Ręcznie!
Smagaj, poniewieraj, steraj, truj!/


Pchła słuchając, kilka razy
Powtarzała dwa wyrazy /Rzuć chuć?/

Po angielsku. Jeden znała
Z lat, gdy była jeszcze mała /Bez ciebie jestem malutki i wytłuc może mnie grad/

I lubiła zbierać znaczki,
Drugi zaś - z unrowskiej paczki. /Dzidek, nie opuszczaj przewodu/

Tak zaczęła się nauka.
Panna Kika słówka duka, /Dzień za dniem, Sen za snem,
Pełnia i nów, I słońce znów/


Pchle z wysiłku puchnie główka,
Wciąż dyktuje nowe słówka: /Dlaczego stale zły losu palec
Dotyka mnie tym nadmiarem/


Tirli - wojsko, pirli – woda /Nosiłem ci do pralni,...Czyściłem w umywalni/

Tirlipirli - wojewoda. /Spotkasz chłopa - gęba sina,
Oj, nie wraca ci on z kina/


Fiki - pole, miki - taczka, /Gdy dziewczyna nie bardzo cię nęci,
Co to chciałbyś, a nie masz tej chęci/


Fikimiki - polewaczka. /Ty kąpiesz się nie dla mnie w pieszczocie pian
Nie dla mnie już przy wannie odkręcasz kran/


Limpa - noga, pimpa - droga, /Takiemu ja oddam wśród łez i duszę i seks/

Pimpalimpa - hulajnoga... /Żebyś w sytuacji trudnej
Mógł (lub mogła) westchnąć z wdziękiem:
”Życie czasem nie jest cudne,
Ale przecież mam piosenkę”/


Pisze słówka w swym zeszycie, /Cudowny bezsens sprawia,
Że bezlitosny sens moich spraw sensu nie pozbawia/


Wciąż je sobie przepowiada.
Pchła nie szczędzi pochwał, rada, /Utwierdź mnie w tym napięciu,
Co puszcza. Utwierdź je, popodsycaj, poduszczaj/


Że postępy są w nauce.
Chyba kurs dla pani skrócę, /Z pieszczot dwója! Nieudana galareta z ryb!/

Pani pilność jest wzorowa,
A ten akcent, ta wymowa, /Niech tylko lekko pochylę dekolt
Juz męski ściele się trup/


Niech się król angielski schowa! /Może konno wyruszył, a koń
Nieżyczliwie odnosi się doń?/


Jeszcze tydzień lekcje trwały,
Dały wynik doskonały. /Jak wątła nić przędziona z lnu/

Panna Kika, wniebowzięta,
Wszystkie słówka już pamięta /Za to radość niepomierną
Niosła jej wuja niewierność/


I z zeszytu płynnie czyta,
Jak Angielka rodowita. /Już rzeżą żądze u stóp/

Pchła, żegnając uczennicę,
Jestem dumna z panny Kiki, /Od ciebie szłam ulicą przebudzeń,
Od ciebie szłam bez łez i bez złudzeń/


Powiedziała pannie Kice: /Życie trudne, Życie żmudne,
Życie nudne – Żaden bal/


Pimpalimpa, fikimiki! /On mi biodra opływa, wypełnia mi biust
Żar sączy do ust/


Panna Kika do kawiarni,
Gdzie najludniej i najgwarniej, /Na mym wieszaku palt nie wieszaj/

Wchodzi, niby dla ochłody
Każe podać sobie lody. /Już po żadnych garkuchniach zup nie będę jadł/

Przyjaciółki siedzą w kółko,
A już Kika przyjaciółkom /Twojego życia z mym nie mieszaj/

Swą wyższością dogryźć rada,
Po angielsku odpowiada /To tak jak gdyby kwiat wypuścić z dłoni
To tak jak gdyby świat roztrwonić, roztrwonić/


Słówka, które jej do głowy /Aż powiedział jej wszystko, co czuł –
W takich słowach: „Buraków bym z pół…”/


Pchła wbijała nieustannie,
By dogodzić próżnej pannie. /Z tatusia zdjęta skóra/

Naraz dziwna rzecz się stała,
Rzecz po prostu niebywała. /Cóż popełniłem za winy – jakież przestępstwa/

Oto wszystkie pchły w lokalu,
Skacząc zwinnie cal po calu, /Ot, cała zbrodnia, która
Umieszcza na torturach mnieee!/


Przeskakując przez stoliki,
Właśnie stolik panny Kiki /Od stołu wstań z imienin wyjdź, zrezygnuj z dań/

Otoczyły i obległy.
Przyjaciółki się rozbiegły, /Że dziś odwracasz się tyłem do mnie swobodnie/

A pchły grzecznie wkoło siadły
I ze smakiem lody zjadły. /A mordę idiotyczną ma ten Grzeszczyk –
smutny deszczyk/


Przerażona panna Kika
Od stolika szybko zmyka, /Tylko urżnąć się na chrzcinach i wziąć zwiać do Wołomina/

Już-już dopaść ma dorożki,
A pchły skaczą na pończoszki, /Podobno ryb łowienie nerwy leczy/

Na spódniczkę, na trzewiki
I w rękawy panny Kiki. /Ach, zrozum, że nie mogło być inaczej/

Tu się cała rzecz wydała:
Pchła Szachrajka nie umiała /Albowiem prysły zmysły, Albowiem prysły zmysły/

Po angielsku, bo i skądże?
Chcąc postąpić jednak mądrze, /Dobranoc, niewiasto. Już czas na sen/

Nauczyła pannę Kikę
Władać świetnie pchlim językiem /No co? No co? No co? No co?
No co ja ci zrobiłem?/


I dlatego pchły na pewno
Wzięły ją za swoją krewną. /Piosenka to jest klinek na spleenek/

J. Brzechwa (Pchła Szachrajka) + /MiSZCZu J.Przybora (teksty ze starego spektaklu „Zimy żal”); nożyczkami ciachała z przyjemnością Ściana/


I Festiwale Filmowe:

Venice Film Festival

London Film Festival

International Film Festival - San Sebastian
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Re: HYDE PARK

Postprzez MarysiaB Pt, 09.09.2011 04:23

Droga Emciu! Zycze Ci wielu codziennych radosci kazdej matki w proszku. Sto lat!
Do zyczen i urodzinowego haga Wenus z Milo, chociaz z Luwru. Pan Marcin powiedzial, zeby pstryknac jej zdjecia z tylu, nie tylko z przodu, dla Ciebie wiec obie strony. (Czy Wenus byla/bywala matka w proszku? Czy dobrze sie kamuflowala i czy w ogole? Oto sa pytania.)

Obrazek

Obrazek

I jeszcze obraz J. A. D. Ingresa, ktorego kopia (tak mysle, chociaz w przewodnikach uparcie pisza 'obraz Ingresa') wisi w Clos Luce. Powiem Ci, Emciu, dziwne uczucie: stoisz w pokoju-sypialni Leonarda, w ktorym Mistrz spedzil trzy ostatnie lata swojego zycia. Na lewo od loza z baldachimem wisi wspomniany obraz, a na nim pokoj, w ktorym wlasnie stoisz, tyle ze w lozu lezy umierajacy ‘pierwszy malarz, architekt i inzynier krolewski’. Odchodzi z tego swiata w ramionach krola Franciszka I (tak mowi legenda, ktora zostala uwieczniona przez Ingresa, ale podobno bylo to niemozliwe, bo na drugi dzien krol byl daleko, zupelnie gdzie indziej), ktory uwielbial Leonarda i zaprosil go do Clos Luce.

Obrazek
Jean Auguste Dominique Ingres Śmierć Leonarda da Vinci
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Re: HYDE PARK

Postprzez Małgosia Sz Pt, 09.09.2011 10:48

Emciu, nie samym chlebem człowiek żyje! Czego dały dowód koleżanki przede mną. Więc ja wpadam z chlebem z nad Narwii i kwiatami. Wszystkiego najlepszego.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Fot. T. który dołącza się do życzeń. A prezenty od niego to tam:)
ps Marysiu B skorzystałam z Twojego tajnipika. Łatwo!
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Re: HYDE PARK

Postprzez Ita Pt, 09.09.2011 14:08

Emciu, chodze po ogrodzie I widze Cie w blekitach

Obrazek
Obrazek
Obrazek

nuce sobie piosenke o … matce*), jak na DZIEN URODZIN przystalo

i wcale się nie dziwie, ze 9 wrzesnia to … Swiatowy Dzien Urody ! **)

No bo, jakby moglo być inaczej w TWOIM DNIU ?


*)ta piosenka jest od wielu lat spiewana w roznych jezykach, a tu tlumaczenie na polski
http://wyborcza.pl/1,76842,6747991,Pios ... tki__.html
**) http://www.kalendarzswiat.pl/kalendarz_wrzesien/
Avatar użytkownika
Ita
 
Posty: 1302
Dołączył(a): Pt, 24.02.2006 01:07
Lokalizacja: Poznan

Re: HYDE PARK

Postprzez Ita Pt, 09.09.2011 17:03

Emciu, to jeszcze raz ja…
nawiązując do Twojej interesującej wierszenko-relacji przesylam jeszcze jedna (inna niż znalazla Sciana) reprodukcje obrazu Pablo Picassa „Glass and fruit”

Obrazek

wraz z “metryczka” :

Artist:Pablo Picasso
Completion Date: 1908
Style:Expressionism
Period: African Period
Genre: still life
Technique: tempera
Material: wood
Dimensions: 26.7 x 21.6 cm
Gallery: Museum of Modern Art, New York, USA
zrodlo


Tu tez dominuja brazy ! Czy to o tym obrazku myslalas ?
Avatar użytkownika
Ita
 
Posty: 1302
Dołączył(a): Pt, 24.02.2006 01:07
Lokalizacja: Poznan

Re: HYDE PARK

Postprzez M.C. Pt, 09.09.2011 17:41

Ekhm, Ekhm....Dziekuje z calego serca, duszy i ciala wszystkim tu zebranym. Hihi...Moje drogie, troche jestem zawstydzona, wiec lapie mnie glupawka. Ale sie nie dam. PHI.

Aaaaaa...Scianu, jaka piekna wierszenka z cytatami. I jaka dluga!!! Oj jak mi sie przyda zeby sie odstresowac wieczorAMI...A tak, bo zamierzam ja sowie podzielic i dawkowac, hihi...raz, ze nie wiem kiedy Druhna znowu wyskoczy z szuflady, a dwa ze nie bede HalYnki meczyc cytatenkami bo ostatnio takie ladne troczki ida, hihi...(No dobra niech Wam bedzie, troczkowe gora latem anno domini 2011).
Jezeli chodzi o Picassa, to pierwszy obraz trafiony zatopiony, drugi nie, ale wlasciwie, ten pierwszy oddaje sedno sprawy, bo drugi, ktorego nie widac, to byl jego blizniak, choc nieidentyczny. I podobno bylo ich wiecej, cala seria martwych natur na deskach. IKONY.
Zerknelam na festiwale, kurnola...kto te wszystkie filmy oglada, hihi...przepraszam, znam odpowiedz...Druhna Sciana obejrzy, Bronia, Maszmuniu obejrzy a ja poprosze o sciage! I dorzuce jeszcze cos...
Palo Alto International Film Festival
Czili w koncu mam cos pod nosem! I zamierzam byc, raz albo gora dwa razy, hihi, ale wydaje mi sie, ze w PA ciekawsze beda spotkania z ludzmi ktorzy filmy tworza niz same filmy.

Kangusiu, U&U z hugiem dla Ciebie. Wenus z Milo..., nie, ona byla boginia, a nie kura domowa. Nie rozsypywala sie na proszek. A jak miala gdzies dojechac to raz-dwa-trzy, delfiny, piana morska i juz... Piekna jest. Albercia uwaza, ze pan Marcin to dopiero jest koneserem boskiego ciala , hihi... Boginio Wenus miej w opiece matki kury w proszku! Druhny widzO jak one wszystkie tam zebrane patrza na Wenus jak zaczarowane? Tez takie chca byc! Magia dorbaldie. No i szczegolne podziekowania za "Opowiesc z Clos Luce" z dedykacja i obrazem Ingresa. BARDZO wciagajaca! Dorbaldie czuje sie ta chwile.

Maszmuniu, dziekuje za chleb znad Narwi z lisciem chrzanu...Zjesc kromke takiego chleba to jak wydobyc z pamieci wszystko..., cale zycie, wrazenia, krajobrazy...Moj P., zawsze mowi, ze ja mam jakas dziwna obsesje na punkcie chleba, bo zawsze tu przynosze z targu kilka bochenkow, za duzo jak dla nas, nie takich z lisciem i nie z polskiego pieca, no ale biore co jest. Atawizm chlebowy dorbaldie. Teczowe kwiatki bardzo potrzebne! W moim osobistym ogrodzie prawie nic nie kwitnie, tylko jakies bidne astry opd plotem...te trzy tygodnie urlopiku w K-R zrobily jednak swoje hihi... Usciski i podziekowania dla T. za to co tam.

Itus, pieknie dziekuje za blekity i za blekitny kwiat. Jak wyzej, moj ogrod bez kwiatow... Piosenka piekna ale ja takich piosenek sluchac nie mo-ge, za bardzo mnie rozklejaja, a co to ja Kangurzyca w proszku jestem?! Ani mi sie sni prosic o chusteczke kolegow, hihi.. I koncze te egzaltowane, ale w pelni swiadomie egzaltowane, podziekowania glupawka: Swiatowy Dzien Urody nie ma zdecydowanie nic wspolnego z moimi urodzinami, hihihi....Dobre!
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Re: HYDE PARK

Postprzez teremi Pt, 09.09.2011 18:55

Emciu i ja przyłączam się do wspólnego świętowania w Światowym Dniu Emci - życzenia, to sama wiesz - te najlepsze, najpiękniejsze na kolejne dni i lata - prezentu "rzeczowego", czyli zdjęciowego nie będzie, bo to przerasta mój poziom intelektualne, ale ...Жанна Бическая i "śpiew słowika"

„Пел соловей”
Пел соловей, ах, как он пел,
И тишина ему внимала.
Как я хотел, чтоб он допел
О том, что не начать сначала.

А он свистал весь день и ночь,
А он выделывал коленца,
Как-будто мне хотел помочь
Хотя б немного отогреться.

И плыл туман живой водой,
Стога, стога в тумане плыли.
И даже звезды песне той
Небесным отраженьем были.

А он свистал весь день и ночь,
А он выделывал коленца,
Как-будто мне хотел помочь
Хотя б немного отогреться.

А воздух травами пропах,
И я стоял в предверьи рая,
А он трещал в своих кустах,
Людскую славу отвергая.

А он свистал весь день и ночь,
А он выделывал коленца,
Как-будто мне хотел помочь
Хотя б немного отогреться.

Я понимал, настанет тишь,
Луна застынет горьким комом.
Ты улетишь и прилетишь,
Но пропоешь уже другому.

Пел соловей, ах, как он пел,
И тишина ему внимала.
Как я хотел, чтоб он допел
О том, что не начать сначала.

А он свистал весь день и ночь,
А он выделывал коленца,
Как-будто мне хотел помочь
Хотя б немного отогреться.
Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Re: HYDE PARK

Postprzez GrejSowa Pt, 09.09.2011 19:18

Droga Emciu

Ja też mam dla Druhny wspomnienia z pewnej wystawy. Autorem tych kilku rzeźb jest Matka Natura. Trafiłam na nią w pierwszym dniu mojego niedawnego urlopiku w Mikoszewie i są to pierwsze zdjęcia, jakie na nim zrobiłam. Niby nic, ale to takie fajne chodzić sobie spokojnie po plaży, w ciszy, słysząc jedynie szum fal i świst wiatru, i myśleć o bzdetach, wyobrażać sobie, co to może być, oglądać ze wszystkich stron i śmiać się w głos z absurdalnych pomysłów, zupełnie niczym się nie martwiąc. No chyba tylko tym, jaka jutro będzie pogoda. Życzę Ci jak najwięcej takich chwil, bo wyobraźni to można Tobie tylko pozazdrościć. Bez problemu więc odgadniesz, co przedstawiają poniższe rzeźby. W żadnym razie nie chcę nic sugerować, czy podpowiadać i ułatwiać Ci zadanie, w życiu Kredensu, ale na pierwszym zdjęciu jest kawałek nogi Alberci (konkretnie łydka, razem ze sznurowanym butem sportowym marki Nike, takim do kostki, koloru prawdopodobnie czarnego lub morengo) odgryziony przez rekina (patrz Szczęki 2) tuż pod kolanem i wyrzucony na brzeg morza w trakcie przypływu. Nawiasem mówiąc łydeczka całkiem całkiem. Teraz pytanie: w jaki sposób łydka Alberci znalazła się tutaj? Co zaszło? Wszystkiego najlepszego, Emciu!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Re: HYDE PARK

Postprzez Alicja518 So, 10.09.2011 00:32

Emcia, niech ta gwiazda pomyslnosci towarzyszy ci stale....Wszystkiego najlepszego!!!!
Obrazek
Jak sie fajnie zrobilo w HP:)
Alicja518
 
Posty: 37
Dołączył(a): Wt, 20.11.2007 16:54

Re: HYDE PARK

Postprzez M.C. So, 10.09.2011 15:23

Dzien dobry!

Teremi, dziekuje za zyczenia, oj przydadza sie, zwlaszcza w tym nastepnym roku. Dziekuje za tekst, brzmi pieknie, sprawdze tylko kilka slowek i juz bede wszystko wiedziala, a rosyjski nie zardzewieje. BUM! I rozumiem, ze tym samym Druhna glosuje na kolejna wierszenke. Hihi....

Souws, fajnie sie z Toba wedruje nad brzegiem naszego morza. Ty wiesz, ze ja juz nie widzialam fal od paru miesiecy..., takich chwil o ktorych piszesz bardzo mi potrzeba. Dziekuje za Dary Matki Natury,...hihi..ale musze Cie zawiesc, ja widze tylko poskrecane klody drewna, a nie nogi Alberci i zarosniete wodorostami potwory mlaskajace smacznie po ataku, hihi. Abstrakt. I pana Fizyka obgryzionego do bialej kosci wpelzajacego ostatkiem sil na plaze tez nie widze, widze tylko smukla biala galaz. Hihi...cale szczescie ze jest rano, bo by mi sie Szczeki 2 snily w nocy.

Alicjo, za gwiazde pomyslosci dziekuje, za oknem wstaje wlasnie podobna, kolory ma te same. Dorbaldie wymowna synchronizacja natury i sztuki.

Itus, nie to nie ten obraz Picassa. Ale nic nie szkodzi, widac, ze Artysta pedzli i farb nie marnowal, i malowal te kielichy oraz chleb, tfu owoce, w roznych wersjach kolorystycznych jak lecialo.

PS Kangurzyco, Ty wiesz co moj J. powiedzial gdy mu dzisiaj pokazalam obraz Ingresa z umierajacym Leonardem? (Pokazalam W. I J., bo nigdy tego obrazu nie widzieli a sporo o Leonardzie slyszeli.) "Dlaczego krol go chce calowac?" Czy Ingres chcial nam cos przez to powiedziec? Co pan Marcin w tym temacie?

Pa i dobrego!
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Re: HYDE PARK

Postprzez teremi So, 10.09.2011 16:24

Emciu no oczywiście, że to mam na myśli, tzn wierszenkę, bo ostatnio posucha, ale przyznasz, że Ściana miała wejście i to z przytupem wszystkich łapek pchły a raczej Pchły.
Z tym Leonardo, to może nie powinno się doszukiwać podtekstów, zostawić im należy trochę intymności w takiej sytuacji
Sowa toż ja swoje święto świętowałam właśnie w Mikoszewie - lubię te mniejsze miejscowości na Mierzei, ale wadą jest odległość od morza a dla Ciebie mam prawdziwą sowę z drewna - będzie czekać na kolejny Twój przejazd

Kangusiu piękne te Twoje wspomnienia z podróży. Ja też miewałam różne przygody, np wsiadłam w pociąg w odwrotną stronę, na trasie do Białegostoku mysz (nie mylić z Myszką) skonsumowała moje śniadanie podróżne, ale w bagażu to jestem specjalistką - minimalistką. Oczywiście później żałuję, ze czegoś nie kupiłam, nie zabrałam, ale da się żyć

no nic, dziś byłam na targach rolnych - zdjęć nie wkleję, bo wiadomo...
Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Re: HYDE PARK

Postprzez MarysiaB So, 10.09.2011 18:39

Hellol przy sobocie po robocie ciemna noca. Melancholia chyba mnie zezre. Do tego, jakby bylo malo roznych dolow, pytam sie: no i gdzie ta wiosna? Znowu musialam wyciagnac transparent ‘Precz z zima!’.
No to pisze, z tej melnacholii.
Kilka slow na zakonczenie o Clos Luce. Leonardo da Vinci przybyl tu na zaproszenie krola Franciszka I w 1516 roku. W wieku 64 lat przemierzyl na osle Alpy, wiozac w torbach podroznych trzy ulubione obrazy, w tym Mone Lise. Towarzyszyli mu m.in. Francesco Melzi – utalentowany i oddany uczen (to jemu artysta zapisal w testamencie m.in. swoje notatki, rysunki i szkice i to raczej w jego ramionach dokonczyl zywota) oraz wierny sluzacy Batista da Villanis. Te ostatnie lata zycia artysty wydaja sie byc sielskie, anielskie. Krol oddal mu na mieszkanie swoja posiadlosc, niby blisko, ale niekrepujaco, mianowal ‘pierwszym malarzem, architektem i inzynierem krolewskim’, przyznal hojna pensje i otoczyl nalezna czcia. W zamian nie oczekiwal zbyt wiele – ot, chcial przebywac w jego towarzystwie, moc napawac sie rozmowami z geniuszem, a moze czasami i razem pomilczec. W podziemiach Clos Luce znajduje sie podobno sekretne przejscie prowadzace do zamku w Amboise oddalonego o ok. pol km, z ktorego wladca korzystal by zlozyc szybka wizyte Leonardowi. „Pierwszy malarz, architekt i inzynier” nie mial zbyt wielu obowiazkow. Sporo rozmyslal o zyciu i smierci i oddawal sie swoim marzeniom, pasjom i wizjom. Np. sporzadzil plan modelowego zamku dla swego dobroczyncy „wraz z linia telefoniczna, rurociagami, przystania i samozamykajacymi sie drzwiami” (!), zaprojektowal przenosne skladane domki dla dworu krolewskiego, ale takze maszyny, kostiumy, zabawki, opracowal plan osuszenia bagien, czasami spacerowal po Amboise i nad Loara, szkicowal, ale juz nie malowal, pozostawiajac to uczniowi. W Clos Luce mozna m.in. zwiedzic pokoj-sypialnie Leonarda, jego gabinet pracy, salon i kuchnie, a takze obejrzec makiety roznych maszyn wykonane wedlug projektow Pierwszego Inzyniera. Z przewodnika: „Makiety zostaly zrealizowane przez firme IBM na podstawie oryginalnych rysunkow Leonarda i przy uzyciu materialow z tamtej epoki. Oto wynalazki w dziedzinie inzynierii budowlanej i wojskowej, mechaniki, optyki, hydrauliki, a nawet aeronautyki. Pierwszy czolg, pierwszy samochod, most obrotowy, statek kolowy, maszyna latajaca – przodek samolotu, helikopter, spadochron...” Czytam to i powiem Wam, ze mi smutno i jeszcze bardziej melancholijnie. Przeciez ten czlowiek zamkniety w swoim geniuszu musial czuc sie bardzo samotny. W Clos Luce nie mozna robic zdjec we wnetrzach. (Ale byli rodacy, ktorzy jednak pstrykali, czasem chociaz komorkami. Sorry, jeden z kilku zgrzytow, nie tylko tam. Tak samo bylo w Muzeum Impresjonistow w Paryzu czy Muzeum Ikon w Supraslu, gdzie jedna pani „przesunela” Ole na bok zdecydownym ruchem, bo ‘przepraszam, ale chce zrobic zdjecie’. Generalnie nie lubie, jak moje dzieci krytykuja ludzi, ktorzy mogliby byc ich dziadkami, wiec, Ola, wielkie dzieki, ze tylko sie czerwienilas i otwieralas szeroko oczy ze zdumienia.) Ale wokol zameczku jest piekny rozlegly park i tam mozna do woli. Rozmieszczono w nim m.in. wielkie interaktywne makiety roznych maszyn wykonane wedlug projektow Leonarda. Na park dostalismy sporo czasu wolnego, jak milo, bo bardzo nam sie tam podobalo.

Obrazek
Clos Luce

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Prawdopodobny grob Leonarda da Vinci
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Re: HYDE PARK

Postprzez MarysiaB So, 10.09.2011 19:26

Sprawy zalegle, str. 663. Marysiu i Brzozo, dzieki za mile slowa. Oli nie powtorze, bo chyba musialabym sie wyprowadzic z domu. :) I bez tego dosc harda. Choc nie powiem, chwile dobroci dla matki tez ma. W czwartek po robocie i calodziennym dreptaniu padlam na ulubiona kanapke. Siedze, usiluje poukladac i uslyszec swoje mysli. Ola w swoim pokoju. Jak ja znam, lezy na swojej kanapce i sufituje, bo ona to dopiero zmeczona. Szkola, zyciem i w ogole. Nagle: „Maaaaaama, kochasz mnie? To czekam”. Znaczy mam sie zwlec ze swojej kanapki, bo dziecko spragnione rozmowy. Zwlekam sie.
- Poloz sie. Mam zwierzatko, zgadywuj!
- Ola, litosci... Okay. Czy ma cztery nogi?
- Tak.
- Czy to rozowy hipopotam? (Bo kiedys, dawno temu na koniec zagadki okazalo sie, ze takie bywaja, wiec jak ma cztery nogi, to od razu o niego pytam, zeby wykluczyc dziwy Matki Natury.)
- Maaama!!!
- Czy jest duze?
- Tak.
- Czy zyje w Australii na wolnosci?
- Nie.
- Slon?
- Nie.
- Zyrafa?
- Moooze...
...
Ciagle dziecinna, pocieszna jak na swoj wiek, ale to mi sie w niej podoba.


Emcia: "Co pan Marcin w tym temacie?"

Emcia, szczerze? Nie wiem, a moze nie pamietam. Moze i pan Marcin cos tam o tym mowil, ale on w ogole duzo mowil. Sadze, ze zdolalam z tego monologu przyswoic jakies 10%. Zgadzam sie z Teremi, ze nie nalezy doszukiwac sie podtekstow. Zreszta na tym obrazie tez jest chyba syn Franciszka I, pociesza go duchowny, no i jakis mlodzieniec, moze Francesco Melzi. Mysle, ze krol po prostu rozpacza i zegna swojego 'pierwszego malarza, architekta i inzyniera'.

Kochane Druhny, nie bedzie mnie troche w HP. Musze zajac sie swoimi zakretami. Doszlam do takiego punktu, ze zrozumialam, ze nawet przejscie sie Aleja Marzen moze mi nie wystarczyc, choc na pewno pomoze. Nie bedzie mnie troche, ale na pewno wroce, tak ze pilnujcie domu i zagrody, no i oczywiscie miejcie oko na Scianulke.
Ahoj i U&U, jak to sie mowi. Wasza Kangurzyca.
Ps. Grejsiu, nagraj mi „Omdlenia”, co? Wiem, wiem, jestem Ci juz dozgonnie wdzieczna, ale jak teraz nagrasz, to bede Cie odwiedzala z zaswiatow.
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ogólne