kontynuuję cd o Wyspiańskim, z którym przyjechał do nas teatr od Janki –
Teatr Współczesny ze Szczecina,
/Janko – widziałaś ten spektakl?/
„Wesele” lubi się czy nie lubi, ale treść wszyscy znamy, tym razem zobaczyliśmy sztukę zrobioną tak nowocześnie, że aż się o to pokłóciliśmy.
Cztery godziny, tekst prawie bez skrótów, niezwykle skromna scenografia, kilkudziesięciu aktorów nie w barwnych strojach weselnych, ale czarnych współczesnych ubraniach, w nieustannym ruchu, zarówno na scenie, jak i na widowni, żadnej muzyki, choć na scenie stały instrumenty,
… zaczęło się od ciszy, długiej ciszy, aktorzy wpatrzeni w nas, my w nich, lustro… tak samo się zakończył, stojący aktorzy w bezruchu w ciszy,
Tak długi spektakl mógłby znużyć, na szczęście sam tekst na to nie pozwala
Po czterech godzinach spędzonych na widowni przenieśliśmy się stworzonej na ten czas, teatralnej kawiarni, na spotkanie z reżyserką i aktorami,
tu reżyserka Anna Augustynowicz w luźnej rozmowie, opowiadała, dzieliła się uwagami, tłumaczyła dlaczego taka forma spektaklu,
czy nas do siebie przekonała?, chyba nie do końca…
tu aktorzy, juz "w cywilu", mimo tak wyczerpującego spektaklu, wiernie towarzyszyli swojej reżyserce, widać było, że tworzą zespół
A tak na marginesie, to znakomitym pomysłem jest i już jest to tradycja, organizowanie takich po spektaklowych spotkań z reżyserami czy aktorami.
To największa przyjemność móc od razu na gorąco porozmawiać o tym co się widziało. Są to bardzo kameralne spotkania, zapraszane osoby opowiadają bardzo ciekawe historie, czasami te spotkania są nawet ciekawsze niż same spektakle.
Jako ciekawostkę dodam, że w czasie tego tygodnia na każdego, kto tylko przekroczy drzwi do teatru, czeka aromatyczna herbata teatralna / specjalna receptura/
nadmienię tylko, że herbata jest darmowa, serwują ją, z pełną gracją uczniowie naszych szkół /niezwykle przejęci swoją rolą/
do tego wygodne kanapy, fotele
i specjalne filiżanki z napisem – spotkania teatralne
... i pomysleć, że tego dnia do teatru na spektakl przyszliśmy przed godziną osiemnastą, a wyszliśmy po spotkaniu grubo po pierwszej w nocy, hmmm... inne godziny, czy co ???