lepiej nie mogło być, na setnej stronie........
„Rozłączeni - lecz jedno o drugim pamięta......”
szósty dzień –
wędrujemy po Krzemienieńcu
Od rana świeci słońce, więc oczy szeroko otwarte, wybiegamy z hotelu prosto na..... bazar!!!
Dookoła nas samochody, kramiki, uliczny handel w najlepszym wydaniu.
Wieczorkiem, gdy tu się zameldowaliśmy, nie wiedzieliśmy, że zamieszkamy na placu bazarowym, jednocześnie przy stacji autobusowej i postoju marszrutek. W/g przewodnika na placu miała być i synagoga.... dopiero potem zrozumieliśmy, że obecny budynek stacji, to właśnie.... synagoga!!!!
Auto zostawiamy, dzisiaj cały dzień wędrujemy, idziemy główną ulicą - Tarasa Szewczenki
wzdłuż ulicy rosną takie drzewa (z taki kwiatami? pędami?)
dochodzimy do cerkwi – obecnie jest to
sobór św. Mikołaja(Wisniowieccy ufundowali kościół dla franciszkanów)
mamy szczęście, bo akurat trwa sprzątanie, odkurzanie.... jest zgoda na robienie zdjęć.
Widać, że wszystko tu niedawno odremontowane, świeże farby, nadal stoją rusztowania.
w lini prostej od cerkwi, po drugiej stronie ulicy widzimy – znany od wczoraj –
kościół, klasztor i słynne liceum, a przed nimi, pomnik z niedawnych czasów .....
bohaterów radzieckich 1941 -1945
skręcamy w prawo, wzdłuż murów Liceum .....
jako to ulica???
czytamy -
bulwar Słowackiego - i już jasne, idziemy do miejsca urodzin naszego poety
tak w myślach, we wspomnieniach, marzeniach widział Krzemieniec - Juliusz Słowacki
fragment wiersza „
Godzina myśli”
Tam - pod okiem pamięci - pomiędzy gór szczytem
Piękne rodzinne miasto wieżami wytryska
Z doliny, wąskim nieba nakrytej błękitem.
Czarowne, gdy w mgle nocnej wieńcem okien błyska;
Gdy słońcu rzędem białe ukazuje domy,
Jak perły szmaragdami ogrodów przesnute.
Tam zimą lecą z lodów potoki rozkute
I z szumem w kręte ulic wpadają załomy.
Tam stoi góra, Bony ochrzczona imieniem,
Większa nad inne - miastu panująca cieniem;
Stary - posępny zamek, który czołem trzyma,
Różne przybiera kształty - chmur łamany wirem;
I w dzień strzelnic błękitnych spogląda oczyma,
A w nocy jak korona, kryta żalu kirem,
Często szczerby wiekowe przesuwa powoli
Na srebrzystej księżyca wschodzącego twarzy.
cdn.......
idziemy ulicą Słowackiego, po prawej stronie ciągnie się mur Liceum,
gdy odwrócimy się za siebie widzimy Górę Bony i na niej ruiny zamku....
nic dziwnego, że wyrósł tu poeta
..... biegał przecież po tej ulicy
za płotem widzimy obelisk i czytamy (w dwóch językach), że w tym miejscu stał budynek,
w którym
spędziła ostatnie lata swojego życia matka poety, Salomea Słowacka – muza jego twórczości poetyckiej....
(w tej chwili chyba jakiś bank tam się zadomowił, oczywiście w nowym budynku)
jesteśmy przed muzeum,
domem rodziców Juliusza ..... brama szeroko otwarta
"Ojciec Juliusza, Euzebiusz - nauczyciel poezji i wymowy Gimnazjum Wołyńskiego - w rok po ślubie z Salomeą Januszewską,
w sierpniu 1809 roku kupuje w Krzemieńcu grunt miejski i na wzór
osiemnastowiecznych polskich dworków kresowych stawia własnym kosztem przy ulicy Ogrodowej dom mieszkalny"
zanim przekroczyliśmy bramę, przeszliśmy na druga strone ulicy, stoi tam olbrzymi kamień
a na nim umieszczona jest tablica, że tu mieszkali dziadkowie poety.....
„Po drugiej stronie tej samej ulicy / naprzeciwko muzeum/ stał kiedyś drewniany dworek
z wysoką podmurówką i gankiem, otoczony ogrodem i topolami. Budynek ten należał do Liceum i zajmowali go rodzice Salomei, (matki Juliusza) - Teodor Januszewski, zarządca dóbr licealnych, i Aleksandra z Dumanowskich. To właśnie w tym domu, według biografów poety,
4 września 1809 roku, przyszedł na świat Juliusz Słowacki.
W 1921 roku kolejni właściciele sprzedali budynek "do rozbiórki". I tak przestał istnieć dom, w którym urodził się poeta.”
wchodzimy na dziedziniec muzeum, po prawej stronie stoi pomnik poety – obok ławka, ....
drzewa, kwiaty i kostka na dziedzińcu....
widać, że tu wszystko nowe, bardzo nowe....otwarcie muzeum odbyło się w 2005r,
otwieramy drzwi wejściowe i jesteśmy w holu, witają nas słowa z poematu
"
Trzeba życie rozłamać w dwie wielkie połowy
Jedną godziną myśli - trzeba w przeszłość wrócić;
I przeszłość jako obraz ściemniały i płowy,
Pełny pobladłych twarzy, ku słońcu odwrócić..."
("Godzina myśli")
i wielka panorama starego Krzemieńca (według grafiki z XIX wieku)
a na ścianach, "pełno pobladłych twarzy" bliskich poety,
jakby oczekujących jego powrotu z dalekiego świata...”
popukaliśmy i tu i tam, nikogo nie było..... potem przybiegła schodami z góry pani... i oprowadziła po muzem, mówiła po ukraińsku,
ale tak jakoś po polsku
wszystko rozumieliśmy!!!!!
zaczęła jak to każdy przewodnik od mnóstwa informacji, a skończyła
jako nasza znajoma
zresztą skoro w tym małym dworku spędziliśmy
ponad pięć godzin (sami potem w to nie wierzyliśmy) więc musiało być ... niezwyczajnie.
W tym czasie nie tyle osoba Julisza stała sie nam bliska, ale przede wszystkim Krzemieniec i tamte czasy. Może właśnie nasza ciekawość i to, że byliśmy sami, wywołała u p. przewodniczki wiele opowieści.
Z wielką wręcz miłością mówiła o poecie, o Liceum.... jedno zdanie nami wstrząsnęło:
- nie ma dziecka w Krzemieńca, które nie powie choć jednego wiersza Słowackiego, to nasz Najsłynniejszy Uczeń, Nasz Poeta..... Polski Poeta....
W mezeum jest do zwiedzenia osiem sal, każda obrazuje inny czas w życiu poety.
Wszystkie elementy wyposażenia sal zostały przekazane w całości przez Muzeum
Literatury im. A. Mickiewicza w Warszawie.
W necie znalazłam bardzo dokładny opis całego muzeum, opis z jego otwarcia,
korzystam z tych fragmentów /są w cydzysłowach/, dodając zdjęcia, w ten sposób będzie prawie tak, jakbyście sami tam byli............. no to miłego zwiedzania.
(link – pełen tekst
http://www.culture.pl/pl/culture/artyku ... rzemieniec)
( zdjęcia, które tu dołączam, oczywiście za zgodą były robione)
I sala – historia Krzemieńca
„ na ścianach wiszą portrety bliskich Juliusza (malowane przez Klembowskiego, Pitschmanna, Rustema), wśród nich wizerunki – Euzebiusza, ojca Julisza”
i Salomei, matki Juliusza
„Julka jako "kupidyna" z łukiem namalował Jan Rustem w 1814 roku”
„przepiękny stary samowar, zachowany w Krzemieńcu, należał do profesora
Willibalda Bessera, wybitnego przyrodnika, nauczyciela botaniki w Gimnazjum,
a także dyrektora wspaniałego szkolnego Ogrodu Botanicznego”
dzieła Euzebiusza Słowackiego – (w oszklonej szafie biedermayer)
przekłady Euzebiusza Słowackiego
„Dwie grafiki P. Gregora, najstarsze ze znanych widoków Krzemieńca z XIX wieku”
Sala II – Wilno
„Słowaccy przenieśli się do Wilna latem 1811 roku, po objęciu przez Euzebiusza katedry literatury polskiej na Uniwersytecie. Oglądamy widok Uniwersytetu od strony dziedzińca dziś
zwanego Wielkim, a dawniej Piotra Skargi, z kościołem św. Jana w tle (powiększenie grafiki
F. Benoista i A. Bayota z połowy XIX wieku) i... jakby z okna pokoiku pani Salomei.....”
„Euzebiusz Słowacki zmarł 10 listopada w 1814 roku, pozostawił testament zabezpieczający przyszłość dziecka i żony, ale ta żyła odtąd pełna obaw, czy ich syn także, jak ojciec, nie będzie gruźlikiem. W 1818 roku Salomea zdecydowała się poślubić chirurga Augusta Bécu, profesora higieny w Wilnie (malował go Rustem), Julisz miał wtedy osiem lat.”
„odtąd Julek chował się ze starszymi od niego córkami ojczyma, Aleksandrą (od 1831 roku Mianowską) i Hersylią (którą w 1827 roku poślubił Teofil Januszewski, brat Salomei)”
„romantyczna miłość Juliusza do Ludwiki Śniadeckiej (portrecik W. Prószyńskiego),
starszą od siebie Ludkę wspominać będzie potem przez wiele lat - w listach i wierszach,
poznał ją bliżej w Jaszunach, majątku jej ojca, profesora Jędrzeja, w Boże Narodzenie 1827r.”
„Matka przyszłego poety prowadziła coś na kształt salonu literackiego, dzięki czemu Juliusz miał w dzieciństwie i wczesnej młodości szeroki kontakt z ówczesną elitą intelektualną, zwłaszcza z kręgu Uniwersytetu Wileńskiego, pani Salomea chętnie widziała u siebie i młodych poetów, np. Antoniego Edwarda Odyńca i Adama Mickiewicza - zamówiła nawet jego pierwszy tomik "Poezji"...... „
oglądamy zdjęcia Profesorów, Adama Miciewicza i przyjaciela rodziny Edwarda
(August Bécu zginął w czerwcu 1824 roku "od pioruna")
Sala III - Warszawa
"Wyjechałem z Krzemieńca sankami, pocztą - i we dwa dni stanąłem w Warszawie..." napisał poeta w swoim pamiętniku o zimie 1829 roku. Jeszcze latem 1830 roku odwiedzi bliskich w Krzemieńcu.
Nigdy więcej rodzinnego miasta nie zobaczy........"
Plac Bankowy w Warszawie (według akwaforty F. Dietricha z 1829 roku).
„Tu przychodził Słowacki niemal dzień w dzień, gdy po przybyciu do miasta (z listem polecającym od Jana Śniadeckiego do księcia Czartoryskiego) w lutym 1829 roku zaczął praktykę w Komisji Skarbu......”
własnoręcznie napisany życiorys poety
„Po wybuchu powstania w dniu 29 listopada, układa patriotyczne liryki: HYMN, ODĘ DO WOLNOŚCI oraz KULIG POLAKÓW (1831). Cytowane w kawiarniach i na ulicach, zyskały mu natychmiast sławę i uznanie rodaków.....”
tu zachowane egzemplarze tych druków
„Oglądamy portrety przywódców powstania, m.in. księcia Czartoryskiego i Juliana Niemcewicza, którego postać przedstawił również - jako Prezesa z dramatu KORDIAN - Leonard Piccard na obrazie "Kordian w podziemiach Katedry św. Jana w Warszawie"...”
IV sala – Listy do Matki
"Rozłączeni - lecz jedno o drugim pamięta;
Pomiędzy nami lata biały gołąb smutku
I nosi ciągłe wieści..." ("Rozłączenie")
Sto trzydzieści listów Słowackiego do matki znamy dzisiaj dzięki edycjom sprzed II wojny światowej. Oryginały, właściwie zbiór o wiele obszerniejszy, o który troszczyła się tak bardzo pani Salomea, a potem historycy literatury, spłonęły w Bibliotece Ordynacji Krasińskich w Warszawie.
meble z póżniejszego domu p. Salomei
Obok portretu pani Salomei z lat 1810 -11 (pędzla Pitschmanna), oglądamy wizerunek Juliusza namalowany przez Tytusa Byczkowskiego w Dreźnie wiosną 1831 roku.
Nim Słowacki ruszył dalej, do Londynu - z misją na rzecz polskiego powstania - zadbał,
by portret dostarczono matce. Jakby przeczuwał, że nieprędko znów się zobaczą.
Przez te wszystkie lata jednym z jego najgorętszych, a nieziszczonych pragnień było
"zlecieć do Krzemieńca, w nocy odbić waszą furtkę i obudzić Dziadunia, uchodzić przez chwilę za złodzieja, co się wkrada do domu i z rankiem być przyjętym ze łzami od Mamy! Cóż bym dał za taką chwilę!"
cytaty z listów (w języku polskim i ukraińskim)
„oprawiona w ramkę makatka haftowana przez Salomeę Słowacką-Bécu, jedna z nielicznych pamiątek, jakie zachowały się po matce poety”
V sala – Salon
W centralnie położonym w dworku salonie stanęły w komplecie mahoniowe meble z późniejszych mieszkań matki poety oraz staroświecki klawikord, rzadko spotykany jego typ nazwany "żyrafą"
„Prawdziwą ozdobą tej części wystawy jest również domniemany obraz Juliusza: sporych rozmiarów olej na płótnie, ukazujący "Mglisty poranek nad morzem", podobno z 1827 roku. Byłby zatem malowany w Krzemieńcu!”
„Na sekreterze umieszczona została kopia popiersia Juliusza Słowackiego, autorstwa Wacława Szymanowskiego, z kościoła św. Stanisława, zbudowanego w Krzemieńcu pod koniec XIX wieku jako kościół parafialny. Rzeźba ta, odlana w brązie w Paryżu w 1909 roku - dla uczczenia setnej rocznicy urodzin poety, w kościele osadzona została w marmurze, na którym wyryto słowa
"Lecz zaklinam, niech żywi nie tracą nadziei".....”
Sala VI - Ukraina. Podróż na Wschód
"Za kilka dni rozstaję się z Teofilami i wyjeżdżam na Wschód - będę w Grecji, w Egipcie i w Jerozolimie. - Na grobie Chrystusa będę się modlił..."
Tak rozpoczęła się w sierpniu 1836 roku egzotyczna, pełna "dzikich" przygód podróż Słowackiego do krain Orientu. Marzył o niej jeszcze w Krzemieńcu"
"podróż Słowackiego szlakami słynnych w Europie romantyków zaowocowała napisaniem wielu dzieł....."
"obraz olejny "Słowacki na piramidach" Macieja Gaszyńskiego,
w Gizie pod Kairem stanął poeta 2 listopada 1836 roku."
„literacki portrecik samego Julka, marzącego dopiero o poetyckiej sławie młodzieńca
co stąpa "po kwiecistych łąkach Ukrainy", przypomniany został na wystawie obok
nostalgicznego widoku na step podolski pędzla Józefa Chełmońskiego
...... . wyobraźnię przyszłego poety rozpaliło ponadto wędrowanie przez stepy Ukrainy
do Odessy, wówczas prawdziwie "wschodniego" miasta.”
Sala VII - Paryż
"„Jardin des Plantes (oglądamy powiększenie litografii Jeana Jacotteta z 1. połowy XIX wieku), to jeden z symboli romantycznego Paryża, w którym Słowacki spędził w sumie ponad 13 lat. Pierwszy jego pobyt, od 6 września 1831 roku, trwał niewiele ponad piętnaście miesięcy. Młody poeta odkrywał wówczas dla siebie Paryż, który stopniowo zapełniał się jego rodakami, masowo przybywającymi do Francji po ostatecznej klęsce powstania.
Zapraszany bywał do pierwszych domów polskich emigrantów - dla swej sławy warszawskiego barda. Uczestniczył w spotkaniach naukowych, odwiedzał teatry i operę, modne ogrody, szykował wreszcie do druku dwa pierwsze tomy poezji”"
"
Juliusz Słowacki zmarł w Paryżu 3 kwietnia 1849 roku. Pogrzeb odbył się w dwa dni później, na cmentarzu Montmartre gdzie spoczywał do 14 czerwca 1929 roku. Odnowiony, pierwotny grób Juliusza Słowackiego, zaprojektowany przez francuskiego artystę Charles'a Pétiniaud-Dubos, można nadal oglądać na tym cmentarzu. "
W 1927 roku prochy Słowackiego zostały na polecenie marszałka Józefa Piłsudskiego przewiezione do Polski. Jego trumna płynęła w górę Wisły z Gdańska do Krakowa na pokładzie statku Mickiewicz, który zatrzymywał się w licznych portach rzecznych, gdzie miejscowa ludność składała hołd prochom wieszcza.
28 czerwca tego roku na dziedzińcu zamku na Wawelu odbyła się uroczysta ceremonia pogrzebowa. Na jej zakończenie Józef Piłsudski wypowiedział wielokrotnie cytowane słowa:
W imieniu Rządu Rzeczypospolitej polecam Panom odnieść trumnę Juliusza Słowackiego do krypty królewskiej, bo królom był równy. Jego prochy zostały złożone obok Adama Mickiewicza w Krypcie Wieszczów Narodowych w Katedrze na Wawelu.
Sala VIII - Ad Memoriam
"W sali "Ad memoriam" zebrano rozmaite świadectwa duchowej
obecności poety w rodzinnym mieście, tutaj nie został on ani na moment zapomniany, zebrano wszelkie pamiątki."
piękne miejsce, z duszą, z poezją i z czymś co za serce łapie.....
cdn.....