Ostatnio bywam przechodniem na Pani stronie, takie czasy z brakiem czasu, ale w sytuacji walki ze wspólnotą.... Znam ten smak. Nie będę oryginalna. Inni już o tym pisali. U mnie było to samo. Pieklił się taki jeden. Wykrzykiwał, nakazywał, zakazywał. Stworzył kółko wzajemnej wspólnotowej adoracji i wzmocnił działalność. Znowu krzyczał, nakazywał, zakazywał podbudowany siłą grupy. Konflikt wykwitł do tego stopnia, że sprawa trafiła na wokandę sądową. Pan chciał postawić na swoim i zmienić zarządcę.
