Droga Pani Krystyno...
Przytulam w sprawie Tesi, żegnanie odchodzących cichutko psów, odchodzących po tylu latach bycia z nami to jedno z gorszych doświadczeń życia... Przerobiłam to już 4 razy.
Poza tym, "im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta", więc tym trudniej je żegnać.
Mimo to, trochę tej Tesi zazdroszczę... Coraz mniej odnajduję się w teraźniejszości, wiem że Pani też, więc nie będę tłumaczyć o co chodzi, bo wiem, że Pani wie.
Najbardziej dołuje mnie ta płynność granic... Ciągle w swej niegasnącej naiwności myślę, no nieee, tego przecież nie zrobią, to by było przekroczenie wszelkich granic. Po czym następnego dnia to się dzieje, ktoś to pokomentuje, pooburza się i życie toczy się dalej, do następnego takiego przypadku...
Mam teraz nowego ministra... nawet mi przez myśl nie przeszło, że z takiego kogoś zrobią ministra zarządzającego środowiskiem zdawałoby się ludzi światłych i świadomych tego co się dzieje. W prezencie urodzinowym dostałam od mediów informację, że znowu się przeliczyłam...
Nie chcę już nawet myśleć co z tego wyniknie...
Smucę się razem z Panią, patrząc na opadające za oknem pożółkłe liście i nie mając już nadziei na zmiany...
"W oknach tyle jesieni, w jesieni tyle skrzypiec, a w skrzypcach, byle tknięte, lament gada z lamentem..."
A.