Dzień dobry Pani Krystyno
Próbuje znaleźć właściwe słowa aby opisać to, co się wczoraj stało i jak się czułam, ale nie będzie to łatwe.
Jak już wielokrotnie pisałam Biała bluzka to dla mnie nie tylko spektakl, to coś znacznie więcej.... Tak wiele emocji, barw, słów.... Te pięć lat życia, bycia, z czymś zupełnie nadzwyczajnym, czymś co ( przepraszam za tą może śmiałą tezę) było i jest tak bardzo MOJE.
Wczoraj kilkakrotnie,podczas tego ostatniego z Nią spotkania miałam ściśnięte gardło... Nie umiałam pomieścić w sobie tego wszystkiego co czuję. Wzruszenia i odrobiny żalu, ale przede wszystkim chyba myślałam sobie jakie miałam szczęście, że mogłam wielokrotnie( niezliczenie wiele razy nawet) przez te pięć lat nie tylko obserwować, ale też odbierać i w jakimś sensie odpowiadać na to, co na scenie. Ten przepływ emocji czułam praktycznie prawie zawsze. Za każdym razem było to nieco inne... To wszystko dzięki Pani, bo to Pani oddała temu serce, uczucie i tę niezwykłą pasję i talent i frajdę z opowiadania tej historii, z bycia Elżbietą. Każdym swoim słowem i każdą nutą, każdym milczeniem także. Nierzadko zdarzało się tak, że nieruchomiałam z zachwytu i tylko jakaś łza nieproszona była wyrazem tego co czułam.
A wczoraj już gdy pierwsze słowa popłynęły ze sceny, może nie powinnam tak mówić, bo to choroba spowodowała pewnie, ale ta lekko nosowa barwa Pani głosu, była bez wątpienia wartością dodaną spektaklu. Może to głupie ale tak właśnie to oebrałam. Jako coś nowego, ale absolutnie in plus...
I widać było, że to wieczór wyjątkowy, święto niemalże. Przez moment przemknęła mi przez głowę myśl, aby podziękować ( choć to zbyt mało pojemne słowo) Pani osobiście, ale nie chciałam niepokoić w żaden sposób swoją osobą i zabierać Pani czasu z- z pewnością miłego pospektaklowego świętowania- a ja w mowie nie jestem tak " odważna" jak w piśmie, więc nie umiałabym pewnie nic mądrego powiedzieć .
Podziękowania bezapelacyjnie należą się też Pani Magdzie Umer, bo to wspólne dzieło obu Pań. Przywróciły Panie do życia te niezwykłe zupełnie słowa i jedyne takie metafory, które umiała stworzyć tylko Agnieszka Osiecka. I oddałyście temu wszystko co w Was najpiękniejsze i najlepsze...
Tęsknota za Białą bluzką będzie się we mnie tlić i " odzywać się" co jakiś czas, ale wierzę, że gdzieś, na innej już scenie, jeszcze się spotkam z Nią i z Panią. A to co przeżyłam zostanie we mnie na zawsze (patetycznie to brzmi, może, ale no tak właśnie...)
Dziękuję- "Twoja dozgonna"
Ewa Sobkowicz