Uwielbiam, chłonę, potrzebuję- jak przyjaciela, żeby nie powiedzieć jak powietrza, jak bezpiecznej przystani, ale też jak i ciągle nowego zachwytu.... Zachwytu, którego nie umiem z niczym porównać.... Z niczym wcześniej i nie wiem czy kiedykolwiek jeszcze coś tak mocno...
Było wczoraj też we mnie dużo smutku, bo nie wyobrażam sobie na tę chwilę, że Białej bluzki już nie będzie.... Nie umiem Jej pożegnać... W kieszeni bilet na tą ostatnią....
Ale tak jak umiem dziękuję i wiem że za miesiąc też będzie pięknie.
Ewa Sobkowicz