Pani Krystyno,
Rzadko mówię, piszę i rozmawiam o polityce, bo ten temat, ta "grupa społeczna" bardziej mi ciśnienie podnosi niż wypite trzy espresso jednocześnie. Niemniej w wyborach biorę udział, bo to obowiązek każdego obywatela! Truizm? Niestety nie... Coraz mniej ludzi udaje się do urn... Ale nie będę uprawiał na Pani forum publicystyki, ani głosił wszem i wobec róznych prawd o wyborach. Niemniej uważam również, że wypowiedzi pana Korwina są obrzydliwe, a jego buta i samouwielbienie, którym się pyszni w wystąpieniach publicznych graniczy z bezczelnością jaką rzadko się spotyka. Najgorsze są jednak słowa dotyczące kobiet. Ciekawi mnie, czy wszystko, co mówi odnosi również do kobiet z jego najbliższego otoczenia i czy akty przemocy, o których mówi swobodnie jakby były czymś normalnym - traktowałby równie pobłażliwie, gdyby miały miejsce w stosunku do jego najbliższych? Kim musi być człowiek, by traktował drugiego tak przedmiotowo? Powrót do poziomu rozwoju z okresu kamienia? Obyczaje gorsze niż w świecie zwierząt? W kulturze europejskiej, w której kobieta zajmuje tak szczególne miejsce, gdzie tak wiele kobiet odniosło sukcesy wolno jeszcze mówić o kobiecie jak o rzeczy, a nie o osobie? Co z takimi postaciami jak: Wanda Rutkiewicz, Maria Curie, Eliza Orzeszkowa, Maria Dąbrowska, Hanna Suchocka, Irena Sendlerowa, królowa Jadwiga, królowa Bona, królowa Maria Kazimiera, Maria Konopnicka, Pola Negri, Anna Walentynowicz, Henryka Krzywonos, Zofia Kossak-Szczucka, prof. Bibiana Mossakowska i wiele innych tylko z "naszego podwórka"... To mnie zawsze zadziwiało w politykach - głoszenie kontrowersyjnych poglądów wszelkiej maści w całkowitym oderwaniu od rzeczywistego odniesienia do własnego życia... Hipokryzja równie czysta jak źródlana woda, w której pływają drobinki niewidocznego cyjanku...
Pozdrawiam serdecznie.