Droga Pani Krystyno,
jak przychodzę do Teatru to lubię tak sobie poobserwować innych ludzi
i publiczność w czasie spektaklu
jak nie oglądam spektaklu po raz 1szy to lubię czasem popatrzeć na twarze widzów
ciekawi mnie z czego się zaśmieją.
To pewnie trochę głupie...
no w każdym razie
tak sobie dziś patrzyłam i doszłam do wniosku że albo jestem staromodna albo nietolerancyjna
jedna pani (no dziewczyna) przyszła w różowo-zółto-niebieskim dresie i tenisówkach
i tak mnie to raziło.
przez chwilę nawet pomyślałam że może nie stać jej na ubranie, to lepiej że wydała na bilet do Teatru niż na garsonkę...ale potem pomyślałam że ja to się nie znam na tych młodzieżowych ubraniach i to może być dresik droższy niż moja sukienka,
a potem siedziałam i w sumie zdziwiłam się kolejną panią która w 1 rzędzie piła w czasie spektaklu kolorowy napój z szeleszczącej buteleczki typu PET...(uwielbiam jak mi ktoś szeleści jedzeniem/piciem do ucha w teatrze...)
i tak nawet jej po-współczułam że to chyba na kaszel tak pije, ale do cholery na kaszel to się łyka dwie tabletki Thiocodin'u .. a nie szeleści buteleczką w 1 rzędzie.
Myśli Pani że to źle że mnie taki myśli chodzą po głowie? czepiam się "niewinnych"?
pozdrawiam nocnie,
AMC
ps. to białe wdzianko super. szczególnie dobrze się układa na górze.