Dzień dobry Pani Krystyno,
Przeczytałam dzisiejszy wpis w dzienniku. Dawno nie pisałam do Pani, bo nie mam czym się z Panią podzielić, więc dopiero temat dzisiejszego wpisu wezwał mnie, uśpionej nieco nadeszłą jesienią, do ujawnienia się, że jeszcze istnieję i należę do tego forum .
Bardzo lubię i cenię ludzi, którzy dokarmiają zwierzęta, szczególnie zimą, bo na jesieni mają jeszcze troszkę pokarmu do nazbierania. To są ludzie często samotni, pozbawieni zdrowia i co najważniejsze towarzystwa innych osób i rodziny. Dokarmianie jest sensem ich życia, a spotkanie ze zwierzętami jedyną radością, która im ten sens nadaje. Dokarmiane zwierzęta odwdzięczają się przywiązaniem i radością obcowania z człowiekiem. One tak bardzo przywiązują się do człowieka, że potem, gdy zabraknie codziennych z nim spotkań, bo pan/i umarł/a, odszedł/a z tego świata, to nie wiedzą, co jest powodem, dlaczego nie przychodzi, co się stało??? Kto ma im powiedzieć co się stało???
Zachęcam do obejrzenia filmu o wielkiej przyjaźni psa z człowiekiem: „Mój przyjaciel Hachiko” z 2009 roku. Tego filmu nie da się spokojnie obejrzeć, a rozpacz gardło ściska, że takie są właśnie zwierzęta.
Mój tata także przekazał mi wielkie serce do zwierząt. Muszę mieć jakieś zwierzątko w domu, bo nie potrafię inaczej funkcjonować, opiekujemy się także bezdomnym psem sąsiada, bo on umarł a pies sam został. Wszyscy co o nim wiedzą to go także dokarmiają. Mieszka naprzeciwko nas. Mamy też budkę dla ptaków i jaka cudowna radość jest kiedy zimą, sikorki wpadają do niej by porwać ziarenko słonecznika i na małej ośnieżonej gałązce ją skonsumować. A potem na śniegu widać same czarne łupinki po wyłuskanych słonecznikach. Sama radość podglądania ich życia. Przyfruwają także gile, które siadają w karmiku i wyjadają ziarenka słoneczników, blokując tym samym wejście sikorkom do karmnika. Bardzo fajnie się ogląda stado sikorek na gałązkach czekających na zwolnienie się miejsca w budce, by można było wejść i porwać ziarenko.
Mieliśmy także dwa smutne przypadki, kiedy tata znalazł ptaszka leżącego na śniegu, oddychał jeszcze, chciał go nakarmić, ale wyglądało na to, był bardzo wycieńczony lub stary, bo następnego dnia zdechł. Jednym ptaszkiem był gil a drugim sikorka. Smutny to widok, bo człowiek chce ratować, pomóc ale czasami natura bywa okrutna i prawdziwa, uzmysławia nam, że życie każde jest przemijalne, także dla zwierząt i ptaków.
Dlatego dokarmiajmy ptaki i zwierzęta, a odpowiedź Pani mamy: „jedz sobie sama żołędzie” przezabawna i komiczna jak zawsze. Pani Krystyno, ostatnio miałam takie szczęście, że spotkałam Pani mamę idącą wiaduktem z wózkiem pełnym zakupów. Podziwiam krzepę i siłę, jak na ten wiek. Zapewne wiozła coś dla dokarmienia zwierząt i ptactwa. Jadąc rowerem rzadko spoglądam w twarz ludziom idącym ulicą, a tym razem jednak spojrzałam, być może dlatego, że jechałam rowerem po chodniku i musiałam wyminąć się z osobą idącą właśnie tą samą stroną. ( Pani by mi z pewnością wiązankę puściła, że jeździ się ulicą a nie chodnikiem …..tak …..ale czy rowerzysta czuje się bezpieczny na naszym wiadukcie jadąc rowerem??? ). Chciałam stanąć i przeprosić za niewygodne warunki wymijania, a także przekazać pozdrowienia dla Pani……no cóż…..zabrakło odwagi….. , bo może to jednak nie Pani mama???
Pozdrawiam Panią serdecznie, jesiennie i do zobaczenia może na Białej Bluzce .
Ewa