Ze smutkiem przeczytałam wpis w Dzienniku. Nie wiedziałam o tej śmierci... Nie znałam pana Ratyńskiego, nie zetknęłam się z jego twórczością, ale widywałam go "na mieście" i nie wiedząc kto to jest nazywałam go na swój własny użytek Fikandrem (taka malownicza postać z opowiadań o Brombie Macieja Wojtyszki), bo taki był jakiś swój własny, z innej bajki, wyróżniał się w tłumie ulicznym, sprawiał wrażenie nieobecnego i tylko wiatrowi pozwalał szemrać w tych swoich niesamowitych włosach....
Pozdrawiam, zawsze mi smutno i bardziej ubogo się robi, kiedy z tego świata znikają tacy ekscentrycy, bez których szaro i nudno, a wszyscy mają w oczach obłęd a nie zamyślenie....
A.