
Wysyłanie wszystkiego za pięć dwunasta to też jakaś "męska" przypadłość. Współpracuję z pewnym męskim zespołem od lat i od lat błagam: Tylko nie przysyłajcie mi nic do roboty/sprawdzenia/poprawienia na ostatnią chwilę, bo w stresie nie zrobię tego dobrze. Od 15 lat wygląda to tak: Przesyłam tekst/recenzję/bazę danych/tabelę. Gdybyś mogła na to zerknąć... Jest tylko jeden problem, deadline upływa jutro....
A oczywiście zazwyczaj jest godzina 21.00-23.00 kiedy odbieram tego maila. Ale cóż to dla moich szacownych kolegów, jedna zarwana noc, przecież jako matka oraz psia właścicielka jestem wprawiona w takich nocnych bojach.... No i żeby było jasne mój syn ma dokładnie tak samo. I też rejestrował się na uczelnię w ostatniej chwili, a oryginał świadectwa maturalnego odebrał ze szkoły dopiero jak mu był potrzebny do teczki z papierami na studia...
U mnie regularnie diabeł ogonem nakrywa ważne rzeczy, pewnie dlatego, że wszystko przywalone stosami papierów... Dlatego zapożyczam sposób z kubkiem, a nuż zadziała, w desperacji człowiek łapie się wszystkiego...

Pozdrawiam najserdeczniej - A.