Droga Pani Krystyno!
Po ostatniej, tej kwietniowej Białej bluzce kiedy przeżyłam niemalże olśnienie i którą przeżyłam też bardzo osobiście, może zabrzmi to źle co powiem, ale nie myślałam, że jeszcze kiedyś tak... Ta wczorajsza zgoła inna, ale dla mnie równie nadzwyczajna. Patrzyłam na Panią z nie mniejszym wcale zachwytem, chłonąc każdy Pani uśmiech. Tak dostrzegłam, że była Pani w doskonałym humorze i ja byłam bardziej jakaś radosna i mogłabym tak patrzeć i słuchać bez końca... . Siedząc jeszcze w kawiarni przed spektaklem słyszałam jak Pani próbuje i wprowadziło mnie to już w ten szczególny nastrój, strasznie tylko żałowałam, że drzwi jeszcze zamknięte, że nie można wejść i podpatrzeć choćby kątem oka. Ach, jak ja zazdroszczę tym wszystkim, którzy mogą tak po prostu wejść sobie na taką próbę. Wyszłam teraz może na rozhisteryzowaną małolatę, ale co mi tam
A wracając do samego spektaklu, cudo, publiczność może momentami zanadto troszkę rozbawiona, ale mnie to jakoś nie przeszkadzało, poza tym tonowała "ich" Pani w odpowiednich momentach. Jest to moja n-ta Biała bluzka, ale te dwie ostatnie, choć różne, są wyjątkowe. Nie wiem jak to wyrazić, ale chyba jest coś w tym co mówiła Pani Magda Umer, że jest Pani w formie wprost nadzwyczajnej. Wiem jak to brzmi, po każdej Białej bluzce jestem zachwycona to prawda, ale te ostatnie to coś, co przerasta nawet moje wyobrażenia. To co się dzieje z Panią na scenie, to jak Pani śpiewa...Ten głos... Ja nie sądziłam, że tak można... To jest dla mnie jakaś nowa jakość, jakaś przepraszam za głupie może sformułowanie wersja deluxe . Jestem zaszczycona, że mogę to oglądać, może nawet jakoś w tym uczestniczyć jako widz oczywiście. I niech to tak trwa!!! Jak najdłużej. Gdyby nie kilometry i obowiązki, które mnie zatrzymują juz dziś kupiłabym bilet, wejsciówkę, cokolwiek na najbliższy czwartek. Niestety . Muszę czekać do czerwca...Ale w tym czekaniu też jest jakaś przyjemność.
Pozdrawiam njserdeczniej. Twoja [tj.Pani] dozgonna
Ewa [ Sobkowicz-przyp. red. ]