W nawiązaniu do prośby na piątek

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

W nawiązaniu do prośby na piątek

Postprzez Julka Pt, 21.12.2012 02:54

Pani Krystyno, świeczkę zapalę na pewno, zresztą często tak robię. Jeśli można, chciałam się podzielić refleksją. Nie potrafię się zgodzić ze stwierdzeniem, że ludzie przegrywają z rakiem. Według mnie nie przegrywają. Walczą, są dzielni w swoim bólu i cierpieniu. Umierają, odchodzą, ale to nie znaczy, że przegrali. Przegrać mogliby gdyby to była walka równego z równym, z tym samym arsenałem sił po obu stronach. A tak nie jest. Jednak ludzie walczą i każdy następny dzień jest ich wygraną. Każda minuta! Mój dziadek nie przegrał, on zmarł po długiej walce i odszedł tam gdzie nie ma cierpienia. Mój tata nie przegrał. On także zmarł i odszedł tam gdzie już nie ma bólu. Walczył do końca, bardzo dzielnie. Dla mnie jest zwycięzcą. Oczywiście chciałabym żeby żył i był zdrowy, ale skoro tak się nie stało (z czym bardzo trudno się pogodzić), mam ogromny szacunek wobec Jego cierpienia i walki do samego końca. On nie przegrał. Nie zmienia to faktu, że Jego cierpienie i śmierć bardzo, bardzo bolą, ale moim zdaniem ktoś kto stacza tak heroiczną walkę jak pacjenci z chorobą nowotworową, nie przegrywa.
Rzecz jasna to są tylko moje odczucia i nie chcę zranić niczyich uczuć. Jeśli inni uważają, że pacjenci przegrywają walkę z rakiem to szanuję ich zdanie. Każdy ma prawo do własnych przemyśleń, tym bardziej w tak delikatnej materii. Chciałam się tylko podzielić moim punktem widzenia. A także wierszem Wisławy Szymborskiej. Wierzę, że jest tak jak pisała - śmierć nie jest wszechmocna.
Pozdrawiam Panią ciepło,
Julka

"Nie zna się na żartach,
na gwiazdach, na mostach,
na tkactwie, na górnictwie, na uprawie roli,
na budowie okrętów i pieczeniu ciasta.

W nasze rozmowy o planach na jutro
wtrąca swoje ostatnie słowo
nie na temat.

Nie umie nawet tego,
co bezpośrednio łączy się z jej fachem:
ani grobu wykopać,
ani trumny sklecić,
ani sprzątnąć po sobie.

Zajęta zabijaniem,
robi to niezdarnie,
bez systemu i wprawy.
Jakby na każdym z nas uczyła się dopiero.

Tryumfy tryumfami,
ale ileż klęsk,
ciosów chybionych
i prób podejmowanych od nowa!

Czasami brak jej siły,
żeby strącić muchę z powietrza.
Z niejedną gąsienicą
przegrywa wyścig w pełzaniu.

Te wszystkie bulwy, strąki,
czułki, płetwy, tchawki,
pióra godowe i zimowa sierść
świadczą o zaległościach
w jej marudnej pracy.

Zła wola nie wystarcza
i nawet nasza pomoc w wojnach i przewrotach,
to, jak dotąd, za mało.

Serca stukają w jajkach.
Rosną szkielety niemowląt.
Nasiona dorabiają się dwóch pierwszych listków,
a często i wysokich drzew na horyzoncie.

Kto twierdzi, że jest wszechmocna,
sam jest żywym dowodem,
że wszechmocna nie jest.

Nie ma takiego życia,
które by choć przez chwilę
nie było nieśmiertelne.

Śmierć
zawsze o tę chwilę przybywa spóźniona.

Na próżno szarpie klamką
niewidzialnych drzwi.
Kto ile zdążył,
tego mu cofnąć nie może."
Julka
 
Posty: 3
Dołączył(a): Śr, 05.12.2012 02:37

Re: W nawiązaniu do prośby na piątek

Postprzez Krystyna Janda Pt, 21.12.2012 05:24

Szanowna Pani, dziękuję za list. Tak się oczywiście utarło mówić, ot sformuowanie. W moim dzienniku przetłumaczone z francuskiej odezwy o dzisiejszą zapaloną świeczkę. Mnie się podoba że prośba dotyczy także światełka za rodziny, bliskich , opiekunów i lekarzy.. A świeczki palą się nieustannie od pięciu lat i w domu i w teatre.Pozdrawiam. Dobrych Świąt.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja



cron