Droga Pani Krystyno!
Wiem, że bywam mało oryginalna i powtarzam się, czy może wachlarz tematów mam ograniczony jakby powiedziała Elżbieta, ale wczorajszy wieczór z Białą bluzką był cudowny. Chciałoby się powiedzieć jak zawsze, ale ten spektakl nigdy nie jest taki jak zawsze. Za każdym razem są to to nowe emocje i moje na widowni i Pani na scenie i to się dzieje- taka niezwykła dla mnie wymiana, to się gdzieś spotyka i przeplata.
I to jest nadzwyczajne, szczególne w wypadku tego akurat spektaklu.
A tak od innej nieco strony, wczorajsza Biała bluzka wydała mi się jakaś taka odświeżona, choć może to nie jest zbyt szczęśliwie użyte słowo . Fakt, że miałam dłuższą przerwę, bo ostatnia moja w sierpniu, ale to chyba nie to, a w każdym razie nie tylko to. Tak jakby "dostała" drugie życie. I super, niech zostanie jak najdłużej i dla nas grupy wielkich zwolenników, dla których ( jak i dla mnie) jest ona niemalże niezbędna, i dla tych, którzy jeszcze jej nie widzieli, a chcieliby ( sama mam zamiar "wyciągnąć" co najmniej kilka takich osób) i dla Pani, dopóki będzie Pani miała przyjemność, frajdę grania tego, powracania co jakiś czas.
Tylko troszeczkę się o Panią martwię, bo na ukłonach wczoraj zuważyłam zmęczenie .Związane to też pewnie z premierą, bo przecież za chwilę Zmierzch... a Pani i próby i spektakle wieczorne. Podziwiam za tyle siły, takiej fizycznej też. Z pewnością wszystko pójdzie świetnie. Ja sama przekonam się o tym już w najbliższy piątek. Strasznie jestem ciekawa tej niewesołej historii, wiem, że na pewno się nie zawiodę.
Pozdrawiam najserdeczniej
Ewa Sobkowicz