Pamiętam jak na studiach uczulano nas,że przy chorych w śpiączce nie mówi się o złych rokowaniach.Nie wolno. Zdarzało się ,że chorzy,którzy odzyskali zdolność mowy cytowali wypowiedzi niektórych osób.Kilka lat temu o takim przypadku opowiedziała nam znajoma z mojej okolicy. Mocno starsza pani pojechała w odwiedziny do córki mieszkającej w Warszawie.Pewnego dnia obudziła się,nie umiała ruszyć ani ręką ani nogą,odebrało jej mowę.Podszedł wnuk z prośbą by zrobiła mu śniadanie,zauważył co się dzieje,szybko trafiła na neurologię.W szpitalu leżała ok miesiąca.Wszystko słyszała,dla otoczenia była nieprzytomna.Któregoś dnia przyszła z córka z zięciem(nielubianym),ten stojąc przy łóżku odezwał się w te słowa:"z mamy to już nic nie będzie,jak umrze pochowamy ją na Powązkach w grobie mojej ciotki"
"O nie!zagotowało się we mnie "opowiadała znajoma,"niedoczekanie twoje!" Mówiła nam:"tak się w sobie zawzięłam , napięłam,że otworzyłam oczy i wybełkotałam "nigdy w życiu"!!! Pomału wychodziła z afazji,wróciła do siebie na Dolny Śląsk,przeżyła jeszcze kilka lat na wózku inwalidzkim pod opieką syna.