Pani Krystyno!
A myślała Pani o uhonrowaniu spektaklem naprawdę wspaniałej Polki Anny Walentynowicz?
To dopiero opowieść o życiu! Z całym szacunkiem, ale pani Wałęsowa to kura domowa.
Przeszła swoje, ale i tak nie odczuła takiego ciężaru jak samotne matki w stanie wojennym
bez żadnego wsparcia i sławy. To na pewno miły człowiek, ale poza tym... Czytałam jej książkę,
jakoś mnie nie rzuciła na kolana. A parę razy nawet zniesmaczyła. Po co robić legendę z takiej
osoby skoro prawdziwe legendy jak Anna Solidarność czekają na odpowiednie miejsce także w sztuce?
T.
p.s. dziś uzbrojona policja wtargnęła do siedziby Solidarności, by odebrać napis im. Lenina,
ten co na stoczni powieszono, hańbiąc spuściznę Sierpnia. Włosy stają na głowie...