Moja Droga K.
Wiem, że obojętnie co napiszę, nie odda tego, co teraz czuję. Pisałam do Pani ok. tygodnia temu (pamięta Pani? strona prawa, rząd 3, miejsce 12) więc dzisiaj byłam u Pani w Teatrze, 17 sierpnia... Oj! A tak właściwie to już wczoraj. Dopiero przyjechałam i już ta godzina... Ja muszę to napisać. Przepraszam, że tak bezpośrednio i zwyczajnie, ale muszę... Jest Pani po prostu NIESAMOWITA. Zawsze lubiłam oglądać z Panią filmy i czytać książki, ale to, co się stało dzisiaj, a właściwie wczoraj... To jest niesamowite przeżycie. Coś niezwykłego. I dziękuję za to Pani oraz całemu Zespołowi. Naprawdę wielki szacunek. Podczas sztuki śmiałam się i śmiałam i z tego co słyszałam, to nie tylko ja... Sama Pani wie. To jest piękne... I wie Pani co jeszcze jest piękne? Zdaję sobie sprawę jak ciężko jest prowadzić dwa teatry... A nie, właściwie wcale nie zdaję sobie z tego sprawy. Mogę jedynie przypuszczać... Ale wie Pani co? To jest piękne, że oddaje Pani całą siebie i publiczność Panią kocha.
Może to głupie. Nie, to na pewno głupie... Ale kiedy były owacje na stojąco, to ja się wzruszyłam. Wiem, wiem płakać na koniec komedii... Ale co ja na to poradzę?
Ściskam najmocniej jak tylko się da i pozdrawiam
Michalina.
PS. Przeczytałam, że jutro gra Pani "SHIRLEY VALENTINE". Proszę się nie denerwować, powali Pani całą Widownię na kolana.