Szanowna Pani Krystyno,
Po przeczytaniu dzisiejszego Pani wpisu w Dzienniku, zadumałam się. Sporo jest racji w tym co Pani pisze na temat wilczych relacji międzyludzkich. Nie wiem tylko, czy stosując tego typu porównania, nie obrażamy świata zwierząt, który wydaje się być bardziej lojalny od tego ludzkiego niestety... Ale jednocześnie, kiedy sobie zerknęłam na zdjęcia dołączone przez Panią z premiery "Związku otwartego", pomyślałam sobie, że na szczęście można znaleźć otoczenie, w którym człowiek człowiekowi człowiekiem. To otoczenie to Pani teatry... Ktoś napisał w jednym z postów, że jest Pani nasza. I te zdjęcia są tego najlepszym dowodem, bo wśród publiczności, która przybyła na spektakl, można dojrzeć Panią. Nie w otoczeniu ochrony, ale siedzącą razem z publicznością. Miły obrazek. A że wilki są, no cóż... Pozostaje mieć nadzieję, że ta patelnia wisząca nad pewnym kotem z kreskówki, która tak Panią zaniepokoiła, poradzi sobie z nimi... A Pani publiczność będzie zawsze trzymać nad Panią parasol ochronny. Ale wilcze apetyty na Pani twórczość będą "niestety" zawsze niezaspokojone.
Serdecznie pozdrawiam.
Ada Pasiniewicz