Kochana Pani Krystyno!
Wczorajsza Biała bluzka cudowna pomimo drobnych chyba problemów "głosowych", które pewnie zauważyłam zresztą tylko ja, z racji tego iż to mój kolejny raz z tym spektaklem. Troszkę martwilam się jak Pani sobie poradzi, ale oczywiście zupełnie niepotrzebnie, bo wszystko było pięknie. Stwierdzam z całą pewnością, że spektakl ten jest mi po prostu niezbędny do w miarę normalnego działania mojej duszy, emocji, uczuć...jakby tego nie nazwać jestem po prostu uzależnona od Białej bluzki i bardzo mi z tym dobrze. Przeraziły mnie tylko ostatnio pogłoski o Jej końcu... Pani Krystyno kochana wszystko tylko nie to. Ja wiem i rozumiem, że to jest teatr, że jedne spektakle odchodzą inne przychodzą tylko co mi z takiej wiedzy jeśli mi to przez myśli i serce nie przejdzie.Zabrzmiało to może nieco zbyt górnolotnie i patetycznie, nie chcę żeby wypadło śmiesznie, ale tak po prostu jest.
Uwielbiam zasiąść w fotelu i tak otatulać się nią i omatulać, jakby powiedziała Elżbieta. To taki balsam kojący duszę a jednocześnie dający siłę. Patrzę na to i chłonę każdym możliwym zmysłem.I zostaje to ze mną na na jakiś czas, ale potem przychodzę znów i choć nastrój i moje okoliczności życiowe, że tak to nazwę może się zmieniają, tak samo jak zresztą Pani nastroje i okoliczności, to spektakl wciąż "działa" zachwyca i porusza. Jest to za każdym razem troszeczkę inne, to się chyba nazywa magia chwili, magia teatru. I ja tę magię najbardziej czuję właśnie w "Białej bluzce". Dziękuję za wszystkie takie chwile i nieśmiało proszę o jeszcze trochę...
Miłego letniego dnia. Pozdrawiam najserdeczniej jak umiem
Ewa Sobkowicz
PS. Teraz przede mną "32 omdlenia". Można powiedzieć wielki powrót, na który bardzo czekam i się cieszę.