Szanowna Pani Krystyno,
Dzisiaj dotarła do mnie przesyłka ze "Stanem wewnętrznym". Oglądam i tamten czas staje mi przed oczyma. Grudzień '81. 13-go...Miałam wtedy lat 9. Byłam akurat w sanatorium w Trzebnicy. Jak dziś pamiętam, kiedy zgromadzeni w sali przed telewizorem czekaliśmy na "Teleranek" A zamiast niego... wiadomo kto. I wtedy zauważyłam lęk i panikę pielęgniarek... Co robić? Co dalej? Na szczęście moim rodzicom udało się po mnie przyjechać i zabrać mnie do domu. Pamiętam przejazd naszym "maluszkiem" przez Wrocław. Pusto, pusto... Tylko czołgi i nasz "maluszek" wiozący nas do domu...Rodzice musieli uzyskać specjalne pozwolenie, by móc po mnie pojechać. Nie było łatwo go zdobyć... Wiedziałam, że stało się coś groźnego, niepokojącego... Jak oglądam filmy ukazujące tamte realia, te sanatoryjne obrazy i przejazd przez Wrocław pełen czołgów przewija mi się jak w kalejdoskopie. To są pierwsze chwile stanu wojennego, które utkwiły mi głęboko w podświadomości....Taki mój osobisty stan wewnętrzny, odczuwany zmysłami 9-cioletniej dziewczynki. Pierwsze niepokoje, realne zagrożenie, strach...I moja niechęć do tamtego ustroju już w wieku lat 9-ciu... Dlatego tak bardzo cenię sobie filmy z udziałem Pani, Pana Gajosa, Pana Radziwiłowicza. Filmy, z którymi bardzo się utożsamiam. Może dlatego Pani i Pani twórczość jest mi tak bliska, tak moja. Właściwie od dziecka...
Pozdrawiam, Pani Krystyno