Pani Krystyno,
Pani krwawi i zdejmuje, a my płaczemy i żegnamy.
Prawie cały tydzień w Pani Teatrach (oprócz czwartku).
Głównie pod znakiem pożegnania RHS. Bardzo, bardzo smutno. Powstrzymuję się od szlochu od wtorku, ale dzisiaj ostatni spektakl i nie wiem, czy się już do końca nie rozkleję. Żadne z przedstawień nie wprawiało mnie w tak świetny nastrój, a te wspólne tańce na zakończenie zwielokrotniły żal za mijającymi chwilami niepohamowanej radości, dzikiej wesołości, swobody i młodosci.
A teraz zapowiada Pani następne pożegnania. Koszmar.
Ale od poniedziałku miałam napisać o Seksie
Kapitalne przedstawienie, a para aktorska po prostu fantastyczna.
Bawiłam się świetnie, bo sam tekst dla kogoś w moim wieku, prowokował mnie to do zadumy, to do śmiechu, tyle było w nim życiowych sytuacji.
Nie bez znaczenia była świetna gra obojga bohaterów. Kolejne mistrzostwo, które spowodowało, że spektakl minął niepostrzeżenie. Ciągle przypominam sobie Ave Cezar! i pękam ze smiechu
Gdybym poszła na Seks pod koniec tygodnia, to znacznie złagodziłoby pożegnanie z RHS, a tak to
Czy będzie jeszcze kiedyś równie zwariowane przedstawienie w Pani Teatrach?
Mam nadzieję, że tak.
A na razie pozdrawiam serdecznie, życząc siły i radości w przygotowywaniu dla nas nowych spektakli
Małgośka
P.S. Wróciłam właśnie z ostatniego RHS. Płakałam, ze śmiechu, aktorzy zrobili taki zielony spektakl, że nie sposób było się smucić. Ale jednak wielki żal.
M.