przez Odarpi Pn, 24.10.2011 17:12
Nie mam zamiaru bronić p. Jandy, bo przed takimi anonimowymi atakami zza węgła obroniłaby się sama, gdyby tylko miała na to czas i chęci. Zastanawia mnie jedynie, czy rzeczywiście można poczuć się lepiej we własnej skórze, jeśli dowali się komuś, komu udało się coś, o czym my sami możemy tylko pomarzyć? Sądząc po częstotliwości postów "trumienki" chyba nie, przynajmniej nie na dłuższą metę. Do takiej psychozy nie da się podejść racjonalnie, tłumaczyć, że przecież nie ma ustawowego obowiązku oglądania sztuk z panią Krystyną, do teatru chodzić nie trzeba, telewizor można wyłączyć, na forum zwyczajnie nie wchodzić. Tym bardziej, że akurat Krystyna Janda nie jest "celebrytką", która pojawiałaby się nawet po otwarciu lodówki. Można to wszystko wyjaśniać, a i tak znajdą się ludzie, będą przypuszczać takie ataki tylko dlatego, że mogą. Jest też możliwość, że te wszystkie nicki wypisujące tu te dziwaczne pretensje, zarzuty i insynuacje (a raczej jedna osoba, sądząc po zbliżonym, pretensjonalnym, pseudoartystycznym stylu) to jedna osoba, której pani Krystyna jakoś się w życiu zawodowym naraziła. W takim wypadku można chyba tylko przeczekać, licząc na to, że taki internauta znajdzie z czasem inne sposoby na rozładowanie frustracji - spacery po lesie, relaksujące kąpiele z olejkiem o zapachu cytryny, czy po prostu porządną pracę, która sprawi, że na zajmowanie sie takimi pierdołami po prostu nie będzie już czasu.