Pani Krystyno,
zrobiła Pani przyjemność swoimi teatrami nie tylko sobie.
Kiedyś moje życie to był w dużej części teatr. Chciałam nawet związać się z nim zawodowo. Nie udało się zostać krytykiem, więc znalazłam pracę w teatrze. Przypominają mi się tamte czasy, kiedy jestem w Pani teatrach. Pracownicy, którzy bez przerwy są w teatrze, są mili, sympatyczni, lubią to, co robią. To się widzi, to się czuje. Dzięki tej atmosferze, temu, że spotykają mnie w Pani teatrach bardzo bardzo miłe rzeczy, nie wychodziłabym z nich w ogóle. Szczególnie z Ocha. Tam znalazłam moje miejsce, chociaż czasami boję się, że pracownicy patrzą na mnie dziwnie, bo wychodzę kompletnie upojona kolejnym cudownym wieczorem. Śpiewam, uśmiecham się, prawie tańczę (nie umiem), a już na pewno fruwam
I widzę, że nie tylko mnie spotykają takie szczególne chwile.
Sama Pani widzi, że ma Pani dla kogo to wszystko robić.
I niech to trwa bez końca, bo przyjemności kończyć się nie powinny
Do zobaczenia w Polonii i Ochu
Pozdrawiam serdecznie
Małgośka
P. S. Też włóczyłam się w ostatni weekend po mazurskich lasach w poszukiwaniu grzybów. Rzeczywiście w lesie cicho, ale żurawie ciągle krzyczą, zbierając się jeszcze do odlotu. Grzybów mało, ale jest coś o tej porze roku, co uwielbiam. To rykowisko. Kocham to buczenie dochodzące ze wszystkich stron, a już najpiękniej jest, kiedy taki dorodny jeleń ze swoim stadkiem lokuje się na polu za moim płotem. Koncert był wspaniały, pan i władca ryczał na cała okolicę wyzwanie dla innych samców i czekał na rywala. Fascynujący jest potem szczęk rogów walczących w nocnej ciszy zwierząt, chociaż trochę straszno. Ten teatr, stworzony przez przyrodę też kocham. Niezapomniane wrażenia.
G.