Tak ostatnio sobie czytam Pani stare wpisy w dzienniku i aż mnie ściska coś w środku... Rozumiem, że teraz wszystko co Pani tu pisze wykorzystują w mediach (w zasadzie to nie rozumiem, ale z poczuciem absurdu przyjmuję do wiadomości)... Ostarnio bardzo rzadko pisze Pani "do nas", a jeśli nawet to są to jedynie zdawkowe informacje dotyczące Pani teatrów. Broń Boże nie mam Pani tego za złe, ale jakoś tak smutno mi się robi czytając stare wpisy, Pani wyznania, przemyślenia i refleksje dotyczące nawet całkiem błachych spraw. Jakie te media potrafią być nieznośne...
Pozdrawiam,
Agnieszka
P.S. Dziś kolejny raz byłam w Ochu na BB. Tym razem zabrałam ze sobą koleżankę, która jeszcze nie była na tym spektaklu. Była naprawdę tą sztuką mile zaskoczona. Do teatru przybyłyśmy dobre 2 godziny przed spektaklem, zamówiłyśmy po małej czarnej i gawędziłyśmy "u Pani" na kanapie. W pewnym momencie do teatru weszła Pani. Byłyśmy tak zajęte rozmową, że nawet nie zwróciłyśmy na to uwagi. Dopiero gdy przywitała się Pani z personelem i poprosiłą o herbatę z cytryną zrozumiałam że Pani to Pani... Proszę mi wybaczyć to "przeoczenie"... Spektakl był fantastyczny, tylko publiczność tym razem, że tak się wyrażę, trochę "drętwa". Nie wiem na czym to polega, ale zawsze te weekendowe publiczności różnią się diametralnie od tygodniowych...