Droga Pani Krystyno!
Wczoraj rano jak zwykle zerknęłam do Pani dziennika (przeważnie od tego zaczynam dzień) i pomyślałam sobie jak dobrze, że Pani już jest. Wiem, że może to zabrzmiało jakoś głupio ale tak właśnie było. Próbuję się jakoś odnaleźć w tej nowej dla mnie,smutnej sytuacji ,ale jakoś nie bardzo mi to wychodzi. Jestem jakby cała pokryta tym smutkiem właśnie. Są chwile kiedy wyzieram spod niego i zauważam coś i uśmiecham się. I uśmiechałam się też właśnie wczoraj i poprzednio gdy czytalam o Pani zachwytach nad Portofino.Pewnie nie będę miała okazji zobaczyć go osobiście.Przynajmniej na razie.Póki co udało mi się wpaść na chwilkę do Gdańska i ucieszyć się na widok naszego polskiego Bałtyku.Zawsze lubiłam wyjazdy nad morze, ono ma coś w sobie i jakoś tak uspokaja.Żałuję, że nie mogę przesłać Pani choćby jednego zdjęcia, aparat odmówił współpracy.Pomimo braku słońca i tak było pięknie.Teraz uśmiecham się na myśl o zbliżającej się "Białej bluzce"(12 sierpnia) i być może poteatralnym spotkaniu z Panią, choć oczywiście rozumiem, że może ono nie dojść do skutku. Ta "Biała bluzka" to dla mnie bardzo wiele,móc zobaczyć ją znów po kilkumiesięcznej przerwie i to właśnie teraz,w tym momencie.
I tak chwytam się tych moich uśmiechów, staram się nie zapadać się w sobie na ile to się udaje nie wiem, ale trochę chyba tak.Przepraszam jeśli piszę chaotycznie, trudno czasem wszystko zawrzeć w słowach.Myślałam też o tej prasowej sytuacji ostatniej w związku, właściwie nie wiem w związku z czym.Jak komuś brak piątej klepki, odrobiny przyzwoitości, taktu to z niczego zrobi tylko właśnie co? Byle co.Nie warto się tym przejmować, niech Pani uściska Mamę ode mnie i od mojej mamy także. I mam nadzieję że nie zrezygnuje Pani ( nigdy! ) z pisania dziennika, bo miło mi z nim właśnie zaczynać dzień.Także wtedy, kiedy jest trudno.
Wszystkiego dobrego życzę i do zobaczenia.Uściski zasyłam
Ewa Sobkowicz
PS.Dopisuję się, bo właśnie zobaczyłam, że u Pani w dzienniku też o uśmiechach.Mój list był pisany wczoraj jeszcze przed tym wpisem. Należałoby to nazwać swego rodzaju zbieżnością myśli, spostrzeżeń czy może to pokrewieństwo dusz jakby powiedziała Ania Shirley .Miłe