Kolejny raz (już nawet nie pamiętam który) obejrzałam KOCHANKÓW MOJEJ MAMY. Za każdym razem ryczę jak bóbr i nie umiem nad tym zapanować... Poruszane są w tym filmie tak trudne tematy i choć może nie jest najlepszy pod wzgledem technicznym, to zaliczam go do naprawdę udanych. Ma bardzo głębokie przesłanie i z pewnością jest aktualny w dzisiejszych czasach. Zastanawiam się tylko nad zakończeniem i (w moim odczuciu) jest ono lepsze niż w książce pani Zającówny, choć zdaje mi się że wersja ksiązkowa jest bardziej realistyczna i prawdopodobna.
Pozdrawiam ze słonecznej Francji i życze miłych wakacji
Agnieszka Branicka
P.S. Z niecierpliwością czekam na SV 4 sierpnia !!!