W Święta wszyscy sobie składają życzenia żeby było radośnie, spokojnie, rodzinnie... a zazwyczaj jest nerwowo, w napięciu skrywanym pod trochę wymuszonym uśmiechem, choć wszyscy się przecież starają, bo mają zakodowany imperatyw przeżywania magii Świąt. U mnie z roku na rok ciszej i spokojniej, bo ciągle "cichnie świąteczny gwar, bo zabrakło znów czyjegoś głosu...". Może prawdziwe spokojne, refleksyjne Święta przeżyję, kiedy zostanę już całkiem sama, bo kiedyś mój syn może będzie chciał spędzić Święta z rodziną swojej żony... Nic to. To był zły rok. I dla mnie, i dla mojego kraju.... Dosięgła mnie ludzka podłość, taka, którą znałam tylko ze słyszenia, nigdy wcześniej się z czymś takim nie spotkałam, a trochę już żyję... Z mediów bombardują mnie coraz bardziej nieprawdopodobne informacje, już nie chcę tego słuchać...
Jako niepoprawna optymistka wierzę, że to było tylko tak dla nauki i dla "co nas nie zabije, to nas wzmocni". Życzę sobie głównie wyciszenia i siły żeby się emocjonalnie odciąć od tego, na co nie mam wpływu, i żeby mnie to tak nie dotykało, bo "dorożkarz nie jest w stanie mnie obrazić..."
Pani Krystyno, Pani życzę tego samego, i radości, i jak najwięcej takich "tsunami" od strony widowni jak na "Boskiej" w Zabrzu, i żeby wszyscy Pani bliscy byli zdrowi, i Pani też. WESOŁYCH ŚWIĄT!!!
Alison