dzień dobry,
kilka dni temu dowiedziałam się, że mój Tata ma raka płuc
dwa dni później przyśniła mi się Pani (ja jestem w wieku mniej więcej Pani Córki)
we śnie był też, aby było bardziej absurdalnie, Pani pierwszy mąż
siedzieliśmy sobie na jakiejś słonecznej werandzie i pilismy herbatę
wokół kręciły się małe dzieci... to był ciepły, spokojny, dobry sen.
potem, w środku dnia nagle uczepiła się mnie natrętna myśl, że to może miał być jakiś znak
przewertowalam w necie informacje o chorobie Pana Edwarda, bo pomyślałam, że może znajdę jakiś punkt zaczepienia, jakąś wskazówkę, co robić, gdzie szukać, co sprawdzać. Nic.
Zastanawiam się, ile nam zostało jeszcze wspólnych dni, tygodni, może jednak lat.
szukam klucza do Jego umysłu, aby przestał się bać.
mocno Panią pozdrawiam i życzę zdrowia.