Dobry wieczór / Dzień dobry KOCHANA Pani Krystyno,
Pragnę Pani złożyć najserdeczniejsze
gratulacje z okazji Jubileuszu,
z okazji 200-tnej "Shirley Valentine",
bo podczas rozmowy słowa te w efekcie chyba nie padły...
W ogóle niewiele padło..
A tak sobie wcześniej myślałam..., że pogratuluję, podziękuję...
I powiem jak bardzo Shirley stała się dla mnie ważna, że póki była dla mnie tylko lekką, miłą rozrywką,
to mnie do "niej" tak nie ciągnęło, ale z czasem wszystko się zmieniło. Odkryłam bowiem więcej, otworzyły mi się oczy na przesłanie, jakie płynie z ust Shirley.. Oglądając SV różne kwestie przyciągają moją uwagę... w zależności od aktualnego stanu ducha (o dzisiejszym poniżej..). Zawsze jednak "zatrzymuję się" nad fragmentem, że Bryan zawsze robił to, na co miał ochotę i że może tak trzeba...
Ponadto tak jak w 2005 byłam przed nową drogą życiową, że tak to szumnie nazwę.. i tak teraz jestem przed czymś nowym... jestem dopiero przed i czekam czy się zdarzy i czy ja się odważę... więc stosowne fragmenty Shirley mocno zapadają w pamięć..
Mam jednak nadzieję, że bukiet kwiatów plus dodatek... zostały odebrane jako wyraz mojej wielkiej sympatii, uznania i wdzięczności.. mimo braku odpowiednich słów..
Dziękuję za dotychczasowe spektakle SV.. oraz za dzisiejszy.
Dziś jak zwykle świetnie się bawiłam, było jednak małe "oj"...
Tradycyjnie Shirley trafiła w czuły punkt... Tzn ja zawsze mam wrażenie, że Shirley mówi o tym,
z czym się aktualnie zmagam.
Ja obecnie stoję, że tak powiem, na rozstaju dróg.. Niby już dawno postanowiłam, że "jadę", ale z taką "podróżą" wiążą się różne niewiadome... no i czy w końcu ja się odważę?!
Podczas Shirley dopadły mnie nostalgiczne wątpliwości... "a co będzie jak?..."
Bo jeśli się odważę, to jak wówczas będzie wyglądało moje życie? Nie wiem.
A z drugiej strony - "źle mi w kuchni"?..
A może to taki dzień?
Jedno jest pewne - zawsze robiłam i robię to, na co mam ochotę
A więc dziękuję, najpiękniej.
Dziękuję, że Shirley jest i niech trwa!
Na zakończenie przesyłam kilka prób.. uwieńczenia dzisiejszych pięknych chwil
(z góry przepraszam za jakość, nieostrość i w ogóle..):