Droga Pani Krystyno,
W piątek obiecałam Pani , że gdy zbiorę myśli i poukładam, to napiszę do Pani. Zebrałam, choć i tak nie do końca i chciałam Pani zostawić te parę słów, moich wrażeń po premierze Białej Bluzki.
Nie miałam możliwości oglądać w Teatrze pierwszej wersji tego spektaklu. Widział go za to w Krakowie, w Teatrze Ludowym mój tato, który się wtedy Panią zachwycał
(to geny czy co innego?? )
A teraz Białą bluzkę zobaczyłam wreszcie i ja, ten wielki powrót, o którym informacja sprawiła mi taką niesamowitą radość.
Byłam gotowa, na to, że będzie wzruszająco, emocjonalnie, wstrząsająco, że rzuci mnie Pani na kolana. Nie spodziewałam się tylko, że te uczucia będą o wiele mocniejsze niż przypuszczałam...
Pani była niesamowita. Byłam tak bardzo poruszona po zakończeniu... i nadal ten spektakl jest we mnie, Pani słowa które padały ze sceny, emocje jaki Pani we mnie wywołała...
Patrząc na Panią w trakcie faktycznie zobaczyłam jak wiele satysfakcji dał Pani powrót do Białej bluzki.
Jestem pod wielkim wrażeniem pracy jaki włożyła Pani i Pani Magda w zrealizowanie tego spektaklu.
Bardzo wzruszył mnie moment gdy śpiewała Pani Pijmy wino za kolegów, które zbiegło się z wyświetlanymi na ekranach materiałami.
Chciałam też pogratulować Pani synowi - Adamowi. Widać ze ma rękę Ojca...
Bardzo miło jest obserwować wspólną pracę Mamy i Syna. (Podobnie mam gdy patrzę na wspólną pracę Pani z Panią Marysią.)
Pani Krystyno raz jeszcze dziękuję pięknie za to co przeżyłam w ten piątkowy wieczór. Nie będzie to na pewno moja ostatnia Biała Bluzka. Dziękuję za lekcję bolesnej i pięknej historii, za Pani serce, emocje i entuzjazm włożone w ten spektakl, za to, jak znów odmieniona wyszłam z Pani Teatru... za Pani sympatię, za to że jak tu Pani napisała, chce się Pani jak cholera, za wszystko...
kłaniam się nisko
Julita