Z prawdziwą przykrością przeczytałam wpis Forumowiczki i z dużym dyskomfortem do niego wracam.
To absurdalne, że ktoś, kogo nie stać na zachowanie elementarnych zasad kultury osobistej, czuje się upoważniony do oceniania, czy inni mają klasę, czy też nie (!).
Można mieć krytyczną opinię na każdy temat, ale należy ją wyrażać w odpowiedni sposób - merytoryczny,
a nie obraźliwy. A jeśli ktoś lubi taką antyestetykę lub nie umie inaczej artykułować swoich poglądów, powinien przynajmniej mieć cywilną odwagę i podpisać się pod tą napastliwą tyradą własnym imieniem
i nazwiskiem.
Żenujący poziom postu Forumowiczki wyklucza możliwość polemiki – nie warto aż tak się zniżać,
by ją podjąć. Z drugiej jednak strony pewnych karygodnych zachowań nie można przemilczać,
bo to byłoby równoznaczne ze zgodą na podobne praktyki. A ja jej nie wyrażam.
Dlatego spróbuję się odnieść tylko do nielicznych w tym potoku jadu i nienawiści tez, które mają pozory rzeczowości:
1. "(Pan Jowialski zapewne dlatego, iż nie trzeba uiszczać tantiemów w wypadku, gdy sztuka ma więcej
niż 100 lat...)” – wynika z tego, że zdaniem Forumowiczki jedynym powodem wystawiania sztuk klasyków (Fredry, Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego, Norwida) jest fakt, że nie trzeba za nie uiszczać tantiem, innych walorów brak – to karkołomna teza i oryginalny sąd o wartości literatury, ale cóż, każdy
ma prawo do własnego gustu.
2. „to są kpiny – cztery drewniane drągi & wełniane kule robiące za drzewa..” – nie to są ani kpiny, ani nawet nie oszczędność – ascetyczna scenografia to koncepcja artystyczna. Niektóre spektakle aktorzy grają na pustej scenie, i zdarza się, że są to prawdziwe perełki, np. „Król Edyp” w warszawskim Ateneum.
Większość widzów, idąc do teatru, liczy na bogactwo doznań, a nie scenografii.
3. „Pani Krystyno – naprawdę chyba czas zwijać żagle” – a nie prościej - i lepiej dla ogółu - by było, żeby
to Forumowiczka omijała dwa wspomniane teatry z daleka? Jeśli ja nie lubię jakiejś restauracji, to nie żądam, by ją zamknięto ani nie obrażam jej właścicieli, ale chodzę do innych lokali. Po prostu.
4. „I "Biała bluzka" w wieku 60 lat omalże... Straciła Pani kontakt z rzeczywistością” – pytanie brzmi, kto ten kontakt naprawdę stracił: czy przypadkiem nie autorka tego wpisu, skoro z taką zaciekłością zwalcza przedsięwzięcie, które wielu ludziom jest potrzebne (dowód to kolejki pod kasami teatrów przed każdym spektaklem). A uproszczone pojmowanie aktorstwa (w myśl którego każdy może zagrać wyłącznie samego siebie) być może jest wskazane w telenowelach, ale nie na deskach teatru – widzowie, którzy tam przychodzą (a przynajmniej większość z nich), nie oczekują, by wszystko było aż tak dosłowne.