Kochana Pani Krysiu
W piątek miałam swój wieczór – długo wyczekiwany Pan Jowialski. Koniecznie muszę podkreślić raz jeszcze – spektakl jest rewelacyjny, a Pani jako Szambelanowa po prostu cu-dow-na Duet z Panem Malajkatem tworzycie Państwo wyśmienity. Gratulacje dla całej ekipy, Pani Anna Polony urocza i Pan Marian Opania i jego dowcipy, a jakże, również Duże wrażenie zrobili na mnie młodzi podopieczni Pani i Pani Anny Polony. Byli naprawdę bardzo dobrzy i uważam, że trafiły Panie doskonale z obsadą tych ról.
Spędziłam kolejny, wspaniały wieczór w Pani Teatrze, w towarzystwie doskonałego aktorstwa, wybornego humoru, wyszłam jak zwykle - szczęśliwa.
Bardzo Pani dziękuję i kłaniam się.
Dziękuję też za te 2 minutki rozmowy po spektaklu
Z moich obserwacji podczas spektaklu. Siedząc w pierwszym rzędzie, koło mnie, na schodkach siedziała dwójkach przeuroczych po prostu dzieci. Może to nic nadzwyczajnego, ale naprawdę byłam, tak w środku szczęśliwa, patrząc na te otwarte buzie i dwie pary oczu wlepionych w scenę i co słysząc ich stłumione okrzyki. W jednej scenie bodajże pana Janusza z Heleną któreś z nich nie wytrzymało i dobiegło mnie z ich strony ,,Przestań!” wyrzucone oczywiście do pana Janusza. To piękne jak takie małe dzieci potrafiły się wciągnąć w ten spektakl.
Chcąc jak najlepiej wykorzystać wolne weekendy w maju nie mogłam sobie odmówić kupna biletów tym razem na Darkroom i oczywiście Shirley z którą to czuję się już mocno zaprzyjaźniona
Pani Krysiu, pisząc ten list doszłam do wniosku, że ja naprawdę nie jestem dobrym źródłem informacji… jestem nieobiektywna, bezkrytyczna, podoba mi się u Was zawsze i wszystko . Katastrofa. Ale skoro nie zajmuję się tym zawodowo jak na razie… piszę jak serce dyktuje
Sobotni wieczór spędziłam natomiast w sposób równie wymarzony, mianowicie zdobyłam, to naprawdę cudem, Wieczernik i wersję telewizyjną Białej Bluzki. Białą bluzkę, nie wiem czy słusznie, ale uważałam za Pani spektakl sztandarowy. Jest fantastyczna. I baaardzo bardzo się cieszę że zdecydowała się Pani do niej powrócić, mimo że w mało przyjemnych okolicznościach co prawda, ale jednak. Gdy przeczytałam jeszcze w piątek Pani wpis byłam tak zaskoczona i tak szczęśliwa, że słyszało to chyba większość przechodniów na ulicy ech…
Co się zaś tyczy Wieczernika, to właściwie trudno mi jest w tym momencie coś więcej napisać, w każdym razie jestem szczęśliwa, że nie możliwe stało się możliwe i nareszcie go zobaczyłam.
Pani Krysiu, dziękuję bardzo za wszystko. Mocno trzymam kciuki za Teatry a Pani życzę wytrwałości i wszystkiego dobrego z całego serca, z nadzieją, że te czarne dni wkrótce się skończą. Widzowie pamiętają i pomagają, proszę pamiętać
Kłaniam się Pani,
Julita