Pani Krystyno!
Chciałabym Pani napisać, że sukces! Ale niestety tym razem nie... Nie dostałam się do cześci ustnej zawodów, ale jestem finalistą olimpiady a to i tak szlachetny i dający profity tytuł.
Byłam pod Pałacem. Mineła mnie wieczorem jedna trumna w kondukcie... Przeraża mnie to wszystko. Nie wiem, czy my jako naród nie dorastamy do pewnych spraw, czy to życie nas przerasta. Krakowskie Przemieście momentami przypomina bazar. Stoiska z plakietkami, coraz droższe znicze, licytacja kto ma ładniejszą flagę. Teraz to sprzedawanie wejściówek na pogrzeb, przez ludzi, którzy po nie poszli... Obrzydliwe... Cała ta afera z Wawelem. Akurat Pan Wajda, którego darzę wielkim szacunkiem powiedział w tej dyskusji jedną z najmądrzejszych rzeczy- że to dzieli naród, a nie, że prezydentowi się nie należy, że PiS chce swoje ugrać... Ilość ludzi, która składała hołd- zdumiewająca. Jeden Pan w Warszawie powiedział mi, że to nagłe poczucie bycia okłamywanym przez 5 lat... Nie wiem. Ja poszłam zapalić znicz pod Pałac, bo czułam, że chcę się tam pomodlić, cokolwiek od siebie zrobić. Bo dla mnie umarli nie tyle politycy, wśród któych byli Ci przeze mnie nielubiani, ale po prostu LUDZIE. A przez ten cały tydzień było mi smutno, ale dopiero wczoraj w nocy oglądając w TV ujęcia z Krakowskiego Przedmieścia popłakałam się tak, jak rzadko mi się zdarza. Może dlatego, że byłam tam, że minęła mnie ta trumna a ja nagle zobaczyłam, że tam jest człowiek, którego ktoś opłakuje. Może dlatego, że dopiero będąc na miejscu naprawdę można zobaczyć jak to wygląda. Jakie są piękne i okropne (to całe robienie interesów na tragedii) oblicza żałoby narodowej.
I ogarneła mnie tam niewiara w długie pojednanie. Kibice zawiesili szliki na jednym słupie, a ja czuję, że znowu będą się okładać baseballami. Tak samo będzie w sejmie... A ja bym tak bardzo chciała, że ludzie się wreszcie nauczyli kochać innych za życia, a nie po śmierci. A nawet jeśli nie kochać, to szanować, patrzeć na nich obiektywnie. Nie byłam zwolenniczką prezydenta, a jednak teraz, gdy widzę, że wszystkie media pokazują jakim był cudownym człowiekiem to ogarnia mnie złość- dlaczego dopiero teraz???
Wie Pani, dla mnie najwznioślejszy moment podczas tego tygodnia miał miejsce podczas olimpiady. Mieszkaliśmy u ojców Pallotynów w Konstancinie. Mają kanarki, które bez przerwy ćwierkają.
Cały czas... Ale zamilkły na jeden jedyny moment i to było niezwykłe- kiedy poproszono nas o chwilę ciszy i uczczenie ofiar. Wtedy nawet natura zamarła... I to był najprawdziwszy żal.
Pozdrawiam
Ania