Droga Pani Krysiu,
w tak trudnym czasie powinniśmy się jednoczyć, tak jak zaraz po katastrofie, a nie dzielić, kłócić... Po co te spory, do czego doprowadzą?
Oglądam relacje w telewizji, widziałam trumny, jedna przy drugiej, przepasane polskimi flagami... Dni mijają a ból nie mija. Jedyne to dopiero po tylu dniach dopiero uwierzyłam, że to się naprawdę stało...
Zdecydowałam, że pojadę na sobotnie uroczystości do Warszawy. Poczułam taką wewnętrzną potrzebę bycia tam w tych ważnych chwilach i przeżycia ich razem z innymi.
Mam nadzieję, że to pozostanie w nas na długo, że będziemy pamiętać, że ta jedność nie rozpadnie się na krótko po pogrzebie.
Tylko przykro się patrzy, że niektórzy nie potrafią uszanować żałoby narodowej, na moją odmowę pójścia na zabawę, koleżanka stwierdziła z uśmiechem, że nikt tańczyć nie zabronił... A to nie powinno wynikać z takiej naszej woli, z naszego przeżywania tej tragedii, łączenia się z rodzinami tych którzy zginęli i szacunku do tych osób? Stała się tragedia narodowa. Mnie aż zabolały jej słowa.
I chciałam jeszcze dodać, że bardzo to ważny moment kiedy prezydent Rosji powiedział dziś wprost i mocnymi słowami, że zbrodni na polskich oficerach dokonali przywódcy ZSRR. Zastanawiam się czy potrzeba było tej tragedii żeby dopiero te słowa padły? Może po to śmierć tylu wspaniałych Polaków? Dla prawdy? To jedyne co mi teraz przychodzi przez myśl.
Pozdrawiam Panią serdecznie,
Julita