Kochana Pani Krystyno,
udało mi się w końcu dotrzeć na zaległo-zaległe "Szczęśliwe dni" z Mają Komorowską.
No to jest spektakl który warto zobaczyć własnie po to żeby zobaczyć ją i p. Ferencego (którego osobiście uwielbiam... jest zaraz po Gajosie na mojej liście). Realizacja bardzo klasyczna...Winnie siedzi w kupie piachu a światło zapala się na początku aktu a na koniec gaśnie. No reżyser i scenograf się chyba nie spocili. Ale za to mistrzosko p. Komorowska trzyma się "becketowsko" na jednym tonie. To duża sztuka zrobić cały spektakl na "jednym oddechu". Chciaż ja wolę jednak trochę nowości w interpretacji. Ale to chyba dlatego że już "pare Becketów" widziałam to chciałoby mi sie zobaczyć coś "prze-reżyserowanego".
"Daily soup" w Narodowym jest cudowne! To taka troszkę Shiley tylko rozpisana na 4 osoby. Ale duet - Szalfarska - Gajos. Duet marzenie. Godzinka śmiechu przez łzy i mocny koniec. Nawet wysłałam rodziców, ale tylko Tata poszedł. Mama jakoś nie chciała się iść śmiać z siebie.
"Ifigenia". Oj ciężka. I sam mit. I interpretacja. Pani reżyser jednak chyba troszkę przesadziła. Spektakl jest jak system Windows. Otwierają się kolejne okienka i kolejne okienka i kolejne. I niekoniecznie się ze sobą kleją. Do głównego tematu, tematu mitu (i z zakresu woja - śmierć), zostało doklejone tyle innych że aż trudno nie złapać zadyszki (problemy relacji matka - córka, żona - maż, mąż zdradzany, problemy dojrzewania, związki homoseksualne, pierwsza miłość, terroryzm itd itp.). I scenografia lekko obrzydliwa, pól-goła Artemida w wannie "krwi", krojenie surowych ryb na scenie... A i język. Zabawa językiem, gra słowami, zgłoskami..a i słowa na K latają a w co 5 zdaniu sperma lub/i dupa. Troszkę zdziwiła mnie mama z 10 latkiem na tym spektaklu. No ale może ja się nie znam na dzieciach... No a poza wszystkim mimo że sobota, mimo że mała sala, mimo że smaczna obsada (Radziwiłłowicz!) pustki na sali. Na wejściówkę usiadłyśmy w środku I rzędu.
"Lekkomyślna siostra". Miła nie-wyszukana rozrywka na popołudnie. Duża ferkwencja. Pani Glińska rzeczywiście ładnie się do roli wybrała i dobrała. No i szkoda, szkoda że Zamachowski ma zmiennika. Szkoda.
A w Teatrze Studio "Drzwi otwarte".
"Gotujący się pies", którego nie widziałam w OCH bo mi jakoś się nie przyszło,okazał się rewelacyjny. Pani Jungowska zawsze mi się podobała w Teatrze TV, ale teraz to jestm pewna że byłaby wielka przyjemność Was obie Pani zobaczyć "live" na scenie. OCH scenie. W czymś dynamicznym i smacznym. Na mój gust dobrze byście do siebie pasowały.
Recital p. Joanny Trzepiecińskiej bardzo artystycznie udany. No struny głosowe to ona ma w dobrej formie (a z resztą Jungowska także). Eleganckie aranżacje i wykonanie p. Hołownii. Bardzo klimatyczne. Ja tylko osobiście wolę jak kobieta jest bardziej jak Lady Macbeth a nie spod znaku różowej landrynkowej słodyczy. Jakoś takie, niewątpliwie piękne, acz omdlewające madonny działają mi na nerwy i żyła szyjna mi się jakoś tak unosi... To pewnie jakiś rodzaj nerwicy.
"Wilk" tylko dla wytrwałych i studentów psychologii. Para koło nas wyszła w przerwie. I nie tylko oni. Za to była wycieczka z Liceum. Współczuję im omawiania "na polskim". Lepiej do razu popełnić harakiri.
A własnie... w OCH jakoś mało "wycieczek". Szkoda. Myślałam że będzie więcej Szkół. W końcu trzeba młodzieży gust wyrabiać... Może ja do "dziwnej" szkoły chodziłam ale co miesiąc szliśmy klasą na coś. Głównie do Studyjnego (znaczy do Studyjnego 83 zamin go zamknęli w 1998) a potem chodzilismy do Nowego (zamin się nazywał Dejmka, a był Dejmka). Prorok Ilja Tadeusza Słobodzianka był tak "odjazdowy" że do dziś pamietam... no nic, nie zrzędzę. Może teraz nie ma mody na Teatr w LO?
Wiosnę w postaci do-sercowej załączam
AMC