Piszę do Pani, starając się nie myśleć o tym, że przeczyta to rzesza innych osób. No cóż, bywa. Pisałam do Pani ostatnio kilka lat temu, jako nastolatka, która nie mogła się uporać z pewnymi rzeczami. Cieszę się, że mój login i hasło wciąż działa. Od tamtego czasu wiele się zmieniło - jak mi Pani kiedyś napisała - czas wszystko zatarł, sam rozwiązał, obecnie jestem już kobietą, żoną pewnego programisty z depresją (on ma depresję, ja chyba nie), kupiliśmy mieszkanie, którego pełnoprawną właścicielką stanę się w wieku 56 lat (obecnie mam 26). Śledzę sobie Pani poczynania na scenie i filmie wciąż, z nieukrywaną sympatią i czułością dla Pani kreacji.
Obejrzałam dziś w tv spektakl wybór, z sentymentu oglądam właśnie męskie-żeńskie na youtube, rany, ciągle nie mogę odżałować, że zdjęli ten serial.
Ale do rzeczy - czy ma Pani czasem wrażenie, że to wszystko nie jest tak, jak powinno? Że niby mamy, co chcemy, ale to nie o to chodziło? Budzę się czasem z myślą, że to nie ja wstaję, ubieram się, idę do pracy. Że to wszystko dzieje się poza mną. Mija to czasem? Czy człowiek potrafi być aktualnie szczęśliwy tu i teraz?
NIe wiem, czemu kieruję to zapytanie do Pani, może dlatego, że jest Pani dla mnie autorytetem (wiem, ciężka rola) i jakoś uspokaja Pani we mnie te największe burze egzystencjalne.
Pozdrawiam najpiękniej,
a.r.