Szanowna Pani Krystyno!
Przepraszam, że ośmielam się napisać tych kilka słów ale jak mówi piosenka "czasami człowiek musi, inaczej się udusi..."
W moim życiu zdarzyło się tak, że przygnieciony kompleksami, brakiem wiary w siebie nie wybrałem drogi życiowej, która zawsze mnie pociągała i fascynowała. W ten sposób unieszczęśliwiłem świat pozbawiając go wybitnego aktora, a mówiąc poważnie unieszczęśliwiłem siebie nie próbując realizowania swoich marzeń. Kiedy doświadczyłem tzw. kryzysu wieku średniego pomyślałem, że jeśli nie teraz to już nigdy. Że leżąc na łożu śmierci będę żałował że nawet nie spróbowałem. Podjąłem więc próbę... i niestety. Okazało się że w naszym wspaniałym (skądinąd) kraju, ludzie w wieku średnim nie mają szans na zmianę swojego życia. To jest nie w porządku!!!! Dlaczego nie mogę się uczyć czegoś co mnie pociąga! Czy tylko młodzi mają prawo do realizacji marzeń! Dlaczego nie ma miejsc gdzie można się zmierzyć z zawodem aktorskim będąc w wieku średnim? Dlaczego ktoś z góry decyduje, że się nie nadaję bo mam zbyt "stary pesel"? Co to kogo obchodzi? przecież to ja poświęcam swój czas i pieniądze. Nie mogę tego zrozumieć i szlag mnie trafia. W Ameryce nikogo nie dziwi, że ktoś w wieku sześćdziesięciu lat chce iść na studia. U nas, jak masz powyżej 30-tki to jesteś już pogrzebany za życia.
Czy nie uważa Pani, że to jest niesprawiedliwe? Czy może mi pani coś poradzić abym mógł umierać z czystym sumieniem? Wiem, że to zbyt duża śmiałość z mojej strony ale proszę o odpowiedź. Pozdrawiam serdecznie.