"na stronie rejestracji na Pani forum trzeba było zgodzić się na niezamieszczanie wulgaryzmów, treści obraźliwych itp . Dlaczego więc w Pani sztuce "Ucho, gardło,nóż" używała Pani takich słów , że aż uszy do tej pory mnie i moją Mamę bolą ???? "
A dlaczego porównuje Pani regulamin forum do sztuki teatralnej?!?!?!? Co ma jedno do drugiego?!?!?!? Zapomina Pani zdaje się,że czymś innym jest granie roli opartej o scenariusz a czymś innym życie !!!
Proszę też zauważyć,że sama wspomniała Pani o bolących uszach (!) - do czego później odniosła się p.Krystyna w zdaniu o tabletkach na ból.
"Zrozumiałybyśmy parę k...w na początku monodramu w ramach podkreślenia przemiany głownej bohaterki , ale po co ciągnęła Pani te okropne słowa aż do końca sztuki i to co drugie słowo ???"
Może napisze Pani więc sama scenariusz do tej sztuki i do setki innych również? Ośmiela się Pani poprawiać sztukę? Przyznam,że jest to dość dziecinne. Sztukę się akceptuje albo nie. Pani pytanie jest dziecinne - podobnie byłoby,gdyby zapytała Pani reżysera filmu dlaczego pokazał seks w filmie...przecież to takie wulgarne,niesmaczne i zbyt intymne! Na litość boską! Wulgaryzmy są jak każde inne słowa potrzebne w sztuce! Podobnie jak emocje - nie ma złych i dobrych! Człowiek z natury bywa radosny,smutny,wściekły czy wystraszony! Pewnych rzeczy się nie zrozumie,gdy będą one podane na srebrnej tacy! Aktor ma jak najdosłowniej oddać nastrój świata, w którym się porusza i charakter postaci,którą gra! Czy byłoby dla Pani naturalne,gdyby aktor grający pracownika budowy mówił jak Mickiewicz? (mówimy o statystycznym pracowniku!) Proszę to przemyśleć !!!
"Dla mnie jest to ohydne , obraźliwe właśnie , podrażniło mi to zmysły w złym tego słowa znaczeniu, nie tego oczekuję od teatru, sztuki i kultury !!!! Miała być to uczta duchowa , a wyszła raczej niecierpliwość do granic możliwości , która przyćmiła tak w końcu ciekawy i nowatorski temat wojen bałkańskich , a co dla mnie najważniejsze i najciekawsze to zmianę zwykłej , pracującej kobiety w takie "coś " klnące na każdym kroku ... Uważam że tę ciekawą przemianę Pani kunszt aktorski mógł spokojnie pokazać bez zbędnych i rażących wulgaryzmów."
Każdy z nas ma inną wrażliwość estetyczną i etyczną. Uważam,że to Pani jest odpowiedzialna za złe samopoczucie Pani Mamusi,ponieważ przed pójściem na sztukę zawsze się sprawdza na co się idzie,czyta się recenzje i komentarze - przynajmniej ja zawsze tak robię!!! Moja Mama też nie znosi wulgarności, jest wręcz na nią uczulona,ale świetnie się bawiła na "Testosteronie" w kinie,gdzie słowa "dupa", "kurcze pióro" leciały niemal co minutę!!! Nie można się ograniczać,bo sztuka potrafi zaskoczyć! Ludzie w pewnym wieku nie tolerują wulgaryzmów i nie rozumieją ich zasadnej obecności w sztuce - sztuka byłaby odrealniona,gdyby nie zawierała wulgarności,przemocy i mroku - jest ich pełno w dzisiejszych czasach ! W epoce romantyzmu mężczyźni zdychali na gruźlice, kochali egzaltowanie, pisali wierszem a teraz jest inaczej- każdy czas ma swoje prawa! Pozytywizm był przygnębiający, nie wspomnę o Młodej Polsce i czasie wojen... Każdy z nas szuka w sztuce czegoś innego. Osobiście jestem zwolenniczką sztuki,która daje Nadzieję i czyni ludzi lepszymi,ale bardzo cenię, gdy sztuka prawdziwie oddaje teraźniejszość, gdy wykrzykuje tabu prosto w oczy i nie boi się krytyki! Potrzebne nam jest zarówno w sztuce uciekanie do wartości pięknych i wzniosłych jak też ocieranie się o dzień powszedni,potykanie o dobrze znane schody, patrzenie w twarz znajomej osobie,granej przez aktora!
"Ja sama staram się walczyć z wulgaryzmami , obracam się w towarzystwie , w którym się nie musi kląć aby coś dosadnie powiedzieć . Nie zgadzam się na to , aby Sztuka dotykała bruku . Nie chcę tego słuchać w teatrze . Tymbardziej u Pani , która była dla mnie wzorem jak żyć !"
Stara się Pani walczyć z wulgaryzmami...hmmm...a co w nich złego? Nie mówi Pani nigdy "cholera" czy "gówno"? Broni Pani sobie odczuwać pewne emocje? Być może została Pani wychowana w domu,gdzie dziewczynka zawsze musi być grzeczna, nie wolno jej się złościć ani przeklinać - wiele jest takich domów,ale nie sądzę,by kobiety tak wychowane były szczęśliwe. Nie da się żyć bez złości,bez wściekłości,bez żalu czy bez konfrontacji! Tłumienie emocji jest niezdrowe i trzeba je umieć wyrażać,wyrzucać z siebie! Widziała Pani film "Lejdis"? Tam było potwornie dużo słów "kurcze pióro" i też zastanawiałam się czy musiało być ich tak wiele,ale wie Pani co? Musiało. Te kobiety część swojej siły czerpią właśnie z tego,że pozwalają sobie na bycie wkurzonymi a nie uciekanie w rolę posłusznej,uległej,zdominowanej dziewczynki. Wszyscy chodzimy po bruku i chodnikach - dlaczego i sztuka ma nie mieć z nimi kontaktu? Jeżeli sztuka jest dla Pani ucieczką od świata,w którym Pani żyje to proszę zweryfikować swoje oczekiwania wobec teatrów i filmów. Od p. Jandy można uczyć się życia,ale prawdziwego.
Życzę Pani wiele dobrego!
Aha i nie czuję się wazeliniarą,bo to wolny kraj i mam prawo lubić kogo chcę. Nie znoszę Borysa Szyca, uwielbiam Krystynę Jandę i nie czerpię z tego powodu żadnych profitów czy kar więc tego typu uwagi uważam za śmieszne.
"No trudno. Ja uważam że ta historia tak jak jest zapisana w książce opowiedziana takim językiem ma siłę. Proszę chodzić na inne sztuki, albo do innego teatru. Informujemy że rzecz jest od 18 lat i chyba wszyscy widzowie wiedza ze się w niej przeklina. A mamusia niech weźmie proszek od bólu głowy." Krystyna Janda
Nie znajduję w tej odpowiedzi nic poza szczerością,wyjaśnieniem,błyskotliwym dowcipem.
Życzę Pani większego dystansu do siebie! Chyba,że "w Pani towarzystwie" takie pojęcie nie istnieje...