HYDE PARK

Re: HYDE PARK

Postprzez Małgosia Sz So, 29.08.2009 19:08

Wyjątkowo w tym temacie polecę książkę. Nie samymi serialami chyba HP żyje. Ałaaa!
Książka ma tytuł Cena wody w Finistere, napisała ją Bodil Malmsten. I jest to książka o szwedzkiej pisarce (autorka), która przeniosła się do Finistere, Bretania na stałe. Pokochała to miejsce. W Polsce wydana przez Wydawnictwo Literackie z rekomendacją Ryszarda Kapuścińskiego. Kupiłam kiedyś, odłożyłam. A wczoraj myślę, a wezmę coś lekkiego do czytania i wybór padł właśnie na to. Ile jest takich książek - ktoś gdzieś pojechał, zobaczył coś nowego, zmienił swoje życie. Ale ta książka nie jest o tym. To książka o świecie, życiu, polityce, z mocnymi wyrazistymi poglądami autorki (dlatego właśnie w HP polecam, wszystko jasne, co ne?). I już mnie nie dziwi, że Ryszard Kapuściński tę książkę polecił.
A w dodatku, to podkreślam głównie dla Emci, autorka o tym wszystkim pisze przy okazji urządzania (a raczej zakładania) ogrodu!

Jest tutaj.
http://merlin.pl/Cena-wody-w-Finistere_ ... 66029.html

Relacje koncertowe przeczytane. Zdjęcia obejrzane. Pchełka też zaliczona. PA
Aaa i u nas dzisiaj cały dzień padało.
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Re: HYDE PARK

Postprzez M.C. So, 29.08.2009 23:50

Co ja tu chcialam powiedziec? A, goraco kurcze pióro. Czili nic sie od wczoraj nie zmienilo.

Hihi, no pewnie ze nie samym serialem zyje HalYnka, ne? Oprocz organicznego jedzenia foodie zawsze si zlakomi na junk food, hihi. Zartuje! Przeciez mi goraco bije na mozg! Albercia chce wrocic do tej strony archiwum gdzie byl wklejony ludzki mozg. Che, tfu chce, sowie zrobic powtorke przed nowym rokiem poradnictwa na szezlongu. I poszla sznupac w archiwum. Takiej to nawet upal nie powstrzyma, hihi....

Maszmuniu, a wiesz ze ja o tej ksiazce juz slyszalam. Basia ja polecala w ogrodku. Nawet mialam ja przez chwile w domu, ale pozniej cos mi wypadlo i w koncu nie skonczylam czytac. Zrobie powtorke i juz. A moze jakas ogrodenke z tego wycisne? Dziekuje!

Sowus, ty to jestes! Druhny zauwazyly, ze Sowusia to ma dziob w znachodzeniu niszowych wystepow? Ano ma. Czy ja DruhnOM opowiadalam jak mnie Sowusia niespodzianie zaciagnela do Achikatedry sw Jana w Warszawie na REWELACYJNY koncert organowy? Cuuudnie bylo! Co ne Sowus?

Siedzialys my przy bocznym konfesjonale, pod swiecznikiem, hihi.
Obrazek

ScianU, czy Druhna juz tez teskni za kolejnym odcinkiem serialu czy passujeMY?

U&U, niech deszcz i chlod sobotniej nocy bedzie z Druhnami wszystkimi!
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Re: HYDE PARK

Postprzez GrejSowa N, 30.08.2009 09:16

Jakie passujemy???!!! Przecież Publisia od razu by dostała zawału! To ja się oflagowuję i strajk ogłaszam, mogę nawet skoczyć przez bramę HalYnki, a co!

A ja tam czasem lubię junk food, ale tylko jak jestem naprawdę bardzo głodna. Po ostatnich koncertach byliśmy w KFC. Jadłam takie fajne coś, co się chyba nazywało kurito, ale nie wiem, jak to się pisze, hihi...ale dobre było.

W Archikatedrze musowo było cudnie! Szturchałam czasem Emcię, bo myślałam, że śpi, hihi...ałaaaaaaa
No, i nie do końca to było tak całkiem niespodzianie, bo prawie od samego początku uprzedzałam, że orgenajzer mamy napięty i musimy gdzieś być punktualnie na 12. No, może fakticznie trochę Druhnę przegoniłam, bo od 10, kiedy to spotkałyśmy się pod Kopernikiem, zdążyłyśmy zaliczyć BUW, Mariensztat, trasę W-Z plus schody ruchome oraz latte plus ciacho na pl. Zamkowym, hihi...No, co...? Emcia nawet jeszcze zdążyła pstryknąć fotkę kelnerowi, jak maszerował niby cyrkowiec po kocich łbach z naszym poczęstunkiem. Emciu, dawaj kelnera, co się tam będziesz!

U nas dzisiaj już nie pada. Jest słonecznie, ale zimno jeszcze. W nocy mnie chłód obudził, a i tak miałam ciężką noc, bo potem obudziła mnie powódź. Śniło mi się, że byłam gościnnie u kogoś w domu, takim dużym, jak w hamerykańskich filmach. Ja mieszkałam jakoś na dole, schodzę, a tam dorbaldie wszystko pływa. No, to się wkurzyłam, dawaj walizkę pakować i wyjeżdżam z tej powodzi! Ale potem dalej śniło mi się, że woda opadła, ale nie wiem, czy wyjechałam, bo się obudziłam. A potem zasnęłam jeszcze raz, to mnie obudziła telefonem Sowa Starsza usprawiedliwiając się, że mówiłam, że ostatnio kiespko śpię i budzę wcześnie, hihi...No i siedzę sowie rozbita, piję kawusię i rozmyślam o życiu.

Ze spraw zaległych, to chciałam powiedzieć Broni, że najpierw to się trochę obraziłam po przeczytaniu #marketing rulez! Jak Sowusia pisze lub obrazuje stolicę, to nawet ją przez chwilę lubię#. Byłam pewna, że to o mnie chodzi! Czasem tak się człowiekowi zrobi…Nie wiem…ja byłam pewna! A potem, kiedy jechałam przez zamglonOM Wisłę, to mnie nagle oświeciło, że to może o Warszawę chodzić, kurna. No, niby mi trochę ulżyło, ale nie bardzo. Bronia, no wiesz!!!

Maszmunu, dzięki za polecenie książki. Wpisuję na listę lektur obowiązkowych na sowiej emeryturze, hihi. A jeśli chodzi o Ryszarda Kapuścińskiego, to czy Druhny wiedzOM, że na Ochocie, przy ulicy Leszowej, Kapuściński spędził pierwsze lata dzieciństwa w Warszawie - po wojnie mieszkał tu razem z siostrą i rodzicami? Na Polu Mokotowskim ma powstać ścieżka pamięci inspirowana trasą jego spacerów. Do powstania tej ścieżki , władze dzielnicy Ochota zainspirowała z kolei książka „Spacer poranny” – esej z fotografiami z archiwum Kapuścinskiego.

dom przy ul. Leszowej
Obrazek

Pole Mokotowskie
Obrazek

Pole Mokotowskie
Obrazek

odręczna mapka z trasą spacerów R. Kapuścińskiego
Obrazek

Obrazek
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Re: HYDE PARK

Postprzez GrejSowa N, 30.08.2009 11:05

Dobrej niedzieli, Druhny, i dobrego całego tygodnia! Będzie się działo, trudno będzie pogodzić to z pracą, więc pewnie dopiero w weekend będzie więcej o Festiwalu Singera. Szalom!

My niedługo ruszamy z Miśkiem na spacer. No, może już nie taki poranny...Zaczynamy oczywiście od Prokuratorskiej 11, gdzie Kapuściński mieszkał od lat 90-tych i to wtedy właśnie miały miejsce słynne spacery.

Zamieszczam poniżej, znaleziony w internecie fragment z książki.

"Rano budzę się, wypijam kawę i idę na spacer. Jest siódma. Idę ulicą, przy której mieszkam - Prokuratorską, do Wawelskiej. Mijam konsulat brytyjski: o tej porze przed furtką stoi już tłum ludzi. Nocują tu, śpią w samochodach, na trawnikach, na ławkach - czekają, żeby złożyć wniosek o wizę. Od razu wiem, że jestem w Trzecim Świecie. Takich porannych zbiegowisk nie ma ani w Oslo, ani w Bernie, są natomiast w Kampali i w Kuala Lumpur.

Mieszkańcy krajów biedniejszych - ot, chociażby Polski - oferują swoje tanie ręce do pracy, kraje zamożne bronią się, mają chętnych w nadmiarze. Głodni, ale jeszcze nie tak głodni, żeby nie móc ruszać się (jak moi biedacy z Sahelu), szturmują Zachód, gdzie ciągle jeszcze, jeśli tylko uda się znaleźć pracę, można dobrze zarobić (sąsiad mojej mamy, starszy już wiekiem murarz, pan Kucharski, zapytany, jakie miałby marzenia w życiu, odpowiedział bez namysłu: - Wie pani, żeby tak jeszcze choć raz dobrze zarobić!).

Tęsknota za dobrym zarobkiem nie jest prostą chęcią napchania sobie kieszeni. To przecież potrzeba sprawdzenia się, publicznego dowodu, ile jestem wart, jak wysokie zajmuję miejsce w hierarchii społecznej. Pytanie o zarobek jest przede wszystkim pytaniem o to, jak mnie widzą i cenią, jak jestem postrzegany i kwalifikowany.

Tuż za konsulatem jest skrzyżowanie Wawelskiej i alei Niepodległości, miejsce, w którym zbiegają się granice trzech dzielnic - Mokotowa, Ochoty i Śródmieścia. Przed sobą, naprzeciw gmachu Głównego Urzędu Statystycznego, mam budynek, w którym mieszkał przed wojną autor "Ludzi podziemnych", wielki mason, senator Andrzej Strug. To w jego mieszkaniu Witkacy poznał Czesławę Oknińską, ostatnią miłość swojego życia. Był to rok 1929. W dziesięć lat później, we wrześniu 1939, wyruszyli oboje na Polesie. Tam w lesie, koło wsi Jeziory, popełnili samobójstwo (z którego jednak Oknińską odratowano).

Przecinam ulicę Wawelską i wchodzę na Pole Mokotowskie. Widzę z daleka gmach Biblioteki Narodowej - w wiecznej budowie. Zwraca uwagę, że nim zaczęto budowę Biblioteki, postawiono najpierw cały zespół budynków i solidnych baraków dla biurokracji przedsiębiorstwa budowlanego, jakby z góry zakładając, że ten w końcu niewielki obiekt biblioteczny będzie wznoszony latami, całymi pokoleniami. I to się w istocie sprawdza! Budynki administracji od rana pełne urzędników, a obok w miejscu budowy, na zmurszałych już rusztowaniach, jakiś jeden robotnik, drugi w zrujnowanym młynku miesi garść betonu.

Teraz (jest koniec maja) wchodzę w zieleń Pola Mokotowskiego. Tu, na rogu Wawelskiej i alei Niepodległości, postawiono w 1945 roku osiedle drewnianych, małych, jednorodzinnych domków fińskich. Tuż po wojnie przydzielono nam taki domek, ponieważ mój ojciec pracował wówczas w Społecznym Przedsiębiorstwie Budowlanym. Ten ciasny domek bez łazienki, bez centralnego ogrzewania był luksusem, był szczęściem, gdyż dotąd gnieździliśmy się (rodzina czteroosobowa) w maleńkiej kuchni, w ruinach, na terenie magazynów cementu i cegły przy ulicy Srebrnej, w pobliżu bocznicy kolejowej zwanej Syberią (stąd wywożono kiedyś ludzi na Sybir).

Domek nasz (adres: III-cia kolonia, 6-ty domek) przylegał do piaszczystego nasypu, z którego dzieci w zimie zjeżdżały na sankach. Na tym nasypie w 1935 roku stała laweta z trumną Piłsudskiego. Stad Marszałek przyjmował swoją ostatnią defiladę, nim kondukt żałobny wyruszył do Krakowa, na Wawel.

Idę ścieżką wśród traw, rano osrebrzonych błyszczącą rosą, między wysokimi topolami. Pamiętam, jak sadzono te topole tuż po wojnie, wiotkie, kruche krzewy, które wyrosły teraz na tęgie strzeliste drzewa. A oto nagle kępa jabłoni, grusz i śliwek, właśnie kwitną, rozsiewają słodkie mocne zapachy. Sad, tu w parku publicznym? Tak, bo są to drzewa, które wokół swojego domku posadził pan Stelmach, tramwajarz, a jak się okazało, również przedni ogrodnik i sadownik. Pan Stelmach już nie żyje, ale jego drzewa stoją, a jabłka, gruszki, śliwki będą latem zrywać miejscowe dzieci, a także przygodni pijaczkowie, którzy zbierają się tu, aby w łagodnym cieniu wypić butelkę cienkusza.

Niestety, moja ścieżka prowadzi również w pobliżu bardzo smutnego miejsca. Dzisiaj jest to ładna polana, a wtedy, po wojnie, były tu gliniane bruzdy i wetknięte w te bruzdy cztery deszczułki owiązane kawałkiem drutu. Oznaczało to, że w ziemi jest mina. I pamiętam, że idę do szkoły, zaspany i zmarznięty, i widzę dziecko, chłopczyka, który siedzi między tymi deszczułkami i nim zdążyłem ocknąć się i cokolwiek pomyśleć, zobaczyłem nagle błysk ognia, usłyszałem suchy, ostry huk i zobaczyłem, jak ten chłopczyk pochylił się, skulił i znieruchomiał.

Natychmiast podniósł się krzyk i zaczęła się bieganina, wypadli ludzie z okolicznych domków, ale kiedy dobiegliśmy do eksplozji, dziecko siedziało martwe, w kałużach krwi. To musiało być tutaj, koło tej topoli. Ale gdzie dokładnie? Wszędzie trawa i trawa, w każdym miejscu jednakowo bujna.

Wchodzę na główną uliczkę naszego osiedla. Nazywa się Leszowa. Nie ma tu ani asfaltu, ani nawet bruku. Jest czarna posypana miałem węglowym, kiedy pada deszcz, stoją na niej brudne, smoliste kałuże. W jednym miejscu na środku ulicy leży czarny kundel. Zawsze leży i zawsze w tym samym miejscu. Kiedy przechodzę, kundel szczeka. Nie ruszając się. Jest to szczekanie pasywne, szczekanie na odczepnego, zdawałoby się, że ten pies nie jest żywym, czującym stworzeniem, tylko jakąś nakręconą zabawką do szczekania. Jest to tak, jakbym idąc, nacisnął nagle jakiś ukryty w jezdni guzik i wyzwolił mechanizm drętwego, przygnębiającego szczekania.

Po obu stronach ulicy Leszowej ciągną się działki. Kiedyś stały tu wszędzie domki, ale w połowie lat siedemdziesiątych domki ludziom zabrano i sprzedano za grosze prominentom reżymu Gierka. Teraz można je oglądać tam, gdzie wczasuje stara nomenklatura. Natomiast dawnym mieszkańcom zostawiono ich ogródki, ich działki. Wszystkie te działki są bardzo ubogie.

Płoty byle jak sklecone, a to z gałęzi, a to z wszelakiego drutu, a to z przerdzewiałej siatki. Budki w ogródkach stojące także nic nie lepsze. Każdy klecił je z czego miał. Miał deski - z desek, miał blachę - z blachy, a są ściany po prostu z dykty lub z płyty spilśnionej, czy nawet z papy. Ci, którzy mieli farbę, pędzel i tzw. zmysł estetyczny, owe po amatorsku sklecone prowizorki troskliwie pomalowali. Są więc budki żółte i seledynowe, niebieskie i rude, a najwięcej zielonych.

Najczęściej zresztą - i to jest im wspólne - te niegdyś świeże i żywe faktury są dziś złuszczone, odrapane, płowiejące. Prawdziwą jednak poezją brzydoty i ubóstwa, ale zarazem zaskakującej fantazji i plastycznego happeningu są prowadzące do tych ogródków furtki. Jest ich tu kilkadziesiąt, a każda inna, różna i niezwykła w swych pokracznych formach i deseniach.

Z ulicy Leszowej skręcam w lewo i dochodzę do szarego, brudnego baraku o małych, ciemnych jakby więziennych okienkach. Barak jest częścią zajezdni wozów asenizacyjnych. Dużo tych wozów stoi zawsze bezczynnych - albo nie ma załóg, albo części zapasowych, albo pieniędzy na paliwo. Biblioteka Narodowa i zakład oczyszczania miasta są to dwa główne, sąsiadujące ze sobą obiekty na Polu Mokotowskim.

Ponurą obozową ścianę baraku zasłaniają latem wysokie i gęste łopiany. Zielsko to, choć gruboskóre i mało szlachetne, jest jednak przyjemniejsze dla oka niż ciemny i zbryzgany błotem i smarami mur warsztatów zajezdni. Ledwie ów mur się kończy, a zaczyna się stary śmietnik. Stary, ponieważ jest tu od lat, usypany przy ogrodzeniu zakładu oczyszczania miasta, w miejscu, obok którego przejeżdżają nieustannie wozy asenizacyjne. Dla mnie jest to miejsce pobudzające do ciągłych rozważań nad tajemnicą rozumu ludzkiego. Nad pewną jego ułomnością, a mianowicie brakiem związku między widzeniem a działaniem. Bo widzą, codziennie widzą, a jednak mając kolumnę wozów przeznaczonych do sprzątania - nie sprzątają. Dlaczego? Co w tym jest? Jaki sekret? Jaka zagadka? Co im stoi na przeszkodzie? Co uniemożliwia? Szalenie to intrygujące.

Zresztą przy wejściu na ulicę Leszową też leży kupa śmieci. Zawartość obu tych stosów, już ugniecionych przez deszcz i czas, jest podobna. Szmaty, w tym granatowa i czerwona (poszwa do poduszki), resztki damskiego płaszcza, zgniłe buty, butelki po wódce, po winie, po piwie, zardzewiałe puszki po konserwach, zardzewiały zamek, zardzewiała sprężyna, strzępy papieru, blachy, plastyku, połamany stołek, dziurawe wiadro, stłuczona umywalka, a może sedes. Licho wie czego tam jeszcze nie ma, każdy śmietnik jest jak chora, wynaturzona i zwyrodniała wyobraźnia bez granic i końca. Wychodzę na piaszczysty i zakurzony szlak. Niegdyś była to odnoga ulicy Wawelskiej i dalej pewnie jest, ale dziś gruntownie rozryta: na dnie głębokiego wykopu kładą potężny rurociąg. Kładą - dużo powiedziane! W rzeczywistości bowiem trudno uchwycić jakiś wymierny postęp. Owszem, już z daleka dostrzegam kilku robotników i koparkę. Nie mogę powiedzieć, że nic się nie dzieje. Cały czas dzieje się, cały czas odbywa się jakieś chodzenie, jakieś nachylanie, jakieś przyglądanie. Bywa też, że łyżka koparki wczepi się głęboko w ziemię, że ktoś zawoła - Władek, cho-no!, że ktoś inny zacznie walić młotem w oporny podkład. I co dalej? Nic dalej, dalej jak wczoraj i przedwczoraj. Przechodząc tędy, mijam jakiś świat nieczuły na wszystkie burze polityczne, wszystkie wstrząsy i przełomy, obojętny na wartości chrześcijańskie i dylematy europejskie. Tu ciągle gra stara muzyka. Tu ciągle trwa taniec w zwolnionym tempie, tańczony w kółko, pod swojską melodię, na znany sposób, ostrożnie, żeby nie wzniecić kurzu, nie uronić potu.

Teraz można pójść w lewo, w stronę alei Niepodległości, albo w prawo - do Żwirki i Wigury. Idąc w prawo, okrążam najpierw pusty i zaśmiecony dół betonowy: był tu kiedyś sztuczny staw, może nawet fontanna. W każdym razie pamiętam wodę, jej dużą połyskującą w słońcu taflę, ludzi przesiadujących tu na ławkach, dzieci biegające skrajem sadzawki. Dalej zaczynają się łąki i drzewa - najpiękniejsza część parku. Są tu kasztany, orzechy i brzozy, są jesiony i modrzewie. Kiedy świeci słońce, jest tu jasno. I jest cicho, właściwie nie słychać samochodów. Miasto odsunęło się i znikło, zwolniło swój uścisk, pozwala od siebie odpocząć."
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Re: HYDE PARK

Postprzez Eve N, 30.08.2009 11:40

Masza, "Cena wody.." tez u mnie lezy...MOwisz, ze mam brac sie za nia natychmiast?
Na razie wezme sie za szukanie pieknego, nowiutkiego kolczyka (patrz RK)..
'Nordic art is dangerous,it compresses all its power inside'
Avatar użytkownika
Eve
 
Posty: 1273
Dołączył(a): Wt, 21.06.2005 09:56
Lokalizacja: z daleka

Re: HYDE PARK

Postprzez GrejSowa N, 30.08.2009 17:03

Druhny gotowe na krótką przechadzkę śladami Ryszarda Kapuścińskiego? Krótką, bo nie najlepiej się dzisiaj czuję, zatem więcej szczegółów Jego trasy innym razem. Ale najważniejsze, co chciałam Druhnom pokazać, jest. Jak gdzieś ktoś napisał: dom, z którego "wyszedł" i dom, do którego "zaszedł":

zapewniam Druhny, że znalezienie tego adresu nie jest sprawą prostą
Obrazek

rozpoznają Druhny dom z archiwalnej fotografii zrobionej przez R.K.? Zabawa w szukanie szczegółów...
Obrazek

dzisiaj też mieszka tu rodzina, w warunkach, które niewiele się zmieniły, rozmiawiałam z panem domu, zna jego historię, ale niedokładnie i nie o wszystkich planach dzielnicy zdaje się wiedzieć...o budowie pamiątkowej ścieżki i zamiarze modernizacji i zagospodarowania domku...
Obrazek

a to dom, w którym mieszkał i tworzył do końca życia, Prokuratorska 11
Obrazek

dom jest przepiękny i dwa zdjęcia to stanowczo za mało, by go pokazać, ale wciąż mieszka w nim rodzina, którą R.K. zostawił, więc wicie, rozumicie...
Obrazek
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Re: HYDE PARK

Postprzez GrejSowa N, 30.08.2009 17:19

a to sąsiedni domek przy Leszowej, drugi z jedynych dwóch ocalałych z całej kolonii
Obrazek

jak widać po szczególe, również zamieszkały, wobec niego też są podobne plany związane z tym samym projektem
Obrazek
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Re: HYDE PARK

Postprzez GrejSowa N, 30.08.2009 17:49

liceum im. Juliusza Słowackiego, do którego uczęszczał Kapuściński
Obrazek

sad pana Stelmacha
Obrazek

Obrazek

jak widać, ma się wciąż dobrze
Obrazek

Obrazek

Leszowa od strony Al. Niepodległości, nawierzchnia wciąż jak z opisu Kapuścińskiego
Obrazek

staw wypełniony wodą, po której szaleją kaczki i chętnie biorą orzeźwiający prysznic w strumieniu fontann
Obrazek

"Miasto odsunęło się i znikło, zwolniło swój uścisk, pozwala od siebie odpocząć."
Obrazek
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Re: HYDE PARK

Postprzez sonja N, 30.08.2009 17:53

chyba Ci lepiej Sowa, co ne? to dobrze.

...sliwki ładne! :D
Avatar użytkownika
sonja
 
Posty: 17740
Dołączył(a): Pn, 18.04.2005 23:50
Lokalizacja: z szarości ...

Re: HYDE PARK

Postprzez Małgosia Sz N, 30.08.2009 21:15

Fajne te Pola!
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Re: HYDE PARK

Postprzez MarysiaES Pn, 31.08.2009 14:39

Obrazek

dla Sowy :D w podziękowaniu za piękny spacer po Warszawie :D
Avatar użytkownika
MarysiaES
 
Posty: 250
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 11:12

Re: HYDE PARK

Postprzez M.C. Pn, 31.08.2009 17:26

Sowus ja rowniez dziekuje za piekny spacer! Jeszcze wszystkiego nie przeczytalam ale obejrzalam ze zrozumieniem!

Kelnerzy z kawo bedo!
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Re: HYDE PARK

Postprzez Ściana Pn, 31.08.2009 23:25

Puk! Puk!

Czy juz mozna rozpoczac swietowanie Dnia Teremi?
HobbitU wlasnie wlaczyly syreny! Albercia, idiotka, mysli, ze to ona wlasnie jest syrenOM, dno!

Droga Teremi, zeby Druhna czesciej przemawiala na podium!
Wszystkiego Dobrego!

W podziekowaniu za wszystko, czym Druhna obdarza innych ludzi - zagubione zdjecie z urlopiku w tropiku.
Japonia 2005

Obrazek
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2652
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Re: HYDE PARK

Postprzez Bromba Wt, 01.09.2009 11:48

Niech żyje Teremi! Dużo zdrowia i sił! Dziękujemy za cierpliwość w oświecaniu nas pięknem. W prezencie kotek, hi hi: Obrazek
Avatar użytkownika
Bromba
 
Posty: 1124
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 10:12
Lokalizacja: z rowu

Re: HYDE PARK

Postprzez MarysiaES Wt, 01.09.2009 14:52

Obrazek
Wszystkego najlepszego Teremi...
Avatar użytkownika
MarysiaES
 
Posty: 250
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 11:12

Re: HYDE PARK

Postprzez M.C. Wt, 01.09.2009 16:59

No to siu! SwietujeMY!

Teremi, zdecydowanie wszystkiego dobrego. A w podziekowaniu za unikatowe perspektywy i swiezo-trzezwe czili organiczne spojrzenie na swiat dwa widoki z ciekawej, wspomnieniowej wystawy w SF: Georgia O'Keefie and Anselm Adams, natural affinities.
PS Oj, zdenerwowalam sie na ten tytul...Bo dla mnie wiecej miedzy nimi roznic niz zbiezosci..., ale najwazniejsze, ze mozna bylo zobaczyc oryginalne obrazy i zdjecia. Nigdy nie wiedzialam, ze Georgia malowala z tak wielka delikatnoscia..., te jej obrazy to musniecia pedzla, ani jednego zbednego odcienia. To powiedziala przemadrzala Albercia i poszla dalej udawac syrene, phi.

Obrazek
Ranchos Church No.1, 1929. Georgia O'Keefie.

Obrazek
Saint Francis Church, Ranchos de Taos, New Mexico, 1929. Ansel Adams.

I jeszcze mala opowiastka z rana, czili kolejne PS. Druhny zauwazyly, ze dla 12-letnich chlopcow najwazniejszym elementem wygladu staja sie wlosy? Ja owszem zauwazam codziennie rano....W. spedza srednio jakies 20 minut w lazience majstrujac przy swojej nowej, szkolnej fryzurze...Dzisiaj J. niebacznie wyrazil opinie, ze fryzura W. jakas "wierd", czili dziwna. Bez chwili wahania W. walnal J. piescia w plecy i popedzil na przeglad do szkolnej lazienki, bo to sie juz dzialo pod szkola...Oczekujac powrotu W., tlumacze J., zeby wiecej nie wyrazal swojej opinii, zwlaszcza negatywnej, w tak drazliwej sprawie jak wlosy W. Czekamy sowie z J,. na powrot i przeprosiny W., troche to trwa, tra la la...W. wraca, na pierwszy rzut oczodolu w wyglada tak samo jak wczesniej, tylko Albercia dostrzeglaby roznice, hihi... Zamiast przeprosin W. oswiadczyl, ze za to wlosy J. wygladaja jakby szedl do slubu. No coz, kazdy ma swoj styl, ne? Zadzwonil dzwonek. Poszli.

Dobrego dnia teremiowego wszystkim!
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Re: HYDE PARK

Postprzez teremi Wt, 01.09.2009 19:39

chlip chlip - "mój" dzień już się kończy (ale gości dzisiaj miałam - Putin, Merkel - reszty wymieniać nie będę :lol: )
był to piękny i słoneczny dzień a za życzenia, prezenty bardzo dziękuje i kłaniam się a w podziekowaniu zostawiam

http://www.youtube.com/watch?v=6Fldz8r1 ... re=related
(oczywiście wszystko jasne)

(Brombuś - lecę sprawdzić gdzie jest mój kot - adoptowany już w minioną niedzielę, bo wcześniej to byłam tylko rodziną zastępczą - teraz zwie się Kicia - Myszka) - ufff w wannie go na szczęście nie ma

i jeszcze (a co mogę, poszaleć w urodziny) - to na marginesie dzisiejszych rosyjskich rewelacji, wizyty Putina

http://www.youtube.com/watch?v=4g2VxoYu ... re=related
(Szapołowska+Domagarow)
Avatar użytkownika
teremi
 
Posty: 3682
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:41
Lokalizacja: Elbl

Re: HYDE PARK

Postprzez Małgosia Sz Wt, 01.09.2009 19:48

Teremi, a ja poza najlepszymi życzeniami mam dla Ciebie kota z Ligurii, który pozował jak rasowy model. Fragment sesji.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Fot. T.
Małgosia Sz
 
Posty: 7336
Dołączył(a): Wt, 08.03.2005 11:07

Re: HYDE PARK

Postprzez Rfechner Wt, 01.09.2009 20:06

Teremi wszystkiego co najlepsze
0007.jpg
0007.jpg (5.06 KiB) Przeglądane 9127 razy
Avatar użytkownika
Rfechner
 
Posty: 5496
Dołączył(a): Pn, 07.03.2005 21:49
Lokalizacja: Szczecin

Re: HYDE PARK

Postprzez M.C. Wt, 01.09.2009 22:08

Emisja specjalna. Odswietny odcinek szachrajenki. Miedzynarodowy Dzien Druhny Teremi trwa!

Pchła Szachrajka po obiedzie(filmowa uczta urodzinowa Druhny Teremi trwa. Kuzynki robio za kelnerki. W wolnych chwilach zabawiajO gosci wystepami na rurze.)

Do cukierni bryczką jedzie.("Once upon a time, there was a quiet little village in the French countryside, whose people believed in Tranquilité - Tranquility. If you lived in this village, you understood what was expected of you. You knew your place in the scheme of things. And if you happened to forget, someone would help remind you. In this village, if you saw something you weren't supposed to see, you learned to look the other way. If perchance your hopes had been disappointed, you learned never to ask for more. So through good times and bad, famine and feast, the villagers held fast to their traditions. Until, one winter day, a sly wind blew in from the North...." AKCJA! Wlaczyc dmuchawy, robiMY wiatr! Zamiast Francji -Elegancji mamy trnquil HalYnka, czili village. Kuzynka Amnezju zapomniala, jak sie sklada zyczenia, zara jej Albercia przypomni. I cala globalna HalYnka sklada Druhnie Teremi podziekowania, ze jest z nami w glodzie i ucztowaniu w czasach dobrych i zlych! BUM!)

Już z daleka widać z bryczki(Bogumil objezdza Serbinow, tym razem powozi cyganskim wozem, marude Basie zostawil we dworze. Druhna Teremi sie dosiada!)

Purpurowe rękawiczki.(a na cholere Alberci rekawiczki na tej wsi?)

Pchły ciastkami zwykle gardzą,("No, if anyone orders Merlot, I'm leaving. I am NOT drinking any fucking Merlot!" PS Paul Giamatti vel Miles pobieral specjalne korepetycje u Maszmunu do tej sceny...Hihi, Maszmuniu, nie badz taka dyskretna i daj fochi z tortelinii w tle, auuuc!)

Nasza zaś lubiła bardzo("Seashells. Chocolate seashells, so small, so plain, so innocent. I thought, oh, just one little taste, it can't do any harm. But it turned out they were filled with rich, sinful..."Teremi bogatego i grzesznego Druhnie zycze!)

Tartoletki, papatacze,(fuj! Tylko jedyna prawdziwa zyg-mun-tow-ka! BUM!)

Ptysie, bezy i sękacze,(toz mowie bezy z przybraniem! Na wyliczeniu kalorii robimy kleks!)

Rurki z kremem, tort z wiśniami(kurna, gdzie sie podzial moj przepis na wisnowke? Teremi, Twoje zdrowie!)

I babeczki z malinami.("Do you know what happens in that restaurant every night? RAPE! RAPE!... The rape of cuisine." Hobbitu to wogole z okazji urodzin robio orgie. Hihi, poszly do stodoly. Nie mylic z forumowO stodolo! To stodolniany cytat z nowego filmu pana Anga "Taking Woodstock".)

Wchodzi śmiało do cukierni,("I am Shiva the destroyer, your harbinger of doom this evening." Poszla von! Do filmenki-urodzinnenki-szachrajenki tylko za specjalnym zaproszeniem!)


W pas kłaniają się odźwierni,("Can we get you anything else? Water, coffee, couple of female slaves?")

Już kelnerzy przyskakują,("Ah, good morning. Can I interest you in some nipples of Venus?")

Grzecznie w rączkę ją całują.(Teremi, jak Druhne znudzi odbieranie powyzszych holdow i tych innych bajerow to Kuzynki-Dubkerki do uslug!)

Dzisiaj rurki z kremem zjem,(zaczyna sie od lizania a pozniej poooszlooo!)

Bo ogromnie lubię krem.(wanna z kremem gotowa. Mikolajki dyskretnie przycupnely na progu. Druhna Teremi wskakuje! W wannie same niespodzianki.)

Proszę podać ze trzydzieści,(trzydziesci rurek na trzydzieste urodziny!)

Stolik więcej nie pomieści.(nie ma sprawy! Dostawimy deske do prasowania. Kangusiu, gdzie jestes?!)

Przy stoliku pchła zasiadła,("Sometimes the spaghetti likes to be alone." Hihi, samotnosc jest mila zwlaszcza po hucznych urodzinach w HaYnce z Putinem i kto ja tam wie jeszcze z kim, ekhm...ekhm...)

Jedną rurkę z kremem zjadła,("This dish not salty enough. No flavor. It's too bad to eat, but please." I tu czarno na bialym mamy zbiezbosc kulturowO Azji i naszego zasznupanego w wielkim swiecie Kraju-Raju...Hobbitu tam zniechecac nie trzeba, phi.)

Zostawiła pełną tacę.(napiwkow. Albercia ma gest. Dziewica.)

Za tę jedną rurkę płacę!("An artist is never poor."/Babette./ Natomiast niekiedy przymiera glodem/Emcia/)

Wstała, wyszła, od niechcenia("I don't understand any of them, and I don't want to know. Let them grow up and leave. It's like cooking. Your appetite's gone when the dish is done.")

Powiedziła do wiedzenia("This is a restaurant! This is not a fucking school!" Czili barbeque na calO village!)

I mignęły tylko z bryczki(no, moze jeszcze dylizas? Przeciez mowie ze woz cyganski!)

Purpurowe rękawiczki.(Teremi, a kto Druhnie te rekawiczki podarowal?)

Bardzo dziwią się kelnerzy:(“The weeping was just the first symptom of a strange intoxication—and acute attack of pain and frustration—that seized the guests and scattered them across the patio and the grounds and in the bathrooms, all of them wailing over lost love.”)

Jak rozumieć to należy!("You are COOKING? HOW DARE YOU COOK in my kitchen!" Ci Francuzi, niby taka kultura a morde dra...)

O trzydzieści rurek prosić,("People should come just for the food." Nie samym jedzeniem zyjemy w urodziny Druhny Teremi, ne?)

A po jednej mieć już dosyć?("Hey, hey, fucking guy! What this is: "too much"? HEY! It is never "too much"; it is only "not enough"! Bite your teeth into the ass of life and drag it to you! HEY! Hihi, Albercia sie zawstydzila i nie bardzo wie jak zinterpretowac ten wers." Hobbitu juz demonstrujO. Auuuu...krzyczy Albercia. Pogryzly jO przez majtki!)

Nagle patrzą: Co to? Czemu("Oh, Jesus. Don't ask questions like that up in wine country. They'll think you're some kind of dumbshit, OK?". Pytania sa przereklamowane?)

W rurkach wcale nie ma kremu?(phi, najwazniejsze zeby byl krem NA rurze, ne? Kto by tam podczas urodzin ucztowal W rurze, ne? Nie mylic z wannO!)

Wszystkie puste? Co za kwestia?(kwesta? Aaaaa...nie kwesta, tylko Druhna Teremi przygotowuje nowa prezentacje podiumowO)

Zjadła cały krem ta bestia!(Teremi co Druhna tak wyglodzila kicie?)

Tak się przejął tym cukiernik,("I ate his liver with some fava beans and a nice Chi-an-ti." Witamy Sir Antoniego Hopkinsa.)

Że przypalił cały piernik("What do I always say? Anyone can cook." Teremi, Druhna sie nie denerwuje szczurek Remy bedzie siedzial cichutko pod piecem...)

I zawołał: Proszę mi tu("I have two announcements. Number one, if you enjoyed what you ate here, you're going to love my chocolate festival on Sunday." Czili swietowanie trwa do niedzieli. Tabor cyganski juz przybija do brzegu.)

Kupić jutro flaszkę flitu.("God damn it, I should kill you! This is so fucking good I should kill you!")

Gdy znów przyjdzie Pchła przeklęta,("I hate to be rude, but we're French!" A nie mowilam!)

Rurki z kremem popamięta!(Kuzynko Amnezju, pozwol tu do nas. Robimy pamiatkowe zdjecie. Pstryk!)
Avatar użytkownika
M.C.
 
Posty: 3816
Dołączył(a): Cz, 03.03.2005 22:15
Lokalizacja: Redwood City, CA

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ogólne