przez Ola B. Śr, 27.05.2009 07:23
...pechowy rok...ciąg dalszy...
...od kilku dni walczę z autem, gaśnie mi przy wolnych obrotach...pojechałam do jednego warsztatu, facet powiedział, że nic nie znaleźli, że coś wymyślam...na szczęście kasy nie wzięli, wczoraj byłam umówiona do kolejnego...zostawiłam o 20stej, o 21: 30 zadzwonili, ze auto do odbioru, zapłaciłam 80 zł, bo podobno padł jakiś przewód...w drodze do domu pojechałam jeszcze zatankować, było dobrze...zaczęłam skręcać w osiedle i zgasł...
Rano próbowałam dojechać do pracy, zgasł mi kilka razy... wróciłam więc pod blok przesiadłam się w auto siostry i pojadę z tym moim do warsztatu po południu jak S. wróci z pracy...
Napisałam do S., że auto znów gaśnie...a S. oddzwonił, i powiedział, że właśnie wjechał pod TIR’a, na szczęście nic mu sie nie stało!!!
A w aucie tylko przednia szyba do wymiany, bo idealnie zmieścił sie pod TIR’a!
...Wiem, wiem, że auto to tylko rzecz! I nie należy robić problemu, ale po woli moja cierpliwość się kończy...i zdaję sobie sprawę, ze może być gorzej, zawsze może być gorzej...ale czy my już w tym roku nie wyczerpaliśmy limitu...??
Placuniu!!!...przepraszam, że tak z siebie wyrzucam, ale mam nadzieję, że to pomoże...narazie nic z tego..., ale może na efekt musze poczekać?!...
ŚCISKAM!!!