
przyszliśmy wcześniej
zajęliśmy miejsca
zaczęliśmy rozmowę z kuzynką i jej mężem, z którymi byliśmy umówieni
minęło pół godziny oczekiwania
gasną światła, zapada cisza
aktorka wchodzi...
coś szczególnego było w tym wejściu i wyciszeniu, w oczekiwaniu dramatu, traumy...
niczym klamra cały spektakl spina końcowe wyciszenie i mrok
i jej skromne ukłony
kiedy przy drugim wyjściu aktorki, bijąc brawo, wstaliśmy z miejsc, pojawił się na jej ustach tylko lekki uśmiech, który odebrałem jako podziękowanie szczególnego rodzaju
coś było osobistego w tym spektaklu
w Pani
we mnie
coś osobistego, co całkowicie wypełniało profesjonalną ramę gry
i sięgało poza nią, dotykając i jakoś raniąc wielu z nas
szczerze mówiąc nie pamiętam kiedy ostatni raz przeżywałem w teatrze takie wzruszenia
a może "doznania" - to może lepsze słowo
bardzo Pani dziękuję
bardzo
JK