Po powrocie z ćwiczeń z logiki, z filozofem, a przy tym kognitywistą, nachodzą człowieka różne dziwne myśli. No i tak zaczynam się zastanawiać czy nie mam czegoś z rośliny, gdyż dochodzę do wniosku, iż działam na fotosyntezę. Od rana piękny, słoneczny dzień i w głowie od razu jaśniej...,na sercu lżej..., w duszy weselej... A może to baterie słoneczne? Też średnia perspektywa, wyszłoby na to, że składam się z czegoś nieorganicznego...
A w cholerkę, cokolwiek to jest, to działa na słońce! A ja się cieszę, bo mimo, iż jak zawsze wstałam lewą nogą (względu logistyczne), to czuję się jakbym miała obie prawe i stanęła od razu na dwóch.
Słowem - WIOSNA.
Pani Krysiu, mam nadzieję, że na Panią też słonko ma dobry wpływ, więc życzę go jak najwięcej.
Łapmy te zbawienne fotony, a endorfiny niech się wydzielają na potęgę.
Przyjemnego dnia!
N.