Kochana Pani Krystyno
Wracając do tematu starych płyt winylowych, chciałabym przywołać pewne wspomnienia... W tamtych czasach słuchałam namiętnie Anny Jantar. Byłam jej fanką, miałam jej wszystkie płyty i nawet byłam na jej koncercie. Była u nas w teatrze. Jak odeszła, tak nagle, tak niespodziewanie i niesprawiedliwie...poczułam ogromny żal do losu i dokonałam kilka rozpaczliwych wpisów do mego pamiętnika, myśli prawie samobójczych...odeszła, gdy na topie była jej piosenka – „nic nie może przecież wiecznie trwać”...los bywa dziwny...do tej pory jak czytam o tamtych chwilach, to czuję wielki smutek i dziękuję Bogu za cudowną Natalię.
Ale od zawsze i do dziś kocham Marylę Rodowicz. Wyśpiewuję jej wszystkie piosenki ( no może prawie wszystkie ) na imprezkach i przy goleniu .
Niestety nie mogę pochwalić się zbiorem starych płyt, bo mam hopla na punkcie letnich porządków. Wyrzucam wszystko z szaf i rozdaję znajomym lub wydeptuję ścieżkę na śmietnik. Pozbyłam się płyt, gramofonów, pozbywam się namiętnie ciuchów...nawet w komputerze, jak coś za długo jest na pulpicie, wydaje mi się nieważne i usuwam, a potem wołam na pomoc siostrzeńców. Nie, żebym była pedantką, stosuję się do powiedzenia mojej przyjaciółki J.( pisałam kilka stron wcześniej o mojej cudownej J., ale chyba Pani się kartki skleiły, bo kilka listów na jednej stronie zostało bez odpowiedzi ) – w domu, w którym panuje pedantyczna czystość i nie znajdzie się choć odrobiny kurzu – musi mieszkać nudna gospodyni. Ja po prostu nie lubię ciasnoty i rzeczy niepotrzebnych. Mam za to moje pamiętniki, albumy zdjęć poukładane od pradziadków, serwetki po babci, kolekcję aniołków...i trochę kurzu
Właśnie zapukali do mych drzwi świadkowie Jehowa ( nie mam pojęcia jak się to pisze), starsza pani i wysoki, przystojny mężczyzna. Zaczęli swoją bajkę, a ja z wdzięcznym uśmiechem, zapytałam, czy pan żonaty. Facet zaczerwienił się i powiedział, że tak. A starsza pani spytała, czy szukam męża czy zięcia. Hmmm, myślałam, że to oczywiste, że męża, chyba jednak nie wyglądam, aż tak młodo jak mi się zadawało. No, ale zażartowałam, że jak żonaty to kończymy rozmowę, jak by był wolny, to może...poczytalibyśmy ich biblię .
Także, gratuluję, że uchowała Pani swoją kolekcję i wierzę, że na pewno gdyby dostały stary adapter – zagrałyby. A ten charakterystyczny szumek od igły, dodaje klimatów...
Serdecznie pozdrawiam.
Hasło na dziś, dla wszystkich pedantek – tej soboty zrób sobie wolne, uzbieraj trochę kurzu, a w nagrodę poczytaj coś mądrego.
Zuzanna