Droga Pani Krysiu, tak czytam wstecz Pani dziennik, mam sporo do nadrobienia (od grudnia 2001!) i trafiłam na taki ciekawy wpis z 28 kwiettnia 2007 r., jak to Pani pięknie pisze o tym jak "cała Warszawa" wyjechała na długi majowy weekend i "prawie wszyscy przyjaciele i znajomi wystawili brzuchy na słońce w różnych zakątkach Polski" , a Pani synowie włóczą się od dziś po Bieszczadach. Ach te moje Bieszczady! Każde wakacje w dzieciństwie właśnie tam. I piękne wspomnienia stamtąd. Nadal kocham tam wracać, zwłaszcza, że od mojego rodzinnego miasta mam niedaleko. To jest chyba moje ulubione miejsce w Polsce na spędzanie dłuższego wolnego. Choć ostatnio w ostre konkury stanęły wyjazdy do Warszawy do Pani Teatru To są dopiero dylamaty życiowe! Ale oby narazie tylko takie! A czy Pani też była w Bieszczadach? I podobały się?
Przesyłam Pani ciepłe wiosenne pozdrowienia, choć to jeszcze troszkę, ale już jest coraz lepiej na szczęście Tyle pięknego słońca przez ostatnie dni i oby już tak zostało. Niech już ta wiosna wreszcie przyjdzie!! A jak wiosna to i ,,Tatarak" 24 kwietnia z tego co słyszałam (!) No długo, niedługo, ważne, że nie np. dopiero 24 maja
Trochę tego wiosennego powiewu dla Pani!
a jak będzie tak, to już w ogóle będzie fantastycznie
Wszystkiego najmilszego dla Pani
Julita
PS. Przepraszam, ale muszę to Pani napisać! Znów mi się Pani dziś śniła! O matko jak miło!
Przytulam Panią serdecznie!