Pani Krystyno, napisała Pani piękny felieton. A co potem ? Kołacze mi się to pytanie po głowie. A co potem ? Samotność jest chyba najstraszniejszym z najdotkliwszych naszych utrapień. Jest pustka nie do zapełnienia, ból nie do uleczenia, dziury nie do załatania. Bliscy nie do zastąpienia. Stefania Grodzieńska powiedziała kiedyś, że małżonkowie powinni umierać razem, że to jest jakoś źle pomyślane. Dzieci są sensem istnienia, są doskonałością, miłością. Są także sobą bez nas. A kiedy myślę o wielkich tajemnicach czasu i przestrzeni, kładę moją dłoń na Twoim ramieniu i nie boję się. Na Twoim. Bez Ciebie chciałabym nie być. Przed Tobą moje życie bylo czarno-białe, a Ty wniosłeś w nie kolorowe bąbelki i radość. Dokąd Ty pójdziesz i ja pójdę, gdzie Ty zamieszkasz i ja zamieszkam, lud Twój - lud mój, a Bóg Twój - Bog mój. Gdzie Ty umrzesz i ja umrę i tam pochowana będę. Niech mi uczyni Pan cokolwiek zechce, a jednak tylko śmierć odłączy mnie od Ciebie. Pani Krystyno, w moim oknie jest ta przyjemna część nocy. Jest miłość, kochanie i utulanie dziecka. Niech trwa. Pamiętam jednak o innych oknach. I dzięki wielkie dla Pani za życiową mądrość i inspiracje do myśli wykraczających poza tu i teraz.
PS Moja Babcia zawsze mówiła, że kategoria zawodów przedstawia się następująco: najpier artysta, potem chirurg, potem sędzia. Myśli starych ludzi wiecznie żywe I skąd oni to wiedzieli ?