no to już siedzimy na widowni...
Starsi Panowie to legenda, ikony naszego życia, jak sobie poradzili z tym nasi aktorzy?
(trochę się obawialiśmy czy się uda podtrzymać tamten klimat).
Ku naszemu zdziwieniu /pozytywnemu/ nadspodziewanie dobrze.
I co najważniejsze wokalnie też… ponad trzydzieści piosenek połączonych dialogami, opowiastkami stworzyło ciekawą opowieść. Humor, dowcip to wiadomo, teksty same grają, ale aktorzy dodali do tego swoją grę.
Nie naśladowali wiernie Mistrzów, ani nie udziwniali swoją indywidualnością, harmonia i lekkość stworzyła
sympatyczne widowisko.
Bawiliśmy się.
Rolę Starszych Panów odegrali znakomicie Marian Czarkowski – pana A i Artur Steranko – Pana B, (sam Mistrz z „Mistrza i Małgorzaty” czy z „Czterech nocy z Anną”)… ten ostatni, to nawet nie musi niczego grać, romantyk na co dzień…
Fajne też było to, że aktorzy śpiewali nie do podkładu z taśmy, a przy akompaniamencie
zespołu /na zdjęciu pierwsi z lewej/
--------------