Pani Krystyno,
po 1sze bardzo dziękuję. W imieniu Anetki, Kasi i Roberta.
po 2gie ja w sprawie tych słodyczy (Niekłańska). Ten fartuch w kubusia puchatka w piątek to był z powodu dzieci (nie że zwariowałam).. i tak szłam przez szpital na Działdowskiej i widze CHIONKA. To zaczęłam opukiwać bombki żeby sprawdzić czy plastikowe, a że oczywicie były szklane, to mówie lekarzycy co mnie mija że to niebezpieczne, bo jak mnie też mija żwawo pacjent co mi sięga troche ponad kolano i jest bez "nadzoru" to taka choinka to może się źle skończyć i tak się zaczęła rozmowa że oni musieli ubrać bo Mikołaj zaraz przychodzi i musi być choinka... i że to i tak będzie dramat i płacz, bo częsć dzieci NIE MOZE jesć słodyczy. Cukrzyca. Celiakia (nadrważliwosć na gluten). Alergie pokarmowe. Fenyloketonuria. Więc po tym wywodzie to postanowiłam że będę "mądra" i kupię do POLONII "zdrowe słodycze". I na hali Banacha co w niej kupowałam zanim się wyprowadziłam ze starej Ochoty mieli. Ciastka nie słodzone, lub słodzone fruktozą. Ciastka bez glutenu (znaczy bez pszenicy, jęczmienia, żyta, ale to jako matka to Pani pewnie wie co to jest gluten). Chrupki bez fenyloalaniny (taki aminokwas). Oczywicie nie było w tych delikatesach koło POLONII. Nawet ciastka owsiane i ryżowe są zrobione z pszenicy jak sama nazwa wskazuje (nosz kurza noga). Nawet biszkoptów SANu nie było. To sie wkurzyłam. I w końcu czekolady i marcepany wziełam... Więc jakbyscie szli na oddział gastroeneterologii albo podobny to może by ktos dorzucił cos dla tych bidotek co nie mogą??
3. Ucho mogłabym oglądać do końca swiata. ale jak Pani je tą Milkę to zawsze mnie nachodzi przez indukcję cholerna ochota na te czekolade. Dzisiaj to sobie już nawet przyniosłam. I co?? na przerwie zjadłam całą nadziewaną Mousse au Praliné. Bardzo dobra. Bardzo.
No małej ilosci chorób się tak boje jak cukrzycy.
życie bez Milki, Nestle, Tiramisu, Ferrero, karmelu i mascaropne musi być okropne.
załączam przeciwwirusowego przytulaka flutikazono-pseudoefedrynowo-paracetamolowego
i ciepły koc