tak sobie siedze w tej mojej Hiszpanii i tak sobie marzne...przewrotne , ale jednak...wszyscy moi przyjaciele z uporem maniaka probuja mi wmowic, ze ja przeciez z zimnego kraju jestem, wiec powinienem byc przyzwyczajony...ale jednak...wczoraj rozmawialem z mama( cudowny jest ten internet) i mi mowi, ze maja w domu 26 stopni...a w Hiszpanii system centralnego ogrzewania nie istnieje...zapomnieli, budujac cala bogata kulture i ta cudowna architekture, zapomnieli ...w dodatku wligotnosc szalona, wiec zimno w okolicach pazdziernika zadomawia sie w kosciach i tak sobie tam siedzi az do marca...dobrze, ze tancerzem jestem to chociaz tak sie rozgrzeje...
wczoraj w telewizji pokazali cudowny reportaz o najzimniejszych miejscach w tym cieplym kraju...sa tutaj miejscowosci, w ktorych snieg pada codzinnie...365 dni w roku, temperatury spadaja do minus 20 stopni...miejscowosci, w ktorych zyje po 20 osob (co jak co, ale jednak hiszpanie lubia cieplo)...ale ...sa niesamowicie szczesliwi...mowia, ze to wlasnie tam jest ich dom, tam sie urodzili i tam spedzili cale zycie patrzac na gory, i cieszac sie spokojem...maja niewiele, ale dziela sie tym co maja...niesamowite...
wlasnie szukamy nowego mieszkania i dzis postanowilismy, ze co jak co, ale albo kominek ( co w duzym miescie jest absolutnie niemozliwe...juz nie wspominajac o drewnie) albo centralne...czyli, ze moze nam to troche zajac...
napisalem do Pani, popijajac herbatke(kolejny nawyk niezrozumialy tutaj), bo pomyslalem, ze zawsze jest sie milo dzielic nowopoznanymi rzeczami...najzimniejsze miejsce w Hszpanii to miejscowosc Griegos...moze sie kiedys wybiore, bo widoki niesamowite...pozdrawiam...goraco oczywiscie
z uszanowaniem
Karol