Droga Pani KJ!
Wczorajszy Pani wpis, to esencja tego o czym ostatnio myślę ... Po niedawnych przeżyciach jakoś niebezpiecznie zagłębiłam się w swoją samotność, zapominając zupełnie o innych. Ale może tak trzeba...na jakiś czas, zamknąć się w sobie i na swój sposób poradzić sobie z bólem? Straciłam moje dziecko...wszyscy oczekują ode mnie, że sobie poradzę, będę się uśmiechać jak dawniej... ale na to potrzeba więcej czasu... Ja po prostu nie mogę zapomnieć, nie tak od razu... I chociaż bym chciała się spotykać, żartować i śmiać się jak dawniej, to nie jest to takie szczere jak kiedyś. Na końcu głowy wciąż mam tę jedną myśl...
Staram się dalej żyć, nawet nieśmiało robić plany na przyszłość... Urlop we Włoszech... Znowu będzie słońce:)
Pozdrawiam Panią gorąco i życzę jak najczęstszych "niedzielnych spotkań" z przyjaciółmi!!!
Ina